Odnośnie kształtu rabatki i Twoich skojarzeń.. Ja mam rabatę i uznałam, że wyszła w kształcie nerki, posadziłam kilka krzaczków i byłam dumna ze swojego dzieła.. do czasu.. przyszła sąsiadka 8mioletnia nazrywać stokrotek w trawniku i zapytała- wskazując na moją śliczniusią rabatę- czyj to grób tu jest wykopany
Gdzieś tam na końcu świata...
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Aniu- dla mnie też bez to bez.. a nie lilak
Odnośnie kształtu rabatki i Twoich skojarzeń.. Ja mam rabatę i uznałam, że wyszła w kształcie nerki, posadziłam kilka krzaczków i byłam dumna ze swojego dzieła.. do czasu.. przyszła sąsiadka 8mioletnia nazrywać stokrotek w trawniku i zapytała- wskazując na moją śliczniusią rabatę- czyj to grób tu jest wykopany
Nie wiem skąd skojarzenia- ani nie jest to usypany kurhan, ani kształtu nie ma prostokątnego..
To sama przyznaj- lepiej mieć jelito, niż nagrobek 
Odnośnie kształtu rabatki i Twoich skojarzeń.. Ja mam rabatę i uznałam, że wyszła w kształcie nerki, posadziłam kilka krzaczków i byłam dumna ze swojego dzieła.. do czasu.. przyszła sąsiadka 8mioletnia nazrywać stokrotek w trawniku i zapytała- wskazując na moją śliczniusią rabatę- czyj to grób tu jest wykopany
- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 21494
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Rabata jelitowa
Swoje nazywam od nazw kwiatów-różana, irysowa, piwoniowa, ale Twoja zdecydowanie łatwiejsza do zapamiętania
Ucieszyłaś mnie tym skojarzeniem
Jabłonce można chyba dziabnąć przewodnik, chyba że Ci zależy na wysokości drzewka.
Jabłonce można chyba dziabnąć przewodnik, chyba że Ci zależy na wysokości drzewka.
- -Piotr-
- 200p

- Posty: 232
- Od: 2 mar 2014, o 10:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: koło Poznania
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Witaj Aniu, w kolejny piękny poranek, chociaż na razie chłodny,
wiosna u Ciebie na całego, masz rację z tym bzem. Dla mnie bez też zostanie bzem, a nie lilakiem
wiosna u Ciebie na całego, masz rację z tym bzem. Dla mnie bez też zostanie bzem, a nie lilakiem
- patusia336
- 1000p

- Posty: 2520
- Od: 31 sty 2011, o 19:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
O tak dla mnie rzodkiewka też najważniejsza 
- aage
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 9923
- Od: 7 mar 2008, o 13:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mój Zakątek
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Wczoraj obejrzałam swoje bzy i też zapowiada się obfite kwitnienie 
-
DTJ_1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3539
- Od: 14 lis 2013, o 15:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: 60 km od W-wy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Aniu ten bocian to może tylko zapowiadać jedno- to nie zatrucie, nie jelitówka - cóż pogratulować tylko.
