Tolinko - myślę o róży pnącej, która osiągnie ok. 2,5 m wysokości. Obok będzie rabatówka. A mączka rogowa? Moja już w ziemi zasila nowe różyczki. Ponieważ nie można jej przedawkować, więc nie ma obawy. Ja 2-3 garście mączki mieszam z ziemią i tak przygotowaną mieszankę kładę w wykopany dół. W to wsadzam róże. Mączka nie popali korzeni! Można oczywiście posypać mączką wierzchnią warstwę ziemi na różach, ale mój pies zjada ją natychmiast!
Zakupiłaś też nawóz do róż w kartoniku? Ja zdębiałam widząc jego cenę - 9,99 zł. Taniej chyba nie ma nigdzie.
Marysiu - kiedy juz nasypię ziemię i posadzę kwiaty, ze wzgledu na ciężar, nie bedę w stanie przenieść skrzyń. One naprawdę są wielkie, na zdjęciach na takie nie wyglądają. Będą więc zimować na dworze ( czy też jak kto woli: na polu

. Tylko gdzie w Poznaniu jest pole?

)
Dzięki temu, że pogoda dopisała, mogłam posadzić nowozakupione.
Tu angielka w kolorze pomarańczowym, podobno
Trzy angielki posadzone przy tarasie. Mam nadzieję, że żadnej z nich nie mam.
Na kolejnych dwóch zdjęciach posadziłam drugi i trzeci rząd . Z tyłu są starsze okazy. Mam tylko nadzieję, że wszystkie zakwitną. Szczególnie obawiam się o trzy różyczki, które zakupiłam w A. w kartoniku. Miały nazwy: Tom Tom, Mr Lincoln i Flamenco. Po wyjęciu z kartonika i odwinięciu folii zamiast ziemi wysypały się jakieś wióry. Może tak miało być, nie wiem i nie to mnie przeraziło. Znacznie gorszy był fakt, że system korzeniowy w każdym przypadku był tak niewielki, że żal było patrzeć. Mam nadzieję, że wszystkie trzy różyczki sobie poradzą. Pracy jak widać jeszcze wiele, oj wiele przede mną.
Z róż posadzonych w ubiegłym roku zdjęłam igliwie ochronne, ale kopczyki zostawiłam. Niestety nie wszystkie są ok. Zresztą i starsze róże wymagają reanimacji, ale z cięciem jeszcze poczekam do kwitnienia forsycji.
Na szczęście są i takie:
