Witajcie wszyscy
Nawet nie wiecie jak mi miło, że tylu was tu się zebrało
Miło mi też powitać nowe osóbki
A wasze dobre słowa zwyczajnie dodały mi skrzydeł
agniesz-ka
To prawda,bez względu na płeć nikt nie rodzi się z pakietem umiejętności i polotu do majsterkowania. Może siła trochę większa w męskich rękach i idzie to sprawniej,no i chyba cierpliwość ale uczy się każdy. I właściwie wystarczy się naumieć i już idzie z górki. Wizja "wielkiej i ciężkiej roboty" trochę przeraża, ale miejmy nadzieję, że powolutku i osiągnę cel
Basia8585
ojeju... jak mi miło
Nie sądziłam, że ktoś się moją działalnością recyklingową zachwyci

Moja papierowa wiklina pozostawia duuuużo do życzenia, ale w tamtym roku już wyćwiczyłam na tyle , że miałam odwagę podarować paru osobom moje wyroby i są nadal w użyciu, więc już znacznie odważniej na to patrzę.
Obecnie mam chwilę przerwy, bo się rzuciłam w wir doniczek i siania, ale powoli myślę o jakichś ozdobach wielkanocnych itd. Jak coś zrobię to się pochwalę

Ty też się pochwal, chętnie zobaczę
Co do psów to cóż... jak widać po zdjęciach - ja też mam psa-ogrodnika i wiem, że momentami bywa straszny. To nie ten typ co w ogrodzie pobiega. Ogólnie to nie wierzę w te mityczne psy co biegają po ogródku, ale mój jest ewenement straszny i nie znosi wyjść na działkę. Męczy się, nudzi, cierpi okropnie, z utęsknieniem spogląda na przechodniów jakby prosił o ratunek, piszczy i zachęca do wyjścia. A jak już się czymś zajmie to kopaniem, gamoń jeden, więc jest ciężki do zniesienia. Do tej pory mieliśmy miejsce z tyłu działki gdzie dozwolone było rycie na potęgę, a teraz mam ambitne plany wobec tej części, więc nie wiem jak my się dogadamy.
Gratuluję przyszłego pokolenia ogrodniczego. Pracami się nie martw, zawsze można część odpuścić, ale wszelkie lekkie prace to aż miło. Z resztą, wedle stanu i sił, ja tam nigdy nie odpuściłam, w 8mcu byłam jeszcze z psem na konkursach myśliwskich na Węgrzech, wszyscy patrzeli na mnie z przerażaniem, a ja się czułam rewelacyjnie
A jak już dzidziuś się pojawi to o ile się dobrze czuje to wszystko jest możliwe. Ja tam bardzo dobrze wspominam pierwszy rok życia mojej młodej - luz blues, rok wolnego, codziennie spacerki, całe dnie w ogródku, ona spała, ja sobie robiłam. Nie jest źle, gorzej chyba teraz, bo moja młoda obecnie ma 4 lata i trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo jest obok a za chwilę jej nie ma, a potrafi zrobić rzeczy tak głupie, że w głowie się nie mieści....
Lucynko
Nie chcę go też męczyć, on mi bardzo dużo pomaga. Teraz będziemy robić płytki u mnie w kuchni, też go nudzę drugi rok i ciągle nie ma czasu. Pomogłabym mu przecież, wspólnymi siłami byśmy szybciej zrobili, ale to jest ten typ co uważa że wszystko zrobi najlepiej sam. No i się wtrącać nie wolno.
Dam mu czas na siatkę, jak do jesieni nie będzie to się wkurzę i zdecyduję faktycznie na tą ekipę.
Piotrku
ooo dzięki
U mnie niestety, sąsiadów nie ma

Odkąd pojawił się własciciel działek obok i założył ogrodzenie przez środek alejki to zrobiło się martwo. Usunęła się sąsiadka, która bywała na działce non stop, pan starszy z drugiej strony wziął kasę za teren i przepadł, a teraz stoi taka ruina odłogiem i mało kto się tam zapuszcza.
Obok mnie jest taki starutki pan Stasiu, chory na serce, nawet u siebie nie plewi tylko wpada podrzucać na kompost odpady, posiedzi i idzie.
Z drugiej strony mam za to starszą panią, z którą jestem w wielkim milczeniu, bo jej zwróciłam uwagę czy coś mogą zrobić z jabłonią bo mi jabłka lecą na trawnik i robią podłoże. Od tej pory mnie olewa, czasem ją widuję, ale zupełnie się ignorujemy.
A dalej nikogo. Dwie opuszczone działki, jedna po bezdomnych na której niedawno znaleziono zwłoki dziadka który tam miał składowisko, więc nikt jej nie chce. Dalej mam dwie zaprzyjaźnione sąsiadki , ale to wszystko starsze panie i to nie one a my im pomagamy - mój tata im chodzi kosić trawnik, a ja im daję czasem sadzonki.
Także nie zbyt mam nawet kogo zawołać jakby się coś działo, bo jest pusto. Szkoda, bo jeszcze niedawno te działki tętniły życiem...