Święto Róży - zapraszamy do odwiedzin
No tak, ale weźcie pod uwagę, że te bukiety z nieba nie spadły, jeśli na forum publicum były pokazywane z nazwami to musiały być od producentów i to takich z licencjami Bo przecież nielicencyjni nie wystawiali by się w ten sposób.
Często producenci skarżą się, na klientów którzey to teraz nie szukają róż czerwonych, żółtych niskich wysokich, tylko takich z konkretnymi nazwami.
A z drugiej strony, jacy z nas klienci - detaliści tak rynkowa drobnica, pojedziemy do szkółki i ze 100 wybierzemy jedną, tylko z nami kłopot. Duże firmy nie chcą rozmawiać i czasem z łaski udzielą informacji, że nie sprzedają.
A taki Austin - przecież to kolos - a jestem pewna, że wysłaliby do Polski jedną róże. Tylko, kto wie katalogów wysyłać nie chcą ;)
Często producenci skarżą się, na klientów którzey to teraz nie szukają róż czerwonych, żółtych niskich wysokich, tylko takich z konkretnymi nazwami.
A z drugiej strony, jacy z nas klienci - detaliści tak rynkowa drobnica, pojedziemy do szkółki i ze 100 wybierzemy jedną, tylko z nami kłopot. Duże firmy nie chcą rozmawiać i czasem z łaski udzielą informacji, że nie sprzedają.
A taki Austin - przecież to kolos - a jestem pewna, że wysłaliby do Polski jedną róże. Tylko, kto wie katalogów wysyłać nie chcą ;)
Edyta
Ależ były od producentów, niestety nie od tych z Końskowoli i okolicżaża pisze:No tak, ale weźcie pod uwagę, że te bukiety z nieba nie spadły, jeśli na forum publicum były pokazywane z nazwami to musiały być od producentów i to takich z licencjami Bo przecież nielicencyjni nie wystawiali by się w ten sposób.

Mam nadzieję, że to zdanie ma znaczenie ironiczne?żaża pisze:Często producenci skarżą się, na klientów którzey to teraz nie szukają róż czerwonych, żółtych niskich wysokich, tylko takich z konkretnymi nazwami.

A do kogo ostatecznie trafiają te róże? Nie sądzę aby hurtownicy obsadzali sobie nimi magazyny. No cóż, epoka pośredników, którzy zresztą zarabiają najwięcejżaża pisze: A z drugiej strony, jacy z nas klienci - detaliści tak rynkowa drobnica, pojedziemy do szkółki i ze 100 wybierzemy jedną, tylko z nami kłopot. Duże firmy nie chcą rozmawiać i czasem z łaski udzielą informacji, że nie sprzedają.

- raistand
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2389
- Od: 18 mar 2007, o 20:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Opole
tamanu pisze:Mam nadzieję, że to zdanie ma znaczenie ironiczne?żaża pisze:Często producenci skarżą się, na klientów którzey to teraz nie szukają róż czerwonych, żółtych niskich wysokich, tylko takich z konkretnymi nazwami.![]()
Niestety nie wydaje mi sie.

