Moniko, dziękuję! To zdjęcie pokazuje też, jak ważne jest odpowiednie oświetlenie przy pstrykaniu fotek. To samo ujecie w pochmurny i dzień i połowa uroku mniej. Jednak gra światła i cienia robi wrażenie.
Klaryso, też dziękuję, a zwłaszcza za życzenia

4 K mi się podoba, jestem za!
Marto, witaj, cieszę się, że Ci się widoczki spodobały
Gosiu, pewnie jest w tym dużo prawdy. Tylko że w przypadku pnących okrywanie włókniną jest kilkakrotnie bardziej męczące i nawet nie chce mi się za to brać. Nie mam zacisznych miejsc, gdzie mogłabym takie pnące posadzić i u mnie ciągle wymarzają, poza Flammmen i Lykke
Kiedy byłaś w Powsinie, chyba niedawno? Ja mam w sumie rzut beretem do Chorzowa, tam jest największe w Polsce Rosarium, ale wybieram się jak ta sójka za morze
A w programie była chyba Marta Monder, która tam opiekuje się tymi różami?
Ciekawe to zjawisko, myślałam kiedyś nawet nad odmianą York and Lancaster, która ma kwiaty białe i różowe jednocześnie, ale że poza tym kuriozum nie wydała mi się ładna, to zrezygnowałam.
Beato, Anabelle niewątpliwie jest potworem

Ja już mam plantację Anabelek, bo ukorzenia się, jak piszesz, z patyka. Tak w ogóle to nic do niej nie mam, poza tym, że później się rozwala i trzeba to jakoś podwiązywać. Akurat ta ze zdjęcia, nie da się podwiązać w sposób estetyczny, co mnie drażni.
Szkoda że zdjęcia nie wyszły, ale może kiedyś. To chyba dość pospolite zjawisko u W.C. (nie lubię tego skrótu

).
Beatko a co tu wybaczać

, pomyłki czasami bywają fajne, a Louise to dobra odmiana, no chyba że miałaś ją już wcześniej. Czy antena służy jej do dziś?
Wiesiu, no tak, to piżmowiec

, nie wiem czy po obu rodzicach, czy po jednym ale w opracowaniach dają go do mieszańców piżmowych.
Miejsce, jak to często u mnie, było przypadkowe. Teraz fajnie wygląda, ale obok rosną zawilce jesienne i przy drugim kwitnieniu te podobne kwiaty się po prostu zlewają w jedno. Trudno, nic z tym nie zamierzam robić, bo najważniejsze jest, że mu tam dobrze.