Andziu, ja teraz też się bardzo cieszę i jak pomyślę, że ten nakrapiany miałby stać nie u mnie a u mojej koleżanki, to os razu zazrosne rewiry odzywają mi się w środku. Ten różowy też nadspodziewanie ładnie się rozwija. Zdarza się, że po kupieniu storzcyka z wiloma pąkami mamy je potem jako zasuszone pożółkłe wspomnienia i tylko żałość człowieka ogarnia zamiast radości. A ten jednak ładnie rozwija swoje liczne pączusie.
Karnova pisze:............A pokaż zdjęcie jak masz zawieszone storczyki w sypialni?

Zdjęcie z przed roku jest tutaj
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 2#p3063852 i trochę niżej na 17 stronie.
Wiszą na rurze od bocznych zasłonek - rura jest wolna po środku, bo ja nie lubię w domu firanek - robią za firanki, które w razie konieczności można swobodnie przesunąć na bok i np. otworzyć całe okno, a nie tylko połowę. Poza tym nie ma kłopotu z przygotowaniem okna do umycia.
Na zdjęciu z przed roku w koszyczkach są dokładnie te same storczyki, wtedy przechodziły kwarantannę i leczenie po ciężkich schorzeniach. Jak widać po roku kwitną i mają się już dobrze. Na liściach tego z białymi kwiatami pozostały potężne wżery, ale całość chyba odżywa, bo zakwitł na przedłużeniach starych pędów, wypuścił nowy pęd, a nawet u nasady widzę basala

- więc jakoś sobie bidak radzi. Ale walka z jego czarnymi wżerami trwała ponad pół roku - opryski ogólne i traktowanie punktowe nawet nie rozcieńczaną chemią *) na te wżery - pół roku temu zauważyłam, że choroba się zatrzymała, a potem zaczął odżywać. Zaparłam się na niego jak oślica.
*) - jaką chemią , nie pytajcie, bo byłam tak zdeterminowana, a jednocześnie nie mogłam zidentyfikować, co mi zżera storczyka (bakterie, wirusy, czy małe na tyle żyjątka, że ich dojrzeć nie sposób), że powiedziałam sobie albo cię zabiję, albo wyleczę - leciało potem wszystko co popadło.