A mój bocian wylądował 29 marca, fajnie że możecie pokosić u mnie jeszcze nie ma co
A mój bocian wylądował 29 marca, fajnie że możecie pokosić u mnie jeszcze nie ma co
- merymg
- 200p

- Posty: 401
- Od: 4 mar 2013, o 14:22
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Wielki powrót
Małgoś
- Andzia84
- 1000p

- Posty: 1137
- Od: 23 sty 2014, o 15:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 40 km na pn-wsch od Warszawy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Dzisiaj jestem skonana. Prawa ręka-podobnie zresztą jak w zeszłym roku zaczęła mnie boleć od nadwyrężenia i szpadla. Jak ja nie znoszę tego tępego bólu mięśni na który nie pomaga żaden lek przeciwbólowy. Aż spać nie można...wrrr
Ale ile dzisiaj wykonałam kolejną wiosenną dużą pracę
Przyszły drzewka i krzewy owocowe (razem 15 szt). Wszystko posadziłam, kopiąc wielke doły, które wypełniłam kompostem wymieszaną z glebą. Dobrze, ze chociaż Piotrek przerzucił nieprzerobiony kompost i wrzucił na taczkę gotowy. Tego bym nie dała rady zrobić. Za każdym razem kombinuję szpadlem, widłami, a i tak zazwyczaj wybieram garściami w rękawicach żeby podsypać jakąś roślinkę kompostem
Dodatkowo zrobiłam jeszcze jedną niedużą rabatkę, polatałam z sekatorkiem (jak to miło sobie pociachać wiosną
) i opieliłam najdłuższą wijącą się rabatę. Perz w przeciwieństwie do innego zielstwa chyba wcale nie spał zimą, co najwyżej był w letargu po to by teraz uderzyć z całą mocą
A wieczorkiem z Kubą pospacerowałam, pozachwycałam się zieloniutką trawą, odkryłam, że wszystkie posadzone w zeszłym roku lilie się puszczają , i że niechcący tak trafiłam, że między 4 lilie posadziłam maleńkiego hibiscusa (jak ja to zrobiłam, że żadnej cebuli nie uszkodziłam-nie mam pojęcia), stwierdziłam, że muszę wyrzucić nawłoć bo pomimo ścięcia jej tuż po przekwitnięciu znalazłam młode siewki i zakończyłam dzień szczęśliwa że tyle zrobiłam
A jutro chyba do ogródka nie pójdę-muszę się w końcu rozpakować po powrocie od rodziców i porządnie ogarnąć domek. Okna i firanki czekają
Jak ja nie znoszę prasować....brrr, wolę już kopać

Kochani odpowiem Wam w następnym poście-przypomniałam sobie że dzisiaj czwartek i 'Przyjaciółki' w Polsacie
Przyszły drzewka i krzewy owocowe (razem 15 szt). Wszystko posadziłam, kopiąc wielke doły, które wypełniłam kompostem wymieszaną z glebą. Dobrze, ze chociaż Piotrek przerzucił nieprzerobiony kompost i wrzucił na taczkę gotowy. Tego bym nie dała rady zrobić. Za każdym razem kombinuję szpadlem, widłami, a i tak zazwyczaj wybieram garściami w rękawicach żeby podsypać jakąś roślinkę kompostem
Dodatkowo zrobiłam jeszcze jedną niedużą rabatkę, polatałam z sekatorkiem (jak to miło sobie pociachać wiosną
A wieczorkiem z Kubą pospacerowałam, pozachwycałam się zieloniutką trawą, odkryłam, że wszystkie posadzone w zeszłym roku lilie się puszczają , i że niechcący tak trafiłam, że między 4 lilie posadziłam maleńkiego hibiscusa (jak ja to zrobiłam, że żadnej cebuli nie uszkodziłam-nie mam pojęcia), stwierdziłam, że muszę wyrzucić nawłoć bo pomimo ścięcia jej tuż po przekwitnięciu znalazłam młode siewki i zakończyłam dzień szczęśliwa że tyle zrobiłam
A jutro chyba do ogródka nie pójdę-muszę się w końcu rozpakować po powrocie od rodziców i porządnie ogarnąć domek. Okna i firanki czekają
Kochani odpowiem Wam w następnym poście-przypomniałam sobie że dzisiaj czwartek i 'Przyjaciółki' w Polsacie
Zbudowałam dom, urodziłam syna, czas posadzić drzewo 
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
- gracha
- 1000p

- Posty: 4328
- Od: 23 maja 2012, o 21:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Andziu jak śliczniutko u Ciebie te rabatki z roślinkami wkomponowe w zieloniutki trawnik wyglądają uroczo ,podoba mi się ta przestrzeń , u mnie robi się już ciasnawo ,na początku też było przestrzennie 
- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 21494
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Narobiłaś się jak szalona, ale z tą pracą będziesz już miała spokój. Skończona
To lubię w ogrodzie, że wiele rzeczy robi się tylko raz, potem już nie trzeba do tego wracać. W przeciwieństwie do mycia okien na przykład 
- Ewiczka52
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1306
- Od: 1 lut 2012, o 14:52
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
ANDZIU
Ale się narobiłaś - najgorsze te bóle
Mnie też czeka mycie okien wrrrr 
Pozdrawiam Ewula
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Aniu sporo zrobiłaś:) Uważaj na zdrówko
Kilka fotek dla zobrazowania Twoich poczynań by się przydało
Pozdrowienia:)
Kilka fotek dla zobrazowania Twoich poczynań by się przydało
Pozdrowienia:)
- aage
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 9923
- Od: 7 mar 2008, o 13:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mój Zakątek
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Takie ogrodowe zmęczenie jest chyba jednym akceptowalnym, prawda?
