Mam pytanie i prośbę może nietypową : Czy gdybym wstawiła tu zdjęcia poszczególnych drzew z sadu ,moglibyście mi pozaznaczać w jakimś programie gdzie i ile trzeba ciąć?
To są stare odmiany i bardzo stare , zaniedbane drzewa. Ale nie chcę się ich pozbywać bo to są pyszne jabłka ,a ich smak to moje dzieciństwo Z drugiej sama mogłabym sama popróbować obcinać ,ale boję się schrzanić na wejściu... w tym roku z kilku potężnych drzew zwisa może z 5 jabłek ... i to niewielkich.
Oprócz jabłoni są jeszcze śliwy i grusza ... ale na to już znajdę odpowiednie wątki chyba,że też moglibyście mi pomóc bo grusza jest 1 , a śliwy może 2 ;)
Stare drzewa, stara kwestia...
Zdjęcia jeśli juz to w stanie bezlistnym, żeby było widać.
Najlepiej oceni ten kto stoi pod drzewem, byle znał podstawowe zasady.
A tak w ogóle - bez przesady z tym cięciem. Wszyscy nic tylko by coś urżnęli... Nie zawsze jest potrzeba. W tym roku jabłoniom (i nie tylko) łatwo nie było, u mnie tylko parę odmian dobrze owocuje, bo we właściwym czasie było za zimno na pszczoły. Najlepiej zawiązały Królowe Renet. Dla informacji - od 50 lat nigdy nie cięte
Najpierw poczytaj, potem pomyśl, a potem decyduj. Zdjęcia, jeśli będzie widać budowę korony - skomentuje się
A pamiętacie STARKING.
Jabłka czerwone z lekkimi pasemkami zieleni, wydłużone u dołu, - lub druga odmiana STARKINGA mocno czerwona z bardzo ciemnymi paseczkami karminowymi.
Smak bardzo słodki z lekkim posmakiem goryczki, soczyste, duże owoce, dojrzewały jakoś w jesieni.
Ten drugi to 'Starkrimson'... było jeszcze kika innych mutacji z tej grupy, która nadal ma pewną pozycję (i grono swoich zwolenników na Zachodzie). To trochę "ratