Magdziu - bo to wszystko pod wpływem forum.
Jak się człowiek napatrzy na te cudowności to sam chce więcej i lepiej i tak w kółko.
Dawno nic nie siałam, więc postanowiłam znowu spróbować.
Alinko - u mnie na całego.
Ptactwo szaleje, zakłada gniazda, wrzeszczy niemiłosiernie, dzięcioły wydziobują dziuple aż echo się roznosi.
Kosy wyrywają mech na gniazda i rozkopują co się da, w poszukiwaniu za robactwem.
Jutro ciąg dalszy cięcia róż.
Majeczko - nie mam na co czekać.
Wypuszczają świeże pąki i szczytówki, szkoda żeby cała siła jaka tam idzie wpadła potem do kosza.
A soki idą w górę aż miło.
Tez nie mam jeszcze wszystkiego uporządkowane.
Na razie skupiam się na cięciu, potem będę ciąć resztę i wygrabiać.
A przedtem jeszcze muszę opryskać brzoskwinie, bo już zaczynają im pękać pąki.
Nasiałam trawek i kwiatów, ze głowa boli, parapety się uginają od pojemników a jeszcze dosiałam dzisiaj sałaty i buraczki liściowe.
Do okien trudno się dostać, ale jak tylko pojawią się kiełki to wszystko idzie na balkonik i wtedy zrobi się lużniej.
Dokupiłam dzisiaj nawet palet wielodoniczkowych, bo będzie tego drobiazgu ze szok.
Alexio - mnie też tylko kilka się dzisiaj udało przyciąć, ale na całego zabieram się za nie jutro.
Ma być 12 stopni więc w sam raz, rany szybko zaschną.
U mnie soki też już zaczynają iść w górę i chcę jak najszybciej oszczędzić ich dla oczek, które pozostaną.
Ale serce mi się kraje jak trzeba ciąć pędy z zieloniutkimi pąkami, zdrowe, jędrne

, ale siła wyższa.....trzeba ciąć.
Chociaż i tak robię to bardzo oszczędnie.
Zostawiam tylko jeszcze kopczyki, tak na wszelki wypadek.
Rozgarnę jak czubki świeżych pędów będą już na górze.
Idą też powojniki i to mnie bardziej martwi, bo w razie czego, wszystko pomarznie.
Ale bądżmy dobrej myśli.
Na szybko kilka fotek z zadziwiająco szybko budząca się naturą.
Ten ciemiernik wygląda na żywo zadziwiająco pięknie.
Rozsadzone w zeszłym roku puszkinie nic sobie z tego nie robią i lada dzień wszystkie pokażą pąki.
A tu już czosnek niedżwiedzi

, aż mnie zatkało, bo kilka dni temu jeszcze go nie było.
Czyżby ta malutka dawka deszczu tak go zmobilizowała ?
Ale się cieszę, bo to pierwsza , zdrowa nowalijka.
W bardziej cienistej części ogrodu tez już zaczynają kwitnąć przylaszczki.
Rozchodnik i bodziszek zadziwiają nie tylko wielkością, ale i kolorem młodych pędów.
Zieleń jakby mrozów w ogóle nie było.
Przylaszczka, która rozkwitła jako pierwsza ma coraz więcej kwiatów.
Białe ciemierniki już rozwijają następne pączki.
Dziwne jest to, ze te kwitnące kwiaty już w grudniu utrzymały się do dzisiaj.
Ta miodunka już lada dzień zakwitnie.
Kokoryczka lakolistna też się nie ociąga.
Widzę, że w tym roku jest mnóstwo samosiejek, planuję z nich zrobić szpaler, będzie fajnie prezentować się w przyszłym roku wiosną.
Niektórym powojnikom idą już świeże pędy.
Tu akurat piękny Elfik.
A ta miodunka zaczyna już kwitnąć na całego.
Pąki na brzoskwiniach zaczynają pękać.
Chyba jutro lub w najbliższym czasie trzeba będzie zrobić oprysk.
I to jeszcze jak najwcześniej dopóki nie ma pszczół i innych pożytecznych owadów.
Tawuła też rekordowo szybko idzie w liście.
Wiosna chyba będzie bardzo szybko w tym roku.
Życzę jutro wszystkim pracującym w ogrodach

i radości z wykonywanej pracy.
