Lodziu, dziękuję za kolejne odwiedziny
Mam nadzieję, że ten plan dojdzie do skutku, bo ja z tych, co sto pomysłów na godzinę miewają

.
U mnie pełny spontan
Daruś dzięki. I z wzajemnością
Piątki mam przegrane z założenia: rano dziewczynki do szkoły, powrót z zakupami z dziećmi zakupy
to wózek niepotrzebnych artykułów a o niezbędnych sobie w domu przypominam. Nauczona wieloletnim
doświadczenie wpadam do sklepów po odstawieniu towarzystwa do szkół. Wracam, to już jest dziesiąta bądź
dalej, nic nie zrobię w ogrodzie, a trzeba po dziewczyny do szkoły zasuwać. Wracam o trzynastej,
coś przekąsimy i do Pyrzyc do Łukaszka do ośrodka. Wracamy około piętnastej i właściwie przy trójce już nic się nie zrobi, bo kłótnie, awantury, leją się i rozsądź, kto zaczął, kto zawinił, kogo ukarać
A dzisiejszy dzień na dodatek rozpoczął się niemożebnym bólem głowy - wstałam dopiero o dziewiątej!
Dziewczynek do szkoły nie wiozłam, ledwie zwlokłam się, by dać im śniadanie. Wzięłam leki na migrenę i pomału dojrzewałam.
Tak więc nic w ogrodzie, wieje od kilku dni tak silnie, że trzeba podlewać, bo wywiewa wilgoć z ziemi.
Dziś jedynie oplewiłam i popodlewałam młode sadzonki hakkuro, zauważyłam, że u niektórych
więdły młode listeczki.
Chociaż na dole brat działa bez przestojów; krok po kroku. Pozostało jakieś cztery kubiki ziemi i śmieci i
będzie git

:
A kiedy poszłam na chwilę przed położeniem się do łóżka, bez pachniał obłędnie, cisza i spokój zachęcały
do chwili kontemplacji... a tu: mamooooooooo, gdzie jesteś? mamoooooo, odezwij się.... mamuuuuniuuu, ja bez ciebie nie
zasneeeeę....
a było tak miło