- Andzia84
- 1000p

- Posty: 1137
- Od: 23 sty 2014, o 15:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 40 km na pn-wsch od Warszawy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Witam Was wieczorkiem-w końcu sobie usiadłam po całym dniu mycia okien, a zresztą okna jak okna-najgorsze było prasowanie firan. Ale nie dałam się-najgorsze czyli salon za mną. Będą wisieć co najmniej pół roku-nie mam do nich cierpliwości
Została góra ale to pikuś. Jutro za to jadę po iglaki na żywopłot od drogi i jakieś inne ładne drzewka . Ale sobie poszaleję
Limit co prawda niewielki, ale i tak się ogromnie cieszę.
Martuś-dziękuję. Twój komplement dużo dla mnie znaczy. Rabatki są dwie nowe, poza tymi, które robiłam w marcu. Planuję jeszcze dwie niewielkie-i to będzie koniec kopania, przynajmniej na ten rok
Moniś-sama nie wiem co lepsze
Pamiętam, że od tego grobu bardzo zainteresował mnie Twój wątek. Ktoś kto umie z siebie żartować i opowiadać takie historie musi być super osobą-i nie zawiodłam się
Ja pamiętam jak mój wykończeniowiec kończył wannę, w jeszcze pustej łazience. Tylko ta prostokątna wanna była wstawiona i ułożone na nie płytki. Ja przyjechałam wieczorem, a ta wanna była oświetlona halogenem. Boshe jakie to było straszne wrażenie trumny zamiast wanny
Ewuś, cieszę się że Cię rozbawiłam
ale sama przyznaj, że ta rabata tak wygląda. Zresztą to już druga taka organokształtna
Eeee przewodnika to nie bo to drzewko ma być wysokie. Ach daruję sobie cięcie go w tym roku. Szkoda mi tych bordowych listeczków. To dwulatek dopiero.
Piotrze, u mnie też chłodno, a każdej nocy są przymrozki. Wiosna u mnie mocno w tyle w przeciwieństwie do niektórych forumowiczów. Nie dość, ze zimno to jeszcze dom mam w szczerym polu, więc roślinki są bardziej narażone na zmarznięcie. A bez to bez, tak samo jak monstera to dla mnie filodendron-babcia tak mówiła
Patrycjo ....i cukinia
Aguś Cieszę się razem z Tobą. Moje są jeszcze maleńkie, ale na białym jest jeden pączek kwiatowy, może jeszcze innych nie widać, a na fioletowym kilka więc też jestem szczęśliwa.
Dorotko Ty mi tu nie kracz z tym bocianem
A z tym koszeniem to rzeczywiście-ja bardzo lubię to robić, odpoczywam przy tym wbrew pozorom i uwielbiam efekt po.
Małgosiu Tak jest-wierzba przycięta
Może nie tak drastycznie, ale przycięta. Ona mi bardzo chorowała w zeszłym roku. Miała rdzę i coś jej wyżerało dziurki w pniu, później pieniek zrobił się w okolicy tych miejsc bordowy. Nie wiem czy ona da sobie radę. Niby ją pryskałam i na grzyby i na owady, ale biedulka marnie wygladała jesienią. Ale bazie miała.
A co do trawy to rzeczywiście-wyglada teraz jak trawniki angielskie.
Grażynko-a ja się już buszu nie mogę doczekać
Ewuś-No właśnie. Bardzo mi zależy żeby w tym roku zrobić jak najwięcej, bo w przyszłym wracam do pracy i na pewno nie dałabym rady zrobić nowych rabatek czy zajmować się sadkiem. Ale już finiszuję, dobrze że wiosna przyszła tak wcześnie. W zeszłym roku o tej porze był śnieg
Ewiczko Mi już przeszło, ale jutro wracam do szpadla więc ręka pewnie znów się odezwie. Ale gdy będę miała przed sobą nowe drzewka i krzaczki to bólu na pewno nie będę czuła tylko euforię
Ewuś, okna jak okna, ale firany ...
