Dzisiejszy ranek był zimny i wietrzny, ale późne popołudnie wyjątkowo ciepłe.

Od czwartej udało mi się wypielić kilka rabat i zaszalałam sadząc na grządkę turzycę Bronzitę z siewu, bo już marniała bez światła w garażu. Okno zaanektowały pomidory, więc dla innych roślin nie ma już miejsca. Astry chińskie, karłowe też zostały już na dworze, niech się hartują.
Seba to turzyca nowozelandzka, ale pewnie niejedna trawa ma podobne kłosy. Dziś już pościnałam, bo po co ma się wysilać na nasiona, niech rośnie w kępkę.

Karol na razie nie zrywa kwiatów, ale jak będę mniej patrzeć mu na ręce, to pewne trochę urwie.
Ewuniu takie żarówiaste tulipany tylko w donicy na razie posadziłam.

Jednak za rok będa na grządce, tylko jakie towarzystwo im przygotować.
Olu niestety czas zbyt szybko biegnie.

Chciałoby się go zatrzymać, ale nie mamy takiej mocy. Dzieci i wnuki nas zastąpią, taka kolej rzeczy.

Popołudniem całkiem przyjemnie się pracowało. Teraz jednak już tylko 4 stopnie.
Agnieszko masz taką ślicznotkę Natalkę, to wiesz, jakie miłe takie maluchy.

Kochamy je za to, że są z nami.

Donice na tulipany wypełniłam w połowie kompostem, a potem zimowały w zimnym garażu. Wystawiam na zewnątrz, jak temperatury się podnoszą, najczęściej w lutym. Kilkustopniowe przymrozki im nie szkodzą. Grzeją się na południowej stronie garażu, jak pąki pokazują kolor stawiam na tarasie przy wejściu. Turzycom obcinam kwiatostany, mają budować zielone liście, a nie wiązać nasiona.
Małgosiu akurat przy Exotic zrobiłam mu zdjęcie, ale obszedł wszystkie kępki, które rosną na płaskich grządkach.

Każda pomiział, powąchał i wrócił zadowolony do swoich zajęć. Kubuś starszy, to już rozumniejszy. Karol jeszcze nie załapał, że można zrywać takie duże kwiaty.

Może wreszcie po niedzieli będzie cieplej, bo niestety na jutro deszcz i 9 stopni.
Zaczynam zapełniać miejsce po warzywniku. Posadzony Palibin ze zwisającymi pędami.
Warzywa w innym miejscu się zadomawiają.
