lord_black pisze:Nie jest tak źle z tą mrozoodpornością kasztana jadalnego. Na jesieni zasadziłem kasztana jadalnego około 30cm i na zimę nie był owijany agrowłókniną ani w żaden inny sposób zabezpieczony i z tego co widzę to przetrwał bez problemu zimę. Do tego działka jest na zastoisku mrozowym i zasadzony jest około 15m od rzeczki.
Tak naprawdę o kasztanie jadalnym ciężko jest pisać tak ogólnie. Problem polega na tym że jest to roślina uprawna, znana człowiekowi od tysiącleci, poprzez co wędrowała razem z nim po całej europie i nie tylko ,oczywiście rozpowszechniona głównie przez Rzymian. Poprzez takie wędrówki i nasadzenia sadzonek w nowych miejscach, te obce sadzonki krzyżowały się z naturalnie występującymi na danym terenie kasztanami. Wówczas powstawały mieszańce które dalej mieszały w genotypie naturalnej populacji. W tych mieszańcach pojawiały się osobniki które posiadały cech atrakcyjne dla ludzi, czyli duże owoce i większą plenność i te osobniki dalej wędrowały mieszając się z innymi uprawianymi kasztanami, dając kolejne mieszańce. Kasztany były też sadzone w miejscach (bardziej na północ i zachód), gdzie naturalnie nie występowały, sadzone były drzewka o już różnym pochodzeniu które po kilkuset latach tworzyły wymieszaną, zbiorczą grupę osobników bardziej przystosowanych do chłodniejszego klimatu. Generalnie chodzi o to że poprzez fakt bycia rośliną hodowlaną znaną od tysiącleci człowiekowi, kasztan pod względem genotypowym jest bardzo zróżnicowany. Znaleźć obecnie kasztana jadalnego o ustabilizowanym, niezmienionym od tysiącleci genotypie, można chyba tylko w nielicznych rezerwatach na południu europy.
Dlatego też kiedy opisujemy tutaj że kasztan jest mało mrozoodporny i może często u nas przemarzać i łatwiej łapać infekcje grzybowe, to mamy na myśli zdecydowaną większość osobników. Zdarzają się również takie które całkiem nieźle sobie radzą z naszym klimatem, te jednak często posiadają bardzo małe, nieatrakcyjne owoce. Jakoś tak dziwnie łączy się odporność na mróz z wielkością owoców i niestety dla nas jest tak, że im bardziej odporny osobnik tym mniejsze owoce rodzi, na szczęście od tej reguły są też wyjątki, jednak bardzo ciężko je znaleźć.
Zarówno domek nr.1 jak i domek nr.2 to tragiczne w skutkach pomysły. Jeśli chcesz uśmiercić roślinki, to wysoce prawdopodobne że przez takie ich przetrzymywanie w domku Ci się to uda. Jeśli nie masz teraz przygotowanego miejsca pod te kasztany oraz boisz się że ci przemarzną i chcesz je trochę podpędzić, by były większe i bardziej wytrzymałe, to zakup duże donice (takie o których ci pisałem ostatnio) i trzymaj te kasztany w tych donicach na zewnątrz przez 2-3 lata. Na zimę będziesz je bardzo mocno podlewał (tak żeby był nadmiar wody), a następnie kładł te kasztany na płask na ziemi, na tak ułożone płasko donice z kasztanami będziesz układał gałązki iglaków: sosna, świerk, cyprysiki,tuje itp. mogą też być słoma i suche liście trudno rozkładalne np. dębowe. Czyli będziesz robił taki kopczyk ochronny z gałęzi, pod którym będą zimować twoje kasztany. Ja tak zrobiłem w tym roku z owocowymi i efekt jest super, wszystko żyje zero przemrożeń, natomiast to co do doniczek nie poszło tylko prosto do gruntu, ostro oberwało od mrozu.