Eluś, Kwietnik jest niewielkich rozmiarów, ale mało nie może

Strachliwy nie jest, a ponieważ dobrze się kamufluje, to ofiarę sobie starannie wybierze

Tygrzyki lubię obserwować, bo są zupełnie inne. Te ich kolorki przyciągają wzrok i na dłużej nie pozwalają odejść. A do tego tak przepięknie wychodzą na zdjęciach

Z daliami jest troszkę roboty, ale mam ich niewiele, to mogę się poświęcić.
Marysiu, w takim razie już sobie zapisuje, żeby w marcu podesłać Ci kolejne. W końcu przecież musi się udać

Koty może przez ten czas dorosną i zmądrzeją i nie będą psocić tam, gdzie nie powinny. Ale pewnie będą nowe młode

Na swoje borówki nie mogę narzekać już od kilku lat. Chyba właśnie od czasu, kiedy zaczęłam je ciąć. Nawypuszczały nowych pędów i już na nich owocują

Co roku zbieram kilkanaście kilogramów. Dużo udaje nam się zjeść, a reszta ląduje w zamrażarce.
Jagna, a cóż to znaczy "jeszcze sprawna"?

Przecież z Ciebie jeszcze prawie dziecko?
Długo się zbierałam do rowerowania i zawsze coś stawało mi na przeszkodzie. Aż w końcu wymyśliłam, że jak będę miała nowy rower (nie górala), to będę jeździć. EM mi nie wierzył, ale ja się zaparłam, chyba bardziej dlatego, żeby mu udowodnić, że jak to? Ja nie dam rady? A choćbym miała pęknąć, to będę jeździć

W końcu kupiłam sobie rower i tak mi się spodobało, że jesienią z żalem z niego zsiadam

Nazw wszelkiego robactwa nie znam, ale jak jakiś wejdzie mi już kadr, to staram się jegomościa bliżej poznać. Zawsze to lepiej wiedzieć z kim się ma do czynienia.
Wszelkie kompozycje są u mnie dziełem przypadku. Zupełnie zdaję się na naturę i to ona myśli za mnie
Iwonko, zapędów pisarskich trudno się u mnie doszukiwać

No widzisz, Tobie żal myszki, a inni pułapki na nie stawiają

Ja nawet kiedyś musiałam taką polną karmić, bo przychodziła do mnie na balkon i mały Filip chciał ją zaadoptować.
Danusiu, tygrzyki jeszcze się powinny pojawiać, ale u mnie i innych nie brakuje. Muszę ostrzyc iglaka, a tam prawdziwe pajęczynowisko. Gdzie oka nie zawieszę, tam sieci zarzucone

I jak mam tam włożyć palce? Chyba sobie odpuszczę i przytnę w następnym roku wcześniej, to znaczy zanim zalęgną się tam pająki.
Ewuś, do tej książki wracam co jakiś czas i za każdym razem podoba mi się tak samo. Co najdziwniejsze, byłam już mocno dorosła, jak przeczytałam ją po raz pierwszy

Ale jak dobrze pamiętam, to i bajka taka kiedyś była w telewizji? A "Wodnikowe Wzgórze" czytałaś? To z kolei o królikach, też świetna. Mój eM takich nie czyta, ale ja bardzo lubię.
Moja czekoladka jeszcze bardzo skromna, jakoś nie chce się rozkrzewić. Chociaż i tak wygląda zdecydowanie niż w poprzednim sezonie
Jadziu, ja się już zgodzę na wszystko

Chociaż ja nie kieruję się gustem, a już na pewno nie mam koncepcji

Ale już raz się okazało, że masz rację i lepiej pamiętasz, to i teraz Ci ją przyznaję

Natomiast gdyby Ci zbywał kawalątek tych dalii (tych, co to masz do podziału), to ja cichutko ustawię się w kolejce

W zamian mogę Ci zaproponować takie, bo w cudowny sposób mi się rozmnożyły.
Z tym pływakiem to chyba masz racje, bo ryjek miał taki sam, jak te na zdjęciach. Moje zdjęcie może ciut niewyraźne, ale tak zasuwał po trawniku, że nie mogłam za nim nadążyć. Dalej jednak nie wiem, co on robi na mojej działce, skoro jego naturalnym środowiskiem jest woda? Chyba, że przyjmiemy, że deszczu w tym roku spadło tyle, że nawet wodne wychodzą z wody, bo poza nią jest tak samo mokro
Dzisiaj niestety dzień spędziłam w całości w pracy, ale nie musicie mnie żałować, bo nie dość że za oknem deszczowo, to w pracy lajtowo

Trochę roboty było, ale bez tego codziennego zamieszania, jakie ma miejsce w tygodniu, to świąteczne dyżury mijają bez sztucznej nerwówki.
Od wczoraj zapowiadano obfite opady deszczu na dzisiaj. Rano wstałam to było jeszcze pochmurno, ale po chwili wyjrzało słoneczko i przekonywało mnie do jazdy rowerkiem do pracy. Ale tyle wody miało spaść, że biłam się z myślami

Bo kiedy ja ostatnio chodziłam pieszo? Hmmm.... raz tak się udałam na działkę i nie było to przyjemne. I teraz znowu? Jeszcze raz weszłam do internetu, żeby sprawdzić czy może w ciągu ostatnich piętnastu minut cudownie zmienili pogodę? Ale niestety nie. Pojechałam wiec autobusem, ale od razu w pracy uprzedziłam, że jak deszcz nie spadnie, to ktoś ucierpi

Na szczęście od jedenastej zaczęło padać, okresowo nawet lać i w deszczu przyszło mi nawet wracać do domu.
Pozdrawiam
