Kasiu, pytałaś o zapylacze dla Węgierki Dąbrowickiej - mogę z czystym sumieniem polecić Amersa - duże, ładne owoce, bardzo smaczne, słodkie, choć są raczej mało soczyste - miąższ mięsisty. Ja zamierzam (jak już będzie dużo owoców) mrozić je, bo podobno są świetne do mrożenia (ze względu na mniejszą ilość soku nie robią się sklapciałe po rozmrożeniu), a także do ciasta i pewnie konfitur (choć nie wiem, czy mi cierpliwości starczy na konfitury

). Amers jest bardzo plenną odmianą (mój ma niby 3 lata, ale przez pierwszy rok (2007) rósł w niewielkiej donicy, posadziliśmy go jakoś w maju 2008, ale wtedy raczej słabo rósł (jak reszta drzewek) - musiał się ukorzenić. W kolejnym (zeszłym) roku już się bujnął, miał kilkanaście kwiatów, ale (chyba ze względu na brak pszczół) tylko 2 owoce - za to jakie

W tym roku jest obsypany pączkami - zrobię mu fotkę za kilka dni, jak kwiaty się rozwiną. Myślę, że w dobrym roku (kiedy kwiaty nie ucierpią od przymrozków) trzeba będzie go przerzedzać, wtedy owoce będą lepsze.
Amers owocuje trochę później od Dąbrowickiej (ona jakoś w połowie sierpnia, tak kojarzę, a Amers na początku września).
Jeśli chciałabyś wczesną odmianę (bardzo wczesną) to podobno świetny jest Herman - co prawda owoce nie są duże, ale za to świetne w smaku (nie jadłam, więc nie mogę się do tego ustosunkować). No i pora dojrzewania robi wrażenie - II połowa lipca. U mnie będzie to jego drugi rok, ma trochę pąków kwiatowych, więc liczę, że coś się uchowa i będzie okazja spróbować owoców. Herman jest samopylny i podają go na liście zapylaczy dla Dąbrowickiej.
Ja mam te 3 odmiany (chodzi mi o różne pory dojrzewania), a oprócz tego jakąś śliwę NN od znajomych (zaszczepiłam sobie). Ale to zeszłoroczna "produkcja", więc pierwsze owoce pewnie za 2 lata najwcześniej.