Niestety przygoda z pięknym psem już się u syna zakończyła.

Lucynko wnusio czuje się w brzuchu dobrze i na wiosenne święta powinien już leżeć w łóżeczku. Cieszę się, że zdrowiejesz szybko.


Ewelinko Karol i tak by na sankach nie pojeździł, bo trochę się przeziębił na basenie. Tak kocha wodę, że histerie wyprawia, jak go wyciągają z basenu. Ponieważ bawi się w takim z cieplejszą wodą, to pozwalali mu chlapać się dwie godziny. Niestety złapał katar i wczoraj siedzieliśmy w domu. Było jednak dużo atrakcji, bo piekłam chleb. Dałam mu kawałek ciasta i miał zajęcie 40 minut, nie mogłam posprzątać stolnicy.

Pies śliczny, mieli tą odmianę z miodową sierścią. Niestety nie zagościł długo, wrócił do hodowli.

Miłko już w tamtym roku musiałam pilnować choinki, bo Karol pełzał i szarpał za gałązki. Teraz zrobię sztuczną z piernikami, ciastkami i nietłukącymi ozdobami, niech ma radość.
Niestety drzewka rozhartowane w domu słabo potem się przyjmują. Wiele chyba zależy, jak mocno przycięte mają korzenie.

Już żałuję, że nie ścięłam wszystkich kwiatostanów hortensji.




Ptaki kończą wyjadanie nasion rozplenicy Majesty.

Miskanty w słońcu.

Runianka japońska zawiązała pąki, zakwitnie wczesną wiosną.

Hortensjowe bukiety na krzewie już robią się ażurowe.

Samosiejki fiołków rogatych nadal pokazują kwiatki.

Żurawki trochę kolorują rabaty.

Zostawiłam na grządce dwie sałaty, podjedzone przez ślimaki. Postanowiły ładnie odbudować liście i nadal doskonale wyglądają.
