Dzień dobry!

Nie pamiętam czy już pisałam, jeśli nie to napiszę: nie cierpię przeziębień w lecie, gluty do pasa, zimno telepie i człowiek się czuje jakby go walec przejechał. Nic to, było minęło, glutów już nie ma, czuję się lepiej i od razu wzięłam za łopatę i dawaj sadzić! Postanowiłam przeprowadzić małą rewolucję w ogródeczku. Wcześniej były spory niekiepskie z moim kochanym M., że z drzew to mają być tylko iglaki, bo już wystarczy liści z lasu. Marudzeniom nie było końca. Tłumaczyłam, że iglaków na cmentarzu pełno, więc jeszcze będzie sporo czasu aby się nimi cieszyć. Trochę się obraził, ale trudno. Bardzo lubię iglaki, zaskakują pokrojem i kolorami, kompozycje można by tworzyć bez końca. Tyle, że iglaki stosunkowo wolno rosną, a co za tym idzie, ogród prawie 6 letni, choć w zasadzie 5 letni (na jesień w 2007 posadziłam pierwsze "choinki" - wcześniej skupiłam się na zakopywaniu gruzu z remontu) ciągle wygląda jakby był bardzo młody, a na domiar złego, od rana do wieczora mamy w upalne dni istną patelnię! Postanowiłam coś z tym zrobić. Oczywiście buszowanie po FO dało ewidentne rezultaty, od Kleo otrzymałam przepis na "cudowny ogród":
KLEO1 pisze:Dla mnie drzewa liściaste koniecznie muszą się znaleźć w ogrodzie, bo nic latem nie daje takiego chłodu jak liście drzew. Pod drzewami iglastymi w upał jest sucho, a liściaste dają swoisty mikroklimat. Mam swoją teorię na temat pięknego ogrodu. Konieczne są w nim:
- dużo miejsca ( z tym nie jest u mnie najlepiej)
- ramy ogrodu, czyli, coś co oddzieli go od reszty świata i uczyni przytulnym. Uważam, że najlepsze są do tego drzewa i krzewy.
- woda w jakiejkolwiek postaci
- różnorodność zakątków, najlepiej jeśli część jest schowana za krzewami lub żywopłotem
- piękny zadbany trawnik
- rabaty bylinowe
- róże (choć kilka)
- pnącza (też muszą być)
- tajemnicze zacienione zakątki, takie dzikie jak dżungla
- hosty
- bzy
- rośliny zimozielone
No i to wszystko musi w ogrodzie być. Jak to zrobić to już zagadka.
Ja dodałabym, że aby to wszystko skomponować ładnie to już wyższa szkoła jazdy, w zasadzie sztuka!
Rady oczywiście biorę głęboko do serca - czas na zmiany! Wczoraj, jako najlepsze antidotum na doła kupiłam: dwie katalpy (nie szczepione)klona Acer Flamingo, dwa derenie Cornus alba Spaethii, dwa derenie Cornus alba Gauchaultii, a na dokładkę trzy pęcherznice! Kochani, wysiada mi aparat, muszę go zamienić na lepszy model... ale póki co, kilka fotek...
Catalpa bignonioides
Derenie - od lewej Gouchaultii i Spaethii pęcherznice też tam są, ale zlewają się z kolorem kory
Poranny widok podczas śniadania (z kuchennego okna)
a na deser Acer neg. Flamingo (czwarty z kolekcji

)
Wszystko jeszcze młode i małe, oby tylko dobrze rosło! Mam nadzieję, że nie posadziłam ich zbyt blisko...
Miłego niedzielnego wypoczynku

Sugestie zmian bardzo mile widziane, coś się zacięło w mojej głowie i nic wymyślić nie umiem