Aniu Dziękuję
a fotki zrobię. Akumulatorki ładowałam 
Aguś-tak zdecydowanie. Ja jeszcze zmęczenie bo basenie tudzież pływaniu gdziekolwiek lubię
Martuś-dziękuję. Twój komplement dużo dla mnie znaczy. Rabatki są dwie nowe, poza tymi, które robiłam w marcu. Planuję jeszcze dwie niewielkie-i to będzie koniec kopania, przynajmniej na ten rok
Moniś-sama nie wiem co lepsze
Ewuś, cieszę się że Cię rozbawiłam
Piotrze, u mnie też chłodno, a każdej nocy są przymrozki. Wiosna u mnie mocno w tyle w przeciwieństwie do niektórych forumowiczów. Nie dość, ze zimno to jeszcze dom mam w szczerym polu, więc roślinki są bardziej narażone na zmarznięcie. A bez to bez, tak samo jak monstera to dla mnie filodendron-babcia tak mówiła
Patrycjo ....i cukinia
Aguś Cieszę się razem z Tobą. Moje są jeszcze maleńkie, ale na białym jest jeden pączek kwiatowy, może jeszcze innych nie widać, a na fioletowym kilka więc też jestem szczęśliwa.
Dorotko Ty mi tu nie kracz z tym bocianem
Małgosiu Tak jest-wierzba przycięta
A co do trawy to rzeczywiście-wyglada teraz jak trawniki angielskie.
Grażynko-a ja się już buszu nie mogę doczekać
Ewuś-No właśnie. Bardzo mi zależy żeby w tym roku zrobić jak najwięcej, bo w przyszłym wracam do pracy i na pewno nie dałabym rady zrobić nowych rabatek czy zajmować się sadkiem. Ale już finiszuję, dobrze że wiosna przyszła tak wcześnie. W zeszłym roku o tej porze był śnieg
Ewiczko Mi już przeszło, ale jutro wracam do szpadla więc ręka pewnie znów się odezwie. Ale gdy będę miała przed sobą nowe drzewka i krzaczki to bólu na pewno nie będę czuła tylko euforię
Aniu Dziękuję
Aguś-tak zdecydowanie. Ja jeszcze zmęczenie bo basenie tudzież pływaniu gdziekolwiek lubię
Zbudowałam dom, urodziłam syna, czas posadzić drzewo 
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Aniu- szalenie miło czyta się takie słowa..
Ubawiłam się czytając skojarzenia z podświetloną wanną.. a przed oczami stanął mi urywek komedii o wampirach Dracula wampiry bez zębów.. Jak Dracula wstaje z trumny, unosi się powoli.. napięcie rośnie.. i uderza głową w żyrandol.. skojarzyło mi się to z łazienką na poddaszu, przy skośnym niskim suficie- i obraz Twojej łazienki sam mi się w głowie namalował
wybacz..
A propos horrorów łazienkowych.. wiele lat temu moi Rodzice wykańczali dom na działce na Mazurach, budował i wykańczał lokalny majster- bardzo uczciwy, pracowity itp.. Mamie udało się znaleźć glazurę do łazienki- zielonkawą w białe bąbelki, na kafelku była przejściowa zmiana koloru- Mama ułożyła na podłodze wzór- miały być przechodzące fale koloru od zielonego do białego.. Przyjeżdzamy za tydzień- Mama doznała szoku. w łazience kafelki ułożone w paski, bez zachowania łagodnego przejścia fali koloru.. Mama załamana pyta "dlaczego".. a majster z rozbrajającą szczerością "bo tak mi się bardziej podoba"..
Teraz n a szczęście u nas byli bardziej czujni glazurnicy. Ja się rąbnęłam przy rysowaniu wyglądu łazienki- sami do mnie zadzwonili, że coś dziwnie wymyśliłam i żebym przyjechała popatrzeć czy na pewno tak chcę..- nie chciałam
Co ja czytam- jutro szaleństwo w szkółce
Ciężki weekend Cię czeka, a skoro jeszcze ręka boli.. nie szalej ze szpadlem zbytnio.. Mądrzę się tu trochę o rozsądnym dzieleniu pracy..
