Witajcie!
Miałam wyjątkowo pracowity poniedziałek. Nareszcie zmontowany wczoraj przez M regalik stanął na parapecie i dzisiaj został wypełniony po brzegi. Przez kilka godzin pikowałam i siałam, a ponieważ nie umiem tego robić na siedząco, to plecy dały o sobie znać, ale i tak jestem z siebie dumna. Aktualnie mam zapełnione dwa parapety i czteropółkowy regalik. Dodatkowo M zmajstrował mi stolik, który na razie służy mi jako blat roboczy, a później stanie przy oknie, by i on został zagospodarowany kuwetkami bądź doniczkami, dla których mimo wszystko braknie miejsca.
Za oknami szumiał padający deszcz, Misia wyjątkowo grzecznie przyglądała się memu zajęciu, a gdy jej się znudziło, po prostu poszła sobie spać.
Gosiu - czego Ty w tej
stolycy szukasz co tydzień? M nie jest zazdrosny?
Żarty żartami, ale podziwiam Cię, że mimo natłoku obowiązków zdołałaś popracować w ogrodzie.

Ja nic jeszcze nie uprzątam na rabatach w obawie o ewentualny atak zimy.
Z telefonem już się zaprzyjaźniłam i tylko jego rozmiary mnie jeszcze trochę denerwują, ale w końcu i do tego przywyknę. Przynajmniej taką mam nadzieję.
W razie czego każda pomoc się przyda, dziękuję.
Gosiu, jeśli wszystkie pomidory dożyją, to z radością się z Tobą podzielę, przynajmniej nie będę zmuszona płakać z powodu konieczności wyrzucenia nadmiaru.
Seba - oczywiście, że nadmiar pomidorów nie zginie, tylko trzeba jeszcze mieć nadmiar miejsca do ich posadzenia, a ja tego nadmiaru nie posiadam.
Moja synowa przerabia pomidory na wszelkie możliwe sposoby, w galaretce też, a najwięcej suszonych w oliwie.
Pięknie dziękuję za słowa pochwały.
Dorotko - lubię pikować, lubię siać, lubię podglądać ruch w kuwetkach i doniczkach.
Z telefonem już się prawie zaprzyjaźniłam i tylko jego wielkość i waga trochę mi przeszkadzają. Cóż, i do tego muszę w końcu przywyknąć.
Słoneczko bardzo potrzebne, dziękuję i Tobie też go życzę.
Marysiu - nie jest tak słodko, jak myślisz. U mnie wcale nie jest ciepło, tylko śniegu niedostatek tej zimy. Tak więc szklarni wprawdzie nie posiadam, ale za to tunel, który uchroni pierwsze pomidorki przed zimnem.
Ja jednak mam nadzieję, że gdy tylko ziemia się ociepli, to i Twoje krokusiki zakwitną. Zresztą widziałam u Ciebie zapączkowane narcyzy, a to znaczy, że nie jest tak źle, a będzie jeszcze lepiej.
Miśka jest ostatnio głaskana i tulona
do wypęku. Strasznie
całuśna się zrobiła.
kochana jesteś

, ściskam Cię wzajemnie i również dużo satysfakcji z zielonego życzę.
Aniu - Miśka kocha po drzewach ganiać.
Dziękuję za ciepłe słowa i pochwały.
Danusiu - Gdyby jeszcze słoneczko zechciało przeganiać chmurzyska...

Niestety, dopiero marzec się zaczyna.
Ewelinko - pięknie dziękuję za dobre słowa.
U mnie też deszczowy dzień, ale akurat miałam co robić w domu, może jutro będzie lepiej.
Pozdrawiam wzajemnie

i również słoneczka życzę.
Natalko - myślę, że w kwietniu , a może nawet pod koniec marca już da się rozsadzać floksy. Wszystko będzie zależało od pogody. Ubiegłoroczny kwiecień np. bardziej przypominał maj na rabatach.
Ewuniu - cieszę się, że wróciłaś

i masz dla mnie tyle miłych słów, za które serdeczne dzięki.
Z tym "macanym" to ja mam siedem światów, ale powolutku już go
rozkminiam. Jeszcze tylko do jego wielkości przywyknąć mi się nie udało.
Dzisiaj fotek nie będzie, tylko pięknie się z Wami pożegnam na jedną noc, życząc Wam spokojnych i kolorowych snów, a na jutro pięknej wymarzonej pogody i pogody ducha. 