Jak pisałem w zupełnie innym miejscu. Klient amator to dla producenta / hurtownika najgorszy możliwy okaz. Kupi jedną, dwie sztuki. Wybrzydza. Domaga sie jakiejś zgodności odmianowej. Marudzi, że kwiat nie taki, że liście miały być inne. A hurtownik? Kupi kilkaset sztuk i z głowy. Czysty zysk.
W Polsce jest wielu producentów róż odmianowych, które ostatecznie nie trafiają na rynek polski, a jeśli trafiają to w moim odczuciu nie są to róże najwyższej jakości.
Licencje na bardzo piękne róże mają też i okoliczny hodowcy, co z tego, jeśli sprzedawać nie chcą, i dlatego do wyjątków cieszących się tak ogromną popularnością na forum należy Rosarium, może mówi się o nim często, ale tam można przynajmniej kupić nie tylko pooglądać.
Tamanau a pamiętasz skąd były pokazywane tam róże
Licencje na bardzo piękne róże mają też i okoliczny hodowcy, co z tego, jeśli sprzedawać nie chcą, i dlatego do wyjątków cieszących się tak ogromną popularnością na forum należy Rosarium, może mówi się o nim często, ale tam można przynajmniej kupić nie tylko pooglądać.
Tamanau a pamiętasz skąd były pokazywane tam róże
Edyta
No tak, przecież klient nie powinien utrudniać drogi do "czystego zysku". Powinien natomiast brać to co jest, nie wybrzydzać i płacić, im więcej tym lepiej.raistand pisze:tamanu pisze:Mam nadzieję, że to zdanie ma znaczenie ironiczne?żaża pisze:Często producenci skarżą się, na klientów którzey to teraz nie szukają róż czerwonych, żółtych niskich wysokich, tylko takich z konkretnymi nazwami.![]()
Niestety nie wydaje mi się.![]()
Jak pisałem w zupełnie innym miejscu. Klient amator to dla producenta / hurtownika najgorszy możliwy okaz. Kupi jedną, dwie sztuki. Wybrzydza. Domaga się jakiejś zgodności odmianowej. Marudzi, że kwiat nie taki, że liście miały być inne. A hurtownik? Kupi kilkaset sztuk i z głowy. Czysty zysk.
Szkoda tylko, że trzeba sporo płacić za przesyłkę.żaża pisze:W Polsce jest wielu producentów róż odmianowych, które ostatecznie nie trafiają na rynek polski, a jeśli trafiają to w moim odczuciu nie są to róże najwyższej jakości.
Licencje na bardzo piękne róże mają też i okoliczny hodowcy, co z tego, jeśli sprzedawać nie chcą, i dlatego do wyjątków cieszących się tak ogromną popularnością na forum należy Rosarium, może mówi się o nim często, ale tam można przynajmniej kupić nie tylko pooglądać.
Gdy zapytałam o interesujące mnie róże, zostałam odesłana do Florpaku. Podejrzewam, że te popularniejsze odmiany pochodziły od lokalnych producentów.żaża pisze:Tamanau a pamiętasz skąd były pokazywane tam róże
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10357
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
I to są święte słowa !raistand pisze:
Niestety nie wydaje mi się.![]()
Jak pisałem w zupełnie innym miejscu. Klient amator to dla producenta / hurtownika najgorszy możliwy okaz. Kupi jedną, dwie sztuki. Wybrzydza. Domaga się jakiejś zgodności odmianowej. Marudzi, że kwiat nie taki, że liście miały być inne. A hurtownik? Kupi kilkaset sztuk i z głowy. Czysty zysk.
Andrzejek ma rację.
Produkcja wymaga hurtowego zbytu, bo to daje konkretny zarobek, który pozwala zapłącić ZUSy, pokryć koszty kilkudziesięciu ton nawożów, hektolitrów oprysków, amortyzacji sprzętu i opłat licencyjnych.
A zysk z 5 róż, kłopot z pakowaniem, wysyłką i wysłuchiwaniem reklamacji, za 25zł zysku...
wymaga wielkiej desperacji lub życzliwości.
Dlatego nawet krajowi producenci clematisów -> znana na forum strona, sprzedają tylko i wyłacznie w hurcie!
I jakoś nikt na nich psów nie wiesza, a co sprytniejsi kupują kilka pojemników,
mnożą cenę x 2 i sprzedają na platformach handlowych.
Dlatego szanuję tych życzliwych desperatów, bo szczerze mówiąc mając wielohektarową produkcję, nie zdecydowałabym się na detal wysyłkowy. W żadnej mierze.
- Deirde
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7332
- Od: 18 cze 2007, o 10:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Zabawne, nie kupisz u producentów - albo sprzedadzą mali producenci, którzy jeszcze nie wyrobili swoją markę w kraju, pośrednicy sprzedają do sklepów lub centrum handlowych, widziałam angielki za 59 zł lub renesansowe za 40 zł i to tylko w kilku centrach, a za to na platformie handlowej kupisz taniej, cała prawda o handlu, wchodziłam na stronę producenta i na jednej ze stron napisano - nie sprzedajemy detalu, a na drugiej - sprzedajemy detal - cała informacja - jedno wyklucza drugie, czy może ktoś gdzieś widział odmianę Kutno?
Produkcja nie wymaga hurtowego zbytu ale hurtowa produkcja, faktycznie, takiego właśnie potrzebuje.hanka55 pisze: I to są święte słowa !
Andrzejek ma rację.
Produkcja wymaga hurtowego zbytu, bo to daje konkretny zarobek, który pozwala zapłącić ZUSy, pokryć koszty kilkudziesięciu ton nawożów, hektolitrów oprysków, amortyzacji sprzętu i opłat licencyjnych.
Hanka, idąc Twoim tokiem myślenia, można przyjąć, że im większy producent tym większy może osiągnąć zysk (tzw. "konkretny zarobek"). W związku z tym gdyby zniknęli mali producenci na konto najwyżej dwóch w Polsce, wtedy zysk tych dwóch dużych byłby ogromny. Co więcej, mogliby dyktować ceny hurtownikom a Ci klientom. Problem nie dotyczy tylko róż. W każdej dziedzinie działalności człowieka tak się dzieje. Spójrz np. na ceny żywności. Wielcy producenci, mający pod kontrolą cały rynek mogą robić z cenami co im się podoba. A wracając jeszcze do róż, jak sama pisałaś, taki mega producent musi mieć mega wydajność, stąd te ilości nawozów, różnego rodzaju chemikaliów do "ochrony" roślin. My za to płacimy z nawiązką ...
Na ten temat nie będę się wypowiadać. Nie jestem w stanie tak jednoznacznie stwierdzić, że Ci producenci są desperatami życzliwie udostępniającymi nam swoje różehanka55 pisze: A zysk z 5 róż, kłopot z pakowaniem, wysyłką i wysłuchiwaniem reklamacji, za 25zł zysku...
wymaga wielkiej desperacji lub życzliwości.
Dlatego nawet krajowi producenci clematisów -> znana na forum strona, sprzedają tylko i wyłacznie w hurcie!
I jakoś nikt na nich psów nie wiesza, a co sprytniejsi kupują kilka pojemników,
mnożą cenę x 2 i sprzedają na platformach handlowych.
Dlatego szanuję tych życzliwych desperatów, bo szczerze mówiąc mając wielohektarową produkcję, nie zdecydowałabym się na detal wysyłkowy. W żadnej mierze.

