No fakt, już prawie kuję, ale najpierw kawa i FO na rozruch

Przeczytałam wszystkie Wasze sugestie i cieszy mnie, że się ze mną mniej więcej zgadzacie

Ja na ten żywopłot wiejski jestem zdecydowana, ale z braku doświadczenia ogrodniczego boję się, żeby kompozycja wyszła jak trzeba, żeby posadzić takie rośliny, żeby cały sezon były atrakcyjne no i zeby sobie jakiejś bomby z opóźnionym zapłonem w postaci brzydkich ogromnych krzaków nie posadzić

Z planów życiowych na najbliższe lata wyszło mi, że nie mam co marzyć o ogrodzie pod linijkę, przynajmniej na razie, za jakieś 5 lat przewiduję, że będzie lepiej, jak obie dziewczynki pójdą do szkół i chciałabym do tego czasu mieć już podrośnięte główne ramy ogrodu, czyli właśnie żywopłot i obsadzenie domu różami. Czyli tak właśnie, jak pisze
Kasia-robaczek: najpierw drzewa i krzewy, a akurat jak będę mieć (daj Boże

) więcej czasu na ogród, to podrosną, żeby robić tło dla bardziej wyszukanych założeń ogrodowych.
A teraz ad meritum: co do drzew, nie chcę wycinać niczego, czego nie trzeba. Lipę chcę ratować, ale nie wiem czy się uda...ona wygląda jakby cała była sucha, ale późną wiosną w dwóch miejscach przy pniu odbiły jakieś rachityczne listki, z czego wnioskuję, że jeszcze jakieś życie się w niej tli. Wymyśliłam sobie, że ją od góry tak z 5 metrów skrócę do pierwszego miejsca, w którym są liście, to może jeszcze zbierze się do życia. Dębu absolutnie nie chcę ruszać, ale poprzedni właściciele mówili, że podobno były na niego zakusy, żeby ściąć...generalnie jak się gmina czy drogowcy uprą to mogą to zrobić, ale to wtedy ich problem zgody i płatności...ja mam nadzieję, że jednak nie. Apropos, wczoraj panowie z Tauronu cięli drzewa, na szczęście nie całe tylko gałęzie wchodzące na linię...wysłałam nawet eMa z propozycją korupcyjną (chciałam żeby mi tę lipę i czereśnię przycięli, bo mieli odpowiedni sprzęt), ale panowie nie chcieli...to znaczy zarobić chcieli, ale się kontroli bali
Czereśnię chcę ciachnąć od góry i od dołu, żeby właśnie taki parasol został. Ona ma z 15 metrów wysokości i owoce wielkości jagód, nie potrzebuję jej konsumpcyjnie, bo mam drugą świetnie owocującą w sadzie, za to potrzebuję jej widokowo (obłędnie wygląda, jak kwitnie) no i ptaki mają full wyżerkę potem
Z wiśniami nie wiem...tzn. wiem, że tnie się latem, ale stracę znowu cały sezon czekając aż przekwitną, a nie zaowocują, więc zastanawiam się: jakbym ciachnęła wiosną, to może się owoców w końcu doczekam? One mają taką przypadłość, której nazwy nie pamiętam: mają długaśne, chude gałązki a liście tylko na samych końcach. Doczytałam sobie, że przycięcie radykalne na to może pomóc...te z przodu więc chyba zostawię jeszcze na ten sezon przycięte i zobaczymy....generalnie w ogrodzie było ze 100 wiśniowych dziczek, zostawiłam poprzedniej wiosny najgrubsze...czyli jakieś 50 sztuk i w kolejnych sezonach chcę prowadzić dalszą selekcję aż zostanie kilka najzdrowszych.
Kalinę i klony wpisuję w takim razie na listę zakupów koniecznych

Bzu białego mam od groma: przy robieniu izolacji murów wykopałam i przesadziłam kilkanaście sadzonek, a na przesadzenie czeka jeszcze drugie tyle. Chcę do tego dorzucić fioletowe od Marzenki, z czasem może dokupić jeszcze inne odcienie bieli i fioletu: sąsiad parę domów dalej ma kawałek płotu obsadzone takim bzowym miszmaszem i wiosną przepięknie to wygląda. To samo myślałam z rugosami: kilka w różnych kolorach.
aaaa...krzewuszki, dzięki
Misiu, za przypomnienie: one koniecznie też! Inny sąsiad ma z kolei żywopłot krzewuszkowy i też super wygląda
tawuły mam od Marysi: tam są szare białe i miniaturowe, prawda Maryś? Myślałam o tych największych na tło w cienistej części, a z przodu byliny cieniolubne: świecznicę obejrzałam sobie w sieci i podoba mi się
Ostrokrzewy MUSZĘ mieć (nawet jak nie pasują

), najwyżej w innej części ogrodu, ale uwielbiam je, kojarzą mi się z Irlandią i najpiękniejszym miejscem na świecie, pałacem z fantastycznym ogrodem ukrytym na północno-zachodnim wybrzeżu
sumak,
Brygido, już tam jest...sama bym nie posadziła, nie bardzo go lubię, choć doceniam jesienią, kiedy cudnie się przebarwia...ale tak jak pisałam, nie chcę wycinać dużych, zastanych drzew..no i nie bez znaczenia jest fakt, że wycięcie sumaka spowoduje pojawienie się miliona odrostów

a co do pasowania do wiejskiego krajobrazu...na tych terenach jest to drzewo tak modne, jak szpalery tui w innych częściach kraju...rośnie praktycznie w każdym ogrodzie, więc jeszcze kilkadziesiąt lat i kolejne pokolenia uznają, że to dolnośląski gatunek endemiczny
no to tyle na razie, miałam jeszcze parę pytań, ale muszę się skupić, a na razie myślami jestem już przy moim murze do kucia
Edit:
Kornelo, witaj! Ja u Ciebie już przelotem byłam, ale planuję sobie dokładne poczytanie, bo z naszych wspólnych dyskusji na innych wątkach, widzę, ze masz wiedzę ogrodową zdecydowanie większą niż ja...za to u mnie można się pośmiać z nierealnych pomysłów
Izo, masz rację! Można by tam ekspozycję zrobić agroturystyczną...tylko muszę przemyśleć, który sprzęt tam umieścić, żeby rzeczywiście nie zajumali... o koszach z roślinami myślałam, ale co by można w tych koszach umieścić, jak tam ciemność przez większość dnia?
