
Od kilku dni mamy lekką zimę. Sypnęło trochę śniegiem, więc nie omieszkałam wyjść i pstryknąć kilka fotek, bo zimowa sceneria jest wyjątkowo urokliwa


Mam pewien problem… Mąż zrobił karmnik, wysypałam ziarna różne, w tym sporo słonecznika i z nadzieją czekaliśmy na ptaszki… Przyleciały, owszem, ale sójki i sroki, które bezczelnie wyżerały zawartość karmnika, nie dopuszczając swoich mniejszych braci, a tych widziałam sporo. Biedne sikorki i jeszcze jakieś mniejsze ptaszki, których nie rozpoznałam, daremnie próbowały dostać się do ptasiej stołówki. Te cholery wszystko wyżarły

na zimowo

Martusiu, w takim razie wywalę to coś. Wygląda mi raczej na pięciornik, bo ma omszone listeczki. Teraz muszę poczekać aż stopnieje mróz, bo wszystko przykryła kołderka. Lepiej nie dać się rozsiewać, bo potem może być trudno się pozbyć nieproszonego gościa. Tym bardziej, że rośnie w pobliżu liliowca /pewnie przywędrował wraz z nim ze sklepu ogrodniczego/.
Z chryzantemą tak właśnie zrobiłam i mam nadzieję, że przetrwa, bo ma wyjątkowo ładne kwiatuszki. Pozostałe niestety zmarzły na amen.
Miłego wieczoru


Bogusiu, witam, witam i bardzo mi przyjemnie, że zajrzałaś w moje skromne progi

Bogusiu pozdrawiam cieplutko w ten zimny wieczór


Lucynko, zmienność Bathsheby to wizytówka wielu róż od Austina. Sporo z nich cechuje taka zmienna kolorystyka, a mnie się to bardzo podoba, bo w czerwcu kwiaty są w odcieniu np. żółci, by w sierpniu pokazać trochę inne oblicze i zaskoczyć łososiową, bądź brzoskwiniową barwą. To tak jak z nami, kobietami. Też lubimy od czasu do czasu zmiany w swoim wyglądzie…

Chryzantema ostała się tylko jedna, ta ciemna z malutkimi kwiatuszkami. I tak nie wiem czy uda się ją przezimować, bo wylądowała w domku ogrodnika? Pozostałe zmarzły, niestety, bo przez ostatnie dwa tygodnie miałam spory problem z kręgosłupem i do niczego nie byłam zdolna.

Arkadiuszu, bardzo dziękuję za tak miłe słowa. Róże to moja wielka


Ewa-jolifleur, jak się okazało to nie poziomkówka, tylko jakiś pięciornik, ale pozbędę się go, bo i tak mam dosyć różnej maści chwastów, więc kolejny nie jest mile widziany


Wandziu, oj jest tych chwastów całe mnóstwo, a niektóre naprawdę ładne i nic dziwnego, że niektórzy sadzą je jako rośliny ozdobne. Natomiast niektóre są niezwykle uciążliwe i dlatego wrzuciłam zdjęcie do identyfikacji, żeby wiedzieć z czym mam do czynienia. Muszę przyznać, że to nawet ładna roślinka, ale boję się ją zostawić, więc eksmisja


Ewa-ewita, już po kwitnieniach, bo przyszedł mróz i śnieg. I tak sezon był dosyć długi, więc nie narzekam. A pierwiosnki i u mnie zakwitły. Nawet śnieg i mróz im nie straszny, bo spod śniegu nadal widać ich kwiatki. Karmnik fajny, ale jak pisałam na początku, na razie nie zdał egzaminu, bo paskudne sójki i sroki się w nim stołują, a nie o to mi chodziło. On miał być dla mniejszych ptaszków, a nie tych bandytek


Halszko, bardzo chciałabym zachować tę ciemną chryzantemę. Zobaczymy czy się uda? Jeśli nie, to wiosną zamówię ze dwie sztuki, tak na próbę. Póki co, mam jedną, którą dostałam od Hani. Mróz i śnieg ją trochę sponiewierał, ale kwiatuszki jeszcze nie wyglądają tak źle. Ona na pewno jest zimująca


Beatko, witam Cię serdecznie. To wielka radość móc Cię gościć

Z poziomkówką już wyjaśnione – to nie ona, a jakiś pięciornik. Ale nie chcę tego w ogrodzie, bo jeszcze za bardzo się rozpanoszy i będzie kolejny kłopot. Już mam problem ze wszędobylskim skrzypem. Tego zupełnie nie mogę się pozbyć, a wyłazi prawie wszędzie

Co do róż, to zawsze służę pomocą w miarę swojej skromnej wiedzy. Ale chętnie podpowiem, jeśli tylko będę potrafiła.
Pozdrawiam cieplutko


Gosiu-Margo, jak miło, że się odezwałaś



Małgosiu-Pepsi, wiem jak jest… Ciągła gonitwa, brak czasu… Szczególnie w sezonie trudno wygospodarować chwilę, tym bardziej jest mi miło, że znalazłaś czas i zechciałaś napisać kilka zdań

Pomysłów na zagospodarowanie nie brakuje, roślin stale przybywa i zaczyna się mocno zagęszczać, ale masz rację, że miłość do róż jest najsilniejsza. Chopina miałam, to piękna, silna róża i rośnie jak szalona. Potrafi spokojnie osiągnąć nawet 2m

Pracuj nad synową, urabiaj, bo jeśli miejsce jest wymarzone dla róż, to może jednak da się przekonać? Przecież nie takie róże straszne jak niektórzy o nich piszą. Wcale nie wymagają aż takiej opieki. Oby sadzonki były silne, z ładnymi korzeniami, miejsce dobrze przygotowane, a reszta… Przyjdzie z czasem. Jak synowa zobaczy piękno różanych kwiatów, to może się w nich zakocha i zagoszczą u niej na stałe?

Haniu, a wiesz, że całkiem nieźle. I jestem mile zaskoczona, bo słyszałam, że na glinie, to one słabo sobie radzą. O dziwo praktycznie wszystkie pozostały, a nawet pojawiło się całkiem sporo młodych siewek. Ta od Ciebie ładnie kwitła. Zdjęcia wstawię jak będę wspominać lipiec. A w zasadzie, to chyba nawet lipcowego ogrodu wcale nie pokazywałam…

Karmnik ładny, ale jak pisałam powyżej, sójki i sroki przegoniły pozostałe ptaszki i nie mam pomysłu jak się pozbyć nieproszonych gości…?

Dla równowagi trochę koloru

i z dedykacją - dla wszystkich miłośniczek róż


