Ja chodzę do mojej lekarki podstawowej opieki i mówię, że chcę profilaktycznie na robale, bo mam z tym do czynienia u zwierząt. Na ogół opowiadam o kolejnym ciężko zarobaczonym kocie, którego przywlokłam do domu. Oczywiście w opowieści jest miejsce na opis, jak z kota wychodziły żywe glisty w trakcie wiadomej czynności. W moim przypadku opowieść nie jest bujdą, któryś rok z rzędu tak właśnie się mi przytrafiało.
Problemu więc z uzyskaniem recepty nie miewam.
A swoją drogą w temacie robali i lekarzy.
Robale to temat tabu, także na studiach medycznych.
Moja Pani doktor nie wiedziała, że od domowego psa lub kota też można się zarazić, nawet jeżeli pilnuje się odrobaczania (oczywiście szansa jest mniejsza bo i robali mniej, ale pamiętać trzeba, że lek działa dobę, a potem robale mogą zagnieździć się od nowa).
Pamiętać też trzeba, że to, co wychodzi z kota lub psa nie zaraża od razu, ale dopiero po kilkunastu godzinach, dlatego najniebezpieczniejsze są odchody zalegające w kuwecie lub ziemi przez dłuższy czas.
Również silnie zarobaczone zwierzęta mogą mieć na futrze sporo dojrzałych jaj, dlatego głaskanie piesków lub kotków niewiadomego pochodzenia może stanowić pewne ryzyko.
Ale tak w ogóle - najłatwiej zarazić się...glistą ludzką w publicznej toalecie
Żeby mieć dość wit. D, trzeba by było wystawiać naokoło 3 godziny dziennie minimum 20% powierzchni ciała.
Do tego u nas słońce pod odpowiednim kątem operuje jedynie od kwietnia do września.
Więc na pozostałe miesiące pozostaje nam tran.
Warto też jeść orzechy (dwa-trzy dziennie) brazylijskie, pekanowe oraz pestki dyni.
Mają one bardzo dużo selenu i cynku - substancji współodpowiedzialnych za wysoką odporność.
Ja jeszcze do tego zestawu dorzucam zimowe kąpiele i biegi ultra i na prawdę nie pamiętam, kiedy chorowałam.
Mam nadzieję, że taki stan utrzymam jak najdłużej.