Madziu!
Liliowce to była moja miłośc od pierwszego wejrzenia jak weszłam do ogródka i zobaczyłam kwitnącą na żółto kępę liliowców botanicznych. To był wtedy jedyny kolorowy akcent w moim zapuszczonym ogródku. Zaczełam szukać informacji o nich i tak trafiłam na forum. Lilie to z kolei miłość mojego męża, który pamięta te kwiaty z babcinego ogródka. Przekomarza się ze mną na temat wyższości lilii nad liliowcami. Dokuczał mi ,że sadzę "pory", (tak wyglądały kłacza liliowcówz obciętymi liściami po psadzeniu ) króre nie wiadomo kiedy zakwtną a cebulę się sadzi i kwinie po dwóch miesiącach.
Takie były argumenty.Zeby wilk był syty i owca cała kupiłam kilka cebulek i posadziłam mu te lilie. Jak zakwitły patrzyłam już na nie łaskawszym okiem ale dopiero po ubiegłorocznej wystawie lilii zaczęłam poświęcać im więcej uwagi. No wzięło mnie...
Mój mąz dalej przekomarza się ze mną ale już widzę,że liliowce już mu się spodobały. Nadal mi dokucza...
W maju dźwigał na ogród ciężkie kępy liliowców i wypadł mu dysk. Spędził miesiąc w łóżku a ja robiłam za pielęgniarkę robiąc zastrzyki bo nie mógł wstać z łóżka. Śmiał się, że załatwiły go moje liliowce. Teraz łazi (ledwo) po ogródku i pyta, które to...i dogaduje mi że gdyby to były cebule lilii to dziś byłby zdrowy bo cebule nie są takie ciężkie.

Lilie pięknie komponują się z liliowcami . załęły też sporo miejsca w moim serduchu. Dokupiłam na wystawie następne
orienpety w dodatku kwitnące w doniczcze. Cudo! Jutro wrzucę zdjęcie.