Dorotko, to się świetnie składa, bo ja ten weekend też mam wyjęty z życia. No to jesteśmy umówione na następny

Zdzwonimy się i omówimy szczegóły naszej Różanej Wyprawy
Mojej LO już w tym roku chyba dam spokój, ale w przyszłym będę bardziej czujnie obserwować jej burzliwe dorastanie...
Alexio, patrząc na dwa pierwsze kwiaty i wolę życia słabszej panny, wygląda na to, że to "dzięki" będę powtarzała jeszcze wieeeelokrotnie

Nic nie musisz lać, bardzo mi miło, że zaglądasz i odwiedzasz ten mój bałagan
A teraz sesja dzisiejsza. Jak patrzę na Wasze ogrody, gdzie róże już są pełne kwiatów, to zastanawiam się czy na pewno mieszkamy w tym samym kraju

U mnie ciągle jest czas "pierwszego kwiatka". I takie kolejne dzisiaj zobaczyłam, pstryknęłam fotkę i umieszczę ku pamięci:
Pierwszy kwiatek Angeli. Jesienią przesadzona na nowe miejsce, mocno przycięta, czyli przeszła kurację odmładzającą. Nawet ten kwiatek wydaje się być jakiś taki wręcz dziecinnie niewinny
Pierwszy kwiatek Myriam. To ten co w czasie zabawy "Kto Zakwitnie Ten Głupi", udawał Myszkę Miki. W tej bardziej różanej formie sobie już tak jest jakiś czas. Zupełnie jakby chciała przeczekać atak ogrodnicy niszczylistki, deszcz, Fazę Grupową Euro, albo coś o czym nie wiem. Ale już teraz roztacza upojny zapach, który mnie zniewala...
Pierwszy kwiatek Bonici. Lalka przesadzana w zeszłym roku, nie miała okazji się wykazać w pełni. Na pełnię czekam w tym roku.
Pierwszy kwiatek The Faun (Granny). Oczywiście od razu w większych ilościach. Zdjęcie jest kiepskie, ale otrzyjcie łzy - będę jeszcze ją pokazywać. I to do znudzenia, bo ją baaardzo lubię
Pierwszy kwiatek Giardiny nr2. To co prawda jego druga odsłona, ale teraz się już rozwinął. Następne w drodze.
Pierwszy kwiatek Savoy Hotel. To maleństwo, mieszka u mnie od niedawna, więc na krzew obsypany kwiatami będę musiała poczekać ze dwa sezony, ale początki ma obiecujące, a
Alicja twierdzi, że się nie zawiodę. Jestem przekonana, że tak będzie.
Pierwszy kwiatek Chandos Beauty. A właściwie trzy kwiatki. A właściwie kwiaciory! Są olbrzymie! I jak pachną! Zapowiada się cudo nie róża. Ale też za dwa sezony będę mogła to potwierdzić.
Pierwszy kwiatek Jacques Cartier. No dobra, chyba drugi. Ale śliczny, nie mogłam się oprzeć:
Pierwszy kwiatek ma też Mariatheresia. Krzew, na którym się pojawił jest najstarszy i opisy mówiące o 70cm wysokości, to ona ma w d... Wybujała na dobrze ponad metr i tyle samo na szerokość. Pozostałe trzy, młodsze krzewy czytały instrukcje i są o połowę niższe. Być może do czasu, w każdym razie trzeba być czujnym i raczej nie sadzić tej pani z przodu rabaty.
Pierwszy kwiatek Artemisa. Zupełnie pierwszy, najpierwszy. I jeszcze zwinięty, ale jaki już nastrojowy, skubaniec
i to na dzisiaj koniec pierwszych kwiatów. Ale już lada moment do Pierwszokwiatkowców dołączy Baronesse.
A młodziutka Jubilee Celebration oparła się policzkiem o patyczek (oczywiście ja ją podparłam, bo wisi głową w dół) i marzy sobie, że jak będzie duża to dopiero wszystkim pokaże kto tu rządzi.
A to jedna z moich ostróżek. Kupowana jako ostróżka różowa. W zeszłym roku już była dosyć wysoka, ale miała dwa pędy. W tym roku ma już teraz 1,5 metra i z sześć pędów. Kwitnie dziwnie, bo kwiatki ma jakby bardziej rozstrzelone na kwiatostanie, ale duże i przypominają różyczki. Może ona myśli, że jest pnącą różą... ? Lubię ją. Szykuje się kolejny potwór ostróżkowy.
Ogólnie w ogrodzie robi się już bardziej kolorowo, chociaż większość królowych jeszcze w pąkach. Na rabacie gdzie rośnie Eden, Larissa, Chippendale, Bremer Stadtmusikanten, Crocus Rose i First Lady - nie kwitnie jeszcze żadna z nich. Pąki są, więc może jeszcze coś w tym sezonie kiedyś tam się pojawi. Ale już i tak nie jest zielono-zielono.
Codziennie liczę na nowe kwiaty. Ale one testują moją cierpliwość...
