

Małgosiu - na szczęście deszcze już nie padają, więc i tulipany pięknie otwierają główki. Część już przekwitła, ale ciągle jeszcze jest co podziwiać. Córcia niestety niechętnie przychodzi na ogródek, chyba że ma jakiś interes. Zdecydowanie nie ma ochoty mi pomagać, ale jak byłam w jej wieku, też nie ciągnęło mnie do ogrodowych prac.

Ewuś - parasol na szczęście okazał się niepotrzebny, ale w kościele zmarzłam okrutnie. Na szczęście dziś poświeciło słoneczko i mogłam wyjść uporządkować ogródek. Posadziłam część dalii, z niektórych rabat powyrywałam chwasty i siedząc na ławeczce zachwycałam się widokiem rzeki i kolorowych tulipanków. Za słowa uznania dla córci - dziękuję.

Daysy - no i miałaś rację, nie wytrzymałam i beczałam jak dziecko. Łzy wzruszenia same napływały do oczu. Jeszcze niedawno ( 26 lat temu) byłam świeżą, młodą mamusią, a dziś mój synek jest mężem. Niewiarygodne! No i kto będzie teraz mi kosił trawę? Pewnie mąż!


Werka - ale się uśmiałam z opowiedzianej przez Ciebie historii


Jadziu - o krowy w Poznaniu troszkę trudno


Andrzeju - miejsce cudowne, ale tylko z tyłu domu


Soniu - do moich dwóch córek dołączyła trzecia, mam nadzieję, że młodzi będą szczęśliwi i że Panna Młoda będzie czuła się w naszej rodzinie dobrze. Na ślubie oczywiście łzy mi z oczu płynęły, ale były to łzy wzruszenia i szczęścia. Dziś już patrzę na to co się wydarzyło spokojnie, w końcu od 5 lat młodzi mnie na ten dzień przygotowywali. Wczoraj i dziś pracowałam w ogródku, niezapominajki rozsiały się jak chwast, są wszędzie. Jak przekwitną, będę musiała część wyrwać, bo co za wiele, to niezdrowo.

Karolinko - podwórko jest naprawdę nieciekawe ( i potraktuj to jak eufemizm


Lodziu - bez pracy nie ma kołaczy! Nie ma o czym mówić, nasze ogrody nie wyglądałyby tak jak wyglądają, gdybyśmy w nich ciężko nie pracowali. Do tego musimy pamiętać o nawożeniu i środkach ochrony roślin, czy to eko czy nie. Ja też wiem, że wcale nie mam ręki do roślin, to zwyczajna pracowitość i codzienna pielęgnacja. Za pozdrowienia obie z córcią dziękujemy


Dziś cały dzień spędziłam pracowicie w ogródku, żal tych wiosennych kwiatów, które powoli przekwitają. Z drugiej strony na różnych różach pojawiają się już pączki i nadzieja na widok kwitnących róż jest coraz większa. Pojawiły się mszyce, zaatakowały szczególnie porzeczki, które już mają poskręcane i zmienione w kolorze liście. Bez ostrej chemii się niestety nie obejdzie. Ale, ale! Mąż dziś sam wpadł na pomysł , by powstała nowa rabatka. Biedak nie może skosić trawy, bo nie ma dojścia do niektórych miejsc. Stwierdził więc, że trzeba wyrugować część trawy, a do ziemi powsadzać rośliny. Ja już nawet wiem jakie!






