kubasia pisze:Dziewczyny, nie zrozumcie mnie źle, ale chyba trochę przesadzacie z obwinianiem sprzedawcy za brak sukcesu w zimowaniu. ona1234, czy fuksje w sezonie rosły i kwitły? Czy sprawiały jakieś problemy, bo jeżeli tak to faktycznie mógł być kiepski materiał szkółkarski. Fuksje uprawiałam kilka lat i zimowanie w warunkach piwniczno-domowych wcale nie jest łatwe. W zeszłym roku nawet zrezygnowałam z ich zimowania, bo nie mając możliwości zapewnienia im światła od marca, kwitły dopiero na początku sierpnia.
Wracając do sprzedawców to rzadko się trafia taki, który ma wiedzę i jeszcze potrafi się nią podzielić.
Tak analizuję wątki od stycznia i przy tym się zatrzymałem. Sporo zależy od ziemi w donicy. Czasem warto przed zimą zmienić ziemię, tzn obsypać ziemię z korzeni i wsadzić do nowego torfu. Przez sezon ziemia jest "wypłukana" z substancji odżywczych i jest bardziej ciężka bo "kompostuje" przez co szybciej giną korzenie - warto podlać przed zimowaniem starym, dobrym środkiem odgrzybiającym Bravo lub starym dobrym Topsinem. Nie zauważyłem różnicy w zamieraniu roślin w szklarni i w piwnicy - średnio ginie 12% starych (3-4 lata) mateczników tak w szklarni jak i w piwnicy - przy ponad tysiącu mateczników - mogę patrzeć procentowo - i sam nie wiem czemu bo traktowanie jest takie samo.
Przy daturach utrzymuję 0% strat - mają więcej energii w pniu w przypadku "zjadania" korzeni przez grzyby i potrafią odbudować korzenie z energii i "jedzenia" drzemiącego w pniu. Fuksje nie mają tyle energii w pniu więc trzeba mocno dbać o podłoże i o wyeliminowanie chorób związanych z grzybami glebowymi.
Zauważyłem tylko taką "zasadę", że rośliny "produkowane" z nasion nie przeżywają zimy, a te robione z ukorzeniania przeżywają w 88%. Tyczy się to tak fuksji, pelargonii, datur jak i ostróżek, czy innych bylin.
Pozdrawiam
Adrian
---18 lut 2015, o 21:50---
Tak, uważam, że to dobry pomysł. Należy tylko pamiętać o tym, że na parapecie, przy oknie jest kilkanaście stopni mniej. Jeśli parapet jest z kamienia (marmur, granit czy inne) to parapet ma tylko kilka stopni więcej niż na zewnątrz więc warto podłożyć styropian i rozpulchnić ziemię.
W sumie, jeśli jest sporo światła to można zacząć nawozić ale odpowiednimi nawozami dla pory zimowej -minimalna ilość azotu mocznikowego, który jest asymilowany przez roślinę powyżej 18 stopni. "Badamy" temperaturę podłoża, a nie powietrza bo przecież to korzenie wchłaniają nawozy, a nie liście - stąd styropianowa podkładka pod korzenie - żeby podnosić temperaturę gleby, a nie powietrza.
Mam takiego sąsiada (kilka kilometrów ode mnie - super osoba w wiedzą - nauczyciel chemii na emeryturze), który masowo robi pelargonie puste przewieszające z nasion (bo taniej). On do wykiełkowania nasion i dalszej produkcji podgrzewa glebę, a nie powietrze. Jak kiedyś zdecydowałem się na ogrzewanie nagrzewnicami powietrza to miałem sporo kompostu, kupę ślimaków i ziemiórek (które przewalczyłem dopiero nicieniami za kilka tys zł), a nie roślin, jak umieściłem rury z ogrzewaniem pod stołami (grzejącymi glebę) to przestałem mieć problemy z rozrostem korzeni i pięknym wzrostem bezchorobowym roślin. Przytrzymajcie rękę na parapecie przez 5 minut - zobaczycie jaki jest zimny.
Pozdrawiam
Adrian
-- 18 lut 2015, o 22:34 --
Moim zdaniem spokojnie zapełni donicę w sezonie bez dosadzania.