Widzę, że są osoby zainteresowane tematem, zatem napiszę kilka słów.
Jak do tej pory byłem w Końskowoli na wszystkich 11 Świętach Róży (mam zaledwie parę kilometrów, więc dla mnie to nie problem ;)). Sam program tego Święta praktycznie co roku jest taki sam, różnice są tylko w pewnych atrakcjach (tutaj wspomniana wycieczka rowerowa).
Było to już kilka razy wspominane i ja również napiszę to samo. Jak na Święto Róży jest tam zdecydowanie za mało atrakcji związanych z... różami
Atrakcje godne zauważenia są praktycznie 2:
- Wystawa odmian róż (ostatnio jeśli dobrze naliczyłem było około 100 odmian)
- Konkurs na najpiękniejszą różę wystawy
I to by było tyle ;) Jeśli chodzi o kupno róż to na pewno nie liczmy na wielki szał zakupowy. Być może będzie kilku sprzedawców, którzy sprzedadzą nam różę "Wielkokwiatową czerwoną, żółtą itp." Chociaż... i tutaj pojawia się nadzieja, bo na Dniach Otwartych w Końskowoli (taki inny festyn) pojawił się sprzedawca, który oferował kilka odmian, a wśród nich "Fredensborg" z oryginalną etykietą
Zatem coś się ruszyło ;)
Ale gorąco zachęcam do odwiedzenia, gdyż można też zobaczyć odmiany, które bardzo ciężko będzie znaleźć w sklepach ogrodniczych. Przykładem takiej róży była niedawno róża "Dębski" lub Miss Publiczności "Marousia".

