
Lucynko - gruboszom się nic nie stanie, o ile nie mają mokro i na nie nie pada. One są naprawdę wytrwałe, dlatego i u mnie stoją. Ale martwię się o inne, właśnie i stapeliaki, i najbardziej o Madagaskar. Siewki już wniosłam.onectica pisze:o matko! a u mnie wszystko wolno stoi!
Marta - chyba dobrze, bo ja właśnie te najmłodsze wniosłam też do domu. Reszta tkwi w szklarenkach. I oczywiście dzięki, że tu zaglądasz. Iwonka raczej nie powinna mieć za złe, bo sama niedawno pisała o tym gdzieś w wątku. To o krasulach i kaktusach wiem, gorzej właśnie z resztą typu np. sansewiery czy inne sukulenty, a zwłaszcza Madagaskar.marta_lara pisze:nie wniosę raczej wszystkiego teraz do domu... tzn mniejsze roślinki już wniosłam, siewki oczywiście też i stapeliowate też. Te większe okazy, crassulowate zostały, im raczej dobrze zrobią takie temperatury, zahartują się na zimę i nabiorą ładnych kolorków.piasek pustyni pisze:Korzystając z okazji, mam do Was pytanie: zważywszy, że pogoda zrobiła się...ciepła inaczej, u nas temperatury to rano nawet 12 stopni - jak myślicie, wnosić już sukulenty do domu czy nie?
To tyle ode mnie, ja tak zrobiłam ale czy dobrze to nie wiem
Agnieszko - dziękuje oczywiście, za miłe słowa dla tej reprezentantki ulubienic doniczkowych równieżbrombiel pisze:Co do roślinek i pogody to raczej nic nie podpowiem...u mnie wszystkie rośliny stoją w domu przez cały rok...nie mam gdzie ich wynosić...a szkoda...![]()
Aglaonema ma piękny kwiat i naprawdę dziękuję za to zdjęcie, bo faktycznie wcześniej pisałaś o ścinaniu kwiatów....jest piękny i zasłużył na pokazanie go

Dorotko - ani ze mnie specjalista, ani fachowiec, a już w kwestii eszewerek dawno straciłam poczucie nazewnictwa. Kiedyś "siedziałam" i w nich i w gruboszach, teraz całkowicie pochłonęła mnie flora Czerwonej Wyspy. Niewiele na teraz Ci powiem. Jedno jest pewne, co Ewa już zauważyła: zarówno wybarwienie, jak i właśnie ten "nierozetkowy" pokrój świadczą, że ma za mało światła. Musisz ją doprowadzić do pionu. Co prawda dość dużo z moich eszewerii rośnie również podobnie, ale jest to ich taki urok i ja na przykład je przycinam, by uzyskać taki bardziej zagęszczony pokrój. Bo wbrew pozorom nie wszystkie rosną rozetkowo przy ziemi

Jeśli postoi trochę na słońcu, uzyska wybarwienie, a najlepiej gdy zakwitnie, można poszukać właściwej nazwy. Powstało ostatnio tak wiele hybryd i mieszańców eszewerii, że naprawdę ich identyfikacja poza oczywistymi czystymi gatunkami bywa trudna.
Ewo - to ja dziękuję, że zauważyłaś. Po serii zdjęć makro, na jednym zauwazyliśmy bardzo dokładnie jednak tego gościa -to jednak był wełnowiec i właśnie chciałam Ci o tym pisać. Zasługujesz na duże piwo! Dobrze, że dostał oprysk, choć o tym nie wiedziałam - zapodałam Bi w ramach profilaktyki. I jak się okazało później - bardzo dobrze. Obecnie poddany równie dokładnych oględzinach i nie widać, ale wiadomo - uważam. Co do tej eszsewerii to jak pisałam, mam podobne zdanie

To teraz coś niekwitnącego:
cały czas nie wiem, co z tym latem. Pogoda - kiepska jak na sierpień. A tymczasem rozszalały się gymnolki - słowo daję, to dzisiejsze zdjęcia:





A ten stoi jak zaklęty:

No i wywołałeś mnie do tablicypopiolek69 pisze:a jak tam Żaneta Twoje maluchy frailejki, pokazały chociaż jakieś zawiązki pąków?










I jak Twoim fachowym okiem wyglądają? Ja patrzę na nie czule. Ale to nie wszystko i tu muszę Ci coś powiedzieć. Wam oczywiście również.
Kiedy dostałam od Ciebie paczkę, Konrad, robiłam porządek - logiczne: z frajlejkami, które miałam z zeszłego roku. Miały na sobie torebki nasienne. A co mi szkodzi - pomyślałam, pamiętam co mi mówiłeś, więc wydobyłam ostrożnie nasiona. I tak od niechcenia "wysiałam" je na tackę. I zobacz, co mi, a także nasionom, się stało


To zdaje się, że rośnie F. grahliana? Bo nie sądziłam, że coś wyjdzie, więc nie patrzyłam na nazwę... Co sądzisz? Was, bardziej doświadczonych, również pytam, to w końcu mój pierwszy wysiew kaktusów

A skoro jestem przy wysiewach, jako że zbliżają się następne, rzuciłam okiem na wiosenny wysiew. Nie był on taki imponujący jak zimowy, bo jakoś sobie nie umiałam tego zorganizować - pod lampami jednak inaczej - ale jak na pierwszy raz kaktusowy mogę w zasadzie być na tyle zadowolona, by Wam je pokazać. Debiut siewek, wysiane w dniach 28-30 marca br.:
Różne astrofyta:


Ortegocactus mcdougalii:

Wykiełkował jeden tylko Tephrocactus, co i tak dla mnie jest sukcesem, ale w dodatku nie jest to już Tephro, tylko chyba Maihueniopsis. W każdym razie zakupiony pod nazwą Tephrocactus mandragora:

i nie mogę pominąć Madagaskarskich cudów:
Lomatophyllum razem - jedno jest takie dziwne, ale na razie jest:

Pokazują się już te "zębate" liście:
Lomatophyllum citrium:

Lomatophyllum viviparum:

Bardzo się cieszę, że w ogóle wzeszły, bo akurat te nasiona były pierońsko drogie w porównaniu z resztą. Jeden rodzaj nie wykiełkował w ogóle - będzie drugie podejście.
I z tych wysiewów rośnie jeszcze, choć już pokazywana, Kalanchoe pumila:

oraz Adenia subsessifolia, jedną w ramach eksperymentu przycięłam, bo coś końcówka obsychała i już pod lupą widziałam nowe maciupeńkie listeczki:

A się naprodukowałam...Ale mam nadzieję, że nie zanudziłam. Niezdecydowanych do wysiewu mam nadzieję, że zachęciłam. I dziękuję, że doczytaliście do końca...
