Witam
Miałam zdawać relację z ogrodu raz na tydzień i znowu moje postanowienie spaliło na panewce. Mieliśmy jednak taki piękny początek kwietnia, że pasowało wykorzystać każdą godzinę. Poza typowo ogrodowymi pracami udało się wyruszyć w teren i prześcigać dzieciaki po okolicznych punktach widokowych

A co, niech nie kiszą tyłków w domu skoro można wyskoczyć na kilka godzin i pospacerować po świeżym powietrzu poza miastem.
Tymczasem na słonecznych rabatach zaczęłam walkę z mrówkami. To już nie są potyczki. Rozsypawszy ogromną porcję trutki modliłam się w duchu, że tym razem coś to da i pozbędę się natrętów raz na zawsze. Uwierzycie, że mam już pierwsze mszyce na różach?!

Całe szczęście odsiecz biedronkowa pospieszyła na ratunek. Odwdzięczają się za brak oprysków w ubiegłym sezonie. Jest ich naprawdę sporo i tylko czekać na żarłoczne larwy
Cóż jeszcze?? Poza otwarciem sezonu grillowo-ogniskowego

Wyniosłam do szklarni pomidory i kobeę, która już nie mieściła się na oknie. Pan Mąż na nowo przykręcił porządnie dach (po jesiennych orkanach zbieraliśmy jego części kilka metrów od szklarni) i zaczynamy drugi sezon

Teraz każdego wieczoru sprawdzam prognozy i mam nadzieję, że przymrozki nam już nie grożą (chociaż zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek kwietnia)
Lecimy ze zdjęciami, bo północ minęła, a Pani Kluska zrobi pobudkę o 6 rano
Tak tylko rzutem na taśmę zaznaczę, że chyba najlepsze wycieczki to takie nieplanowane wypady po najbliższej okolicy, tak do godziny jazdy od miejsca zamieszkania do obranego celu. Dzieci nie meczą się trasą, nie trzeba planować postojów, posiłków, drzemek najmłodszej.. Wsiadamy, włączamy GPS i w drogę. Popołudniowe wypady nie zajmują całego dnia, gratis dotlenienie i podniesienie stężenia endorfin. Wszyscy zadowoleni, więc w planach kolejne miejsca
Proszę Państwa, Pani Kluska mimo młodego wieku i małych nóżek nie odstaje od reszty towarzystwa i mając za nic, że mama proponowała zamotanie w chuście i wrzut na plecy wolała dreptać sama. Według opisu podejście na wieżę widokową w Liwoczu powinno trwać około 20 minut.. trwało dwa razy dłużej..
Kolejny szybki wypad: ruiny klasztoru Karmelitów bosych w Zagórzu koło Sanoka.. tyle lat mieszkam w okolicy i byłam tam po raz pierwszy
A teraz wracamy do ogrodu..
Ulubiony wiosenny duet cebulica i śnieżnik
Bzy już coraz większe.. nawet ten w cieniu za domem.. Oj, będzie pięknie!
Rozsadziłam fiołki po wszystkich możliwych miejscach..
Pierwsze nieśmiałe resztki po tulipanach
A tak wygląda jedno z miejsc gdzie corocznie wysadzam przekwitłe hiacynty z doniczek. Widać ususzone liście śliczności, które w tym roku zdobiły stół i cieszyły oczy w lutym.
Przylaszczki
Seba, zanim odpisałam to pewnie i twoje krokusy zdążyły się rozszaleć i przekwitnąć

Na migdałka chucham i dmucham, bo w tym roku mam smaki na konkretne kwitnienie. Niestety pamiętam ubiegły rok i przymrozki, które zniszczyły większość jego kwiatów. Może w tym roku będę miałą więcej szczęścia.
Stasia, murarki to właściwie już mam w cegłach od południowej strony domu. Pozostaje tylko cichutka nadzieja, że zdecydują się na przeprowadzkę do nowego lokum
Krysia, kleszczy musi być wyjątkowo dużo w tym roku, bo po każdej wycieczce do lasu oglądam dzieciaki i kolejne już wyciągałam. Może łagodna zima pomogła im przetrwać w większej ilości. Za krokusami już tęsknię. Niby takie maleńkie nic, a jak cieszą. Ciemiernik wreszcie zakwitł. Spóźnialski typ. Chyba muszę się rozglądnąć za jakąś wcześniejszą odmianą..
Agnieszka, ja się aż boję zaległości jakie u ciebie mam

I jak tam twoje migdałki? Nie załatwił ich mróz? Moje niby cały czas się rozwijają, ale jakby stanęły na etapie wpół rozkwitłych pączków, chociaż ochłodzenie, które funduje nam kwiecień od poniedziałku pewnie nie pomaga. Co do odrostów dziczek z podkładki, to doskonale znam ten problem. Mój stale wypuszcza takie gałązki na całej długości pnia. Pilnuję i wycinam. Jakie wyjście.. Za to mam podejrzenie, że kupione przeze mnie w ubiegłym sezonie pienne porzeczki zostały zaszczepione na podkładce z głogu. Tak mi to przynajmniej wygląda patrząc na badylki, które zaczynają odbijać od korzenia

Urok podkładek..
Mariusz, mam wrażenie, że zbyt się cieszyliśmy piękną pogodą i temperaturami około 20 stopni i teraz dostajemy prztyczek w nos

W końcu to dopiero kwiecień i różne cuda mogą się zdarzyć. Pamiętam jak kilka lat temu 10 spadło około 20 cm śniegu.. Mam zdjęcia, na których spod śnieżnej pierzynki wystają żółciutkie żonkile.
Pierwszy hotelik jest. Dwa pozostałe jeszcze nie do końca wykończone. Potem tylko oczekiwanie na lokatorów. A teściowa już mi narzeka, że to skrajna nieodpowiedzialność robić takie rzeczy w tak małym ogrodzie i z małymi dziećmi
A to jest już ostatni zdjęciowy rzut krokusów. Powiem wam szczerze, że ciągle mi ich mało.. w tym roku planuję wysadzić kolejne setki cebulek.
Duma mojego męża.. z rozczochranego krzaczka forsycji wyprowadził takie cudeńko.
Pierwiosnek lekarski. Czasem te najzwyklejsze sprawdzają się najlepiej
Pamiętacie moje olbrzymie sasankowe kępy? Otóż coś trafiło i nie ma. Wyć mi się chce. Nie płakać, bo to sugerowałoby jakiś umiar, ale realnie wyć.. Zostało mi kilka maleńkich sieweczek.. Białych ani sztuki, może jedna czerwona..
Debiut. Pierwsze zawilce. Pierwszy raz u mnie. Piękne. Na jesień dosadzam kolejne...
własnoręcznie wysiany żagwin. Nie ma na niego mocnych.. Nawet pseudotrawnik postanowił się pięknie zgrać z kwitnieniem..
Powojnik Maidwell Hall
Leśny groszek, przetrwał i kwitnie
Złośliwy, spóźniony ciemiernik
A na koniec smaczek. Tak wygląda moje znane wszystkim upychanie roślin. Że ja nie zmieszczę?! No to patrzcie Panie i Panowie. Są cebule tulipanów (o których zapomniałam, że tam są) są pierwiosnki, jest firletka, są cebulice (nie wiem dlaczego jeszcze nie kwitną małe zołzy..) jeszcze brakuje lilii wsadzić
