Uwiądy wśród bylin produkcyjnych, to nic dziwnego.
Weźcie proszę pod uwagę, że sadzonki są w pełni chemicznej ochrony,
poddawne przyspieszonemu wzrostowi, wymuszonemu kwitnieniu.
Kupujemy i....nagle po paru dniach, rośłina się rozjeżdża i zaczyna ginąć.
Skończyły się fungicusy w podłożu, podlewnaiem wypłukano większość hormonów wzrostu, przypsieszaczy kwitnienia, zawiał wiatr, którego wcześniej nie znały, a wydelikacone liście i łodygi, nagle zostały poddane torturom wahań temperatur, nasłonecznienia, etc.
Dlatego kupione orienty, warto traktowac, jak przenoszone ze szklarni.
Hartować powolutku, by dać sznasę na adaptację.
"
FUKSJE - TYSIĄCE ODMIAN, DZIESIĄTKI MOŻLIWOŚCI
prof. dr hab. Zbigniew Pindel
Nieprzeciętną urodę fuksji odkryto już w starożytności. Roślinę tę otaczano kultem w Ameryce jeszcze przed Kolumbem, o czym świadczą częste zdobienia ceramiki z Nazca, datowane na 300–600 r. p.n.e. Były to rysunki kwiatów fuksji i ssących ich nektar kolibrów. Naszą cywilizację długo interesowało wyłącznie użytkowe wykorzystanie tych roślin — owoce fuksji, choć jadalne, nie okazały się jednak na tyle smaczne, by zyskać uznanie, a jej właściwości leczniczych nie poznano dostatecznie. Upłynęło jeszcze sporo czasu, zanim wreszcie zwrócono uwagę na walory ozdobne fuksji. ........................."
http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=987