Dobry wieczór!
Jestem pod wrażeniem koszmarnego kryminału, którego akcja dzieje się na lodowatym Spitsbergenie, gdzie grasuje maniakalny zabójca i dziwny wirus. Pierwszy raz widzę film z tej części świata. Wyspa norweska, ale Rosjanie też tam są
.
Wiosna jest u Lokiego i Megi. U mnie nie, więc co mi pozostało...
Dorotko 350, coś mi się widzi, że ta liczba przy Twoim imieniu to ilość róż, do jakiej zmierzasz

.
Że też udało Ci się z Falstaffa zrobić szczupłego abstynenta

. Rekord świata

.
Przypomniał mi się dowcip o dwóch pijakach, którzy patrzyli na gości w kawiarnianym ogródku. Jeden z nich mówi:"Ty, patrz, co oni piją! Wodę! Jak zwierzęta"!

.
Great North - Eastern Rose.
Sylwio, witaj po długiej zimowej drzemce.
Ech, mnie też bolą zęby od czerwonego koloru w ogrodzie. Niemniej wspomniane róże bynajmniej czerwone nie są. No chyba, że w Twoim mniemaniu czerwony kocioł mieści też wszystkie purpury, maliny, magenty, burgundy, amaranty itp.
Ciekawe, ile znalazłoby się róż z literackim odniesieniem w nazwie... Niejeden literacki bohater mocno by się zdziwił, że jego imieniem ochrzczono roślinę...
A tu okazuje się, że dla ogrodników to nie ma znaczenia. Lubi się różę nawet taką, która ma głupkowatą nazwę, np. White Rose...
Pink Peace.
Misiuniu 
, no nie kręcą mnie te kiełki, bardzo Cię przepraszam. Sama zapowiedź to trochę mało. Może sercu nieco weselej, ale oczu nie ma na czym zawiesić. Więc zamiast kłów, proponuję pachnącą różyczkę.
Boule de Neige.
Cześć,
Megi!
Faktycznie rolnik z Ciebie nie tylko małorolny, ale i doniczkowy

, ale bardzo utalentowany.
Fajną miałaś polonistkę i to widać po Twoich wpisach. Szkoda jej przedwczesnej śmierci. Mało jest nauczycieli, którzy zajęli naprawdę trwałe miejsca w naszej pamięci.
Dzięki, że doceniłaś urok uśmiechu
Ibry. Jest zniewalający! Ciekawe, że na większości zdjęć jest wściekły i ma wilcze oczy

. Te urocze są rzadkością...
Lavender Ice.
Tamaryszku, dziękuję, przeczytałam.
Przez długie lata w moim ogrodzie różowego koloru nie było, bo go nie znosiłam. Brzydko mi się kojarzył, z kiczem, tandetą, talerzami upapranymi sokiem z buraków, śladami szminki na szkle itp. Potem zaczęłam jak opętana kupować róże i w pewnym momencie dominacja tego koloru zaczęła mnie mdlić. Ok. 30 róż głównie różowych oddałam w inne ręce i zrobiło się nieco lepiej. Ale nadal tego koloru jest sporo, choć niektóre odcienie bardzo lubię, np. pudrowy piwonii Sarah Bernhardt, rozbielony Jamesa Galway'a. A już szczególnie lubię te odcienie, które wpadają w lila czy fiolet (wiem, wiem, Ty ich nie lubisz). Niektóre zestawienia drażnią mnie okropnie, np. róż z żółtym lub pomarańczowym

.
A i tak
Avalonek będzie zawsze najśliczniejszy

.
PS. Oba
Zlatanki są moje...

.
James Galway.
Oj tam, oj tam,
Margo, moja surowość jest pozorna i ma wnieść nieco humoru do tych poważnych dywagacji o różach.
Co do Minervy, która i mnie nie zachwyciła, zostaje na razie przez wzgląd na świetny kolor, bo kwiatki zbyt mało napakowane i niezbyt trwałe. Ale to młodziak, więc niech rośnie. Porównamy je w tym sezonie.
Celebrating Life.
Racja,
Ewko, jeszcze jaka racja! Nie wywołujmy wilka (czytaj: ustawodawcy) z lasu

. Podejrzewam wszelako, że dziczyznę do miast zwabiają też ludzie. Znam osobę, która z radością dokarmiała warchlaki warzywami na progu swojego ogródka, aż któregoś dnia same wlazły i przeorały ogródek.
A myszowate lubię.
Cream Abundance.
A Ty,
Loki, nie przestajesz mnie zadziwiać. notabene Twoja wiosna warta jest maniakalnego śledzenia. Kwitnie na całego, a kwiatki czyściutkie, bez śladów zimowej zgnilizny...

. Ech...
Róż nie lubisz, więc w drodze wyjątku - bylinka.
Dzwonek drobny, wersja niebieska.
Małgosiu Pepsi, nie wiem jak to jest ze snami. Kiedyś śniło mi się, że jechałam na Kaszuby, a na drzewach wisiały samochody

.
Ibra mógłby mi się częściej śnić

. Zdaniem mojej Babci tylko kiedy śnią się jaja to niedobrze, bo zwiastuje to stratę

.
Róża z bibułki o nieznanym imieniu.
Dobre,
Madziu, dobre

.
To znaczy, że jednak nie zapominasz pojechać do roboty, a po drugie - należy Ci się nieco wolnego...
Pastella.
Miriamku, żeby to kto wiedział, skąd takie sny... Freud może...
To jednak chyba odbicie bogatego życia wewnętrznego, emocji, przeżyć.
Ale mieszkanie w ogórku to coś dla mnie

.
Ten fragment ogrodu, którego nie kojarzysz, to tzw. jadalnia, bardzo często pokazywana. Może obraz dywanu z obciętych gałęzi trochę Cię zmylił...

.
Ale skoro chcesz go sobie przypomnieć - proszę bardzo:
A na deser Zlatanek.
Dobrej nocy - Jagi