Witam lud pracujący miast i wsi 
.
Zawsze zdarzy się coś, co człowiekowi zagospodaruje przedpołudnie. Wczoraj był to przegląd samochodu. Kiedy pan diagnosta unosił się nad idealnym stanem mojego autka, ja z lubością przyglądałam się klatce, pełnej najrozmaitszych papug i papużek, które panu umilają robotę.
Autko w nagrodę za dobre sprawowanie dostało w pobliskiej myjni kąpiel w pieszczocie pian, po której błyszczy, jak psu ślepia.
Wracając zauważyłam Basię, sadzącą bratki. Chciałam się tylko przywitać, ewentualnie wypalić fajeczkę w trakcie szybkiej lustracji ogródka, ale skończyło się na kawie w plenerze.
Dziś rynek (jakim cudem wracając nie zahaczyłam o NOMI

), potem przez dwie godziny Filozof udowadniał mi, że człowiek nie został stworzony, żeby pracować, lecz wisieć w hamaku z piwkiem w garści. Skutkiem takiego podejścia do sprawy podrapał się po glacy i zamiast coś robić ze swoim ugorem - poczłapał do sklepu po browarek.
A ja... i tak zdążyłam się narobić, jak chłop pańszczyźniany

.
Ale zanim relacja z ogrodu - odpowiem.
Sweety, coś mi się widzi, że mówiąc te wiekopomne słowa, Machiavelli nieco inne działania lisa i lwa miał na myśli

. Niemniej cytat przedni

.
Barabello, byłam, widziałam i kota i szczurka. Oba piękne

.
Proszę, jak się Machiavelli przysłużył, już
Lisicy ludzie niepotrzebni... I co z nimi zrobić

Wszystkich na księżyc
A propos, agent "pod przykryciem"
też został przydybany.
Pati, agenci, jak agenci, najwyżej ich szefowa
Sweety wywali do szlifowania krawężników. Nie doceniłaś jednak nieprzeciętnej inteligencji jednostki inwigilowanej

.
Syringo, nie ma się co spieszyć. Całej roboty i tak nie zdołasz wykonać. Teraz jest moda na powolność we wszystkim, w ogrodach też

.
Dosiu, no właśnie, biegasz po kominkach, a u Ciebie tłumek z roszczeniami się gromadzi

.
Za chwilę relacja z frontu.