Wyjątkowo ciepły, prawie bezwietrzny dzień.

Zasypałam ponownie ziemią kilka kępek cebulowych, wydaje się im, że wiosna.

Popełniłam stroik na schody z pędów derenia, perovski, traw i iglastych gałązek. Pokazałam Karolowi sypanie słonecznika do karmnika i już muszę dokarmiać. Codziennie ptaki czekają na ziarna.
Jolu masz rację, nie warto trzymać roślin, które słabo sobie radzą w ogrodzie. Na ich miejsce można posadzić tyle innych.

Cebulki lilii w kompoście mają ciepło, może przetrwają zimę.

Kotów nie możesz prześladować,

ale jak się raz pokłują, może się im już nie podobać to miejsce.
Olu dziękuję.

Cukierków nie planuję, rodzice nie pozwalają takich słodyczy dawać Karolowi. Babcine ciasteczka w niewielkich ilościach dostaje.

Ostatnio syn podesłał mi film, jak Karol je pierniczka i powtarza mniam, mniam.

Uśmialiśmy się z M.
Maryniu mamy zimy, które zaczynają się później niż kiedyś. Z pewnością jeszcze sanki będą użyte i niejeden bałwan ulepiony.
U mnie runianka też rośnie w słabej glebie. Innym jakoś kompost podsypuję, a jej nie ma jak. Wiosną trochę ją rozrzedzę i wtedy dodam lepszej ziemi.
Lucynko dziękuję.

Teraz świat się kręci wokół wnusia.

Nam choinka spowszedniała, a on pierwszy raz jej doświadczy w miarę świadomie. Pierniki i ciasteczka upieczone. Chyba jeszcze zrobię cukierki z chrupek kukurydzianych. Kiedyś zawijałyśmy z siostrą w bibułę kostki cukru,

teraz tylko chrupki dozwolone do jedzenia, więc zawisną na choince.
Trawy wytarmoszone przez wiatr już mało widowiskowe.
Ostatnie pąki róż już ścięte.
Ostnica nadal zieleni się.
Parę kwiatostanów hortensji ocalało po wichurach.
