
A więc popołudniem spytałam się mojego taty,czy pojechałby ze mną na działkę? Na moje szczęście zgodził się i pojechaliśmy.
Jeszcze nigdy odkąd mamy działkę nie pojechałam tam w styczniu.Widok nieciekawy,wszystko zmarznięte i oklapłe.Jak zobaczyłam te moje różyczki takie golasy to najchętniej pookrywałabym je kocem

Gdybyście widzieli mój uśmiech zwycięstwa.Wiadro za wiadrem,biegałam jak oparzona.Najpierw pobiegłam do Anahe,Pashminy,a potem poszły kolejne rabatówki.Starsze panny i historyczne pozostawiłam samym sobie.Muszą sobie poradzić.Mimo najszczerszych chęci nie zdołaliśmy okryć wszystkich,ale te na których najbardziej mi zależało


Oto dowód....
Już bliziutko...

Oczko skute lodem

Rybkom tato zrobił dziurę,by miały tlen...

No i są moje nowości z jesieni,jakby mi zmarzły to nie wiem co bym zrobiła?

Trawa nie powiązana

Marketówka zielona,została w donicy....


Moni też będę swoich wypatrywać z ciekawością

Marlenka oj tak dużo ostróżek,zdobią bardzo:)
Sabinko ja nie wiem,czemu tak długo czekałam,klepię się po czole,wolałam jechać i spać spokojnie

Śnieg w dużych ilościach wskazany na rabatkach.U nas mało coś puchowej pierzynki

Miłego wieczoru