, a kolana do tej pory pobolewają po tym, jak w lato przewaliłam ponad 2 tony piaskowca- co prawda w kawałkach, ale dziennie przenosiłam kilkaset kg, do tego 2 tyg w kucki budowania murków.. Za 2 tyg Mama zaczyna rehabilitacje w Konstancinie i chętnie bym dołączyła 
Ale żeby nie wyjść na taką, co wyciąga wnioski dodam jeszcze, że dziś wyniosłam stolik z 2 piętra i wsadziłam do samochodu- a to tylko dlatego, że nie chciało mi się iśc po Męża i prosić o pomoc
Ale sobie zrobiłam dygresję
Jeszcze słówko o firankach.. Moja Mama nie prasuje- wyciąga z pralki mocno odwirowane, ale jeszcze wilgotne i przypina. Woda z nich nie kapie, ale że są nieco obciążone wilgocią, to wysychają w pionie powieszone i prostują się same. Prasowanie firanek- brzmi masakrycznie.. Ja kiedyś prasowałam pościel na gładko, bez zagięć- wyleczyłam się z tego.. wyciągam z suszarki jeszcze mocno ciepłą, nawlekam i jest ok.. Ale to trochę głupi nawyk, bo jako dziecko pamiętam, że jak Mama z magla odbierała wykrochmaloną pościel to ja najpierw siadałam i gniotłam porządnie, a dopiero mogłam się w takiej uzdatnionej położyć
Ubawiłam się czytając skojarzenia z podświetloną wanną.. a przed oczami stanął mi urywek komedii o wampirach Dracula wampiry bez zębów.. Jak Dracula wstaje z trumny, unosi się powoli.. napięcie rośnie.. i uderza głową w żyrandol.. skojarzyło mi się to z łazienką na poddaszu, przy skośnym niskim suficie- i obraz Twojej łazienki sam mi się w głowie namalował
A propos horrorów łazienkowych.. wiele lat temu moi Rodzice wykańczali dom na działce na Mazurach, budował i wykańczał lokalny majster- bardzo uczciwy, pracowity itp.. Mamie udało się znaleźć glazurę do łazienki- zielonkawą w białe bąbelki, na kafelku była przejściowa zmiana koloru- Mama ułożyła na podłodze wzór- miały być przechodzące fale koloru od zielonego do białego.. Przyjeżdzamy za tydzień- Mama doznała szoku. w łazience kafelki ułożone w paski, bez zachowania łagodnego przejścia fali koloru.. Mama załamana pyta "dlaczego".. a majster z rozbrajającą szczerością "bo tak mi się bardziej podoba"..
Teraz n a szczęście u nas byli bardziej czujni glazurnicy. Ja się rąbnęłam przy rysowaniu wyglądu łazienki- sami do mnie zadzwonili, że coś dziwnie wymyśliłam i żebym przyjechała popatrzeć czy na pewno tak chcę..- nie chciałam
Co ja czytam- jutro szaleństwo w szkółce
Ale żeby nie wyjść na taką, co wyciąga wnioski dodam jeszcze, że dziś wyniosłam stolik z 2 piętra i wsadziłam do samochodu- a to tylko dlatego, że nie chciało mi się iśc po Męża i prosić o pomoc
Ale sobie zrobiłam dygresję
Jeszcze słówko o firankach.. Moja Mama nie prasuje- wyciąga z pralki mocno odwirowane, ale jeszcze wilgotne i przypina. Woda z nich nie kapie, ale że są nieco obciążone wilgocią, to wysychają w pionie powieszone i prostują się same. Prasowanie firanek- brzmi masakrycznie.. Ja kiedyś prasowałam pościel na gładko, bez zagięć- wyleczyłam się z tego.. wyciągam z suszarki jeszcze mocno ciepłą, nawlekam i jest ok.. Ale to trochę głupi nawyk, bo jako dziecko pamiętam, że jak Mama z magla odbierała wykrochmaloną pościel to ja najpierw siadałam i gniotłam porządnie, a dopiero mogłam się w takiej uzdatnionej położyć


