Te różaneczniki wcale nie są jakieś tragiczne. Opuchlaki, albo będziesz je łapać, niewykluczone, że gdzieś w pobliży wylegały się larwy.
One chyba w lecie się uaktywniają,- żuczki, z kolei larwy mogą podjadać korzenie.
Gdybyś dała radę to mogłabyś w poszukiwaniu larw delikatnie pogrzebać w tym podłożu, w którym rosną.
Zwalczanie nie jest chyba najłatwiejsze, jest tu o nich sporo napisane, poszukaj.
Ja teraz to bym przycieła je, wszystkie te gałązki jakieś rachityczne, ze zniszczonym wierzchołkiem wzrostu.
Jest cały wątek na temat cięcia Rh.
I teraz to bym tylko podlewała je kiszonką ( asprokol poleca kwasek cytrynowy, ja w sumie też, ale...)
Kiszonka prócz tego że zakwasza, ma całe mnóstwo innych świetnych związków, które doskonale działają na rośliny.
Może jest z tym troszkę problemu, ale dla chcącego nie ma nic trudnego.
Ta kiszonka autentycznie ożywia kwasoluby i stawia je na nogi.
Ja już o niej sporo pisałam
Ścinam zielsko jakie się nawinie, trawa, mlecze, pokrzywy, no co jest pod ręką.One są znakomite, dlatego, że jest to przecież m.in kwas mlekowy, jabłkowy
i całe mnóstwo innych pożytecznych związków, które dla ziemi, a co za tym idzie dla roślin są rewelacyjne.
Warunkiem jest, aby była to kiszonka o przyjemnym zapachu.
Pełne wiadro, ugniatam, zalewam wodą, stawiam w ciepłym miejscu, zazwyczaj w maju to już jest ciepło.
Po dwóch dniach, zależy od temp. zaczyna się kisić, zaczyna pięknie pachnieć kwasami, jabłkowym, mlecznym, itp.
Jest to niesamowicie przyjemne nawet dla skóry rąk.
Czymś takim podlewam, trochę rozcieńczam. Tak można do lipca.
Ma ona odczyn kwaśny.
Kwasek cytrynowy to tylko kwasek cytrynowy i nic więcej.
No i musisz obserwować młode rozwijające się przyrosty, one będą świadczyć o kondycji Rh.
Polecam w wolnej chwili przegląd tematów
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 9#p1095809