W większości wystawiane są róże Poulsena, ale pojawiają się też okazy Austina, Harknessa, Rosen Tantau czy Kordesa.
W telegraficznym skrócie:
Zalety:
- Możliwość zobaczenia na żywo wspaniałych odmian róż ułożonych w bukiety
- Możliwość zasięgnięcia porady w sprawie róż u producentów
- Występy artystyczne i folklorystyczne
- Kiermasz z pamiątkami
- Frajda dla dzieciaków ;)
Wady:
- Zdecydowanie za mało róż
- Przy wystawie brak jakiegokolwiek opisu róży (prócz nazwy odmiany handlowej i hodowlanej), trzeba pytać producentów
- Czasem bywają literówki w nazwach róż ;) o dziwo tylko przy różach Poulsena tego nie zauważyłem :P
- Małe prawdopodobieństwo na zakup konkretnych odmian (chociaż tak jak wspomniałem może coś się ruszy)
Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej
Mimo tego zachęcam do przyjazdu, dzień urlopu nie zaszkodzi, oczy można nacieszyć, a i dzieciaki będą miały ubaw 
Jak do tej pory byłem w Końskowoli na wszystkich 11 Świętach Róży (mam zaledwie parę kilometrów, więc dla mnie to nie problem ;)). Sam program tego Święta praktycznie co roku jest taki sam, różnice są tylko w pewnych atrakcjach (tutaj wspomniana wycieczka rowerowa).
Było to już kilka razy wspominane i ja również napiszę to samo. Jak na Święto Róży jest tam zdecydowanie za mało atrakcji związanych z... różami

- Wystawa odmian róż (ostatnio jeśli dobrze naliczyłem było około 100 odmian)
- Konkurs na najpiękniejszą różę wystawy
I to by było tyle ;) Jeśli chodzi o kupno róż to na pewno nie liczmy na wielki szał zakupowy. Być może będzie kilku sprzedawców, którzy sprzedadzą nam różę "Wielkokwiatową czerwoną, żółtą itp." Chociaż... i tutaj pojawia się nadzieja, bo na Dniach Otwartych w Końskowoli (taki inny festyn) pojawił się sprzedawca, który oferował kilka odmian, a wśród nich "Fredensborg" z oryginalną etykietą

Ale gorąco zachęcam do odwiedzenia, gdyż można też zobaczyć odmiany, które bardzo ciężko będzie znaleźć w sklepach ogrodniczych. Przykładem takiej róży była niedawno róża "Dębski" lub Miss Publiczności "Marousia".


W większości wystawiane są róże Poulsena, ale pojawiają się też okazy Austina, Harknessa, Rosen Tantau czy Kordesa.
W telegraficznym skrócie:
Zalety:
- Możliwość zobaczenia na żywo wspaniałych odmian róż ułożonych w bukiety
- Możliwość zasięgnięcia porady w sprawie róż u producentów
- Występy artystyczne i folklorystyczne
- Kiermasz z pamiątkami
- Frajda dla dzieciaków ;)
Wady:
- Zdecydowanie za mało róż
- Przy wystawie brak jakiegokolwiek opisu róży (prócz nazwy odmiany handlowej i hodowlanej), trzeba pytać producentów
- Czasem bywają literówki w nazwach róż ;) o dziwo tylko przy różach Poulsena tego nie zauważyłem :P
- Małe prawdopodobieństwo na zakup konkretnych odmian (chociaż tak jak wspomniałem może coś się ruszy)
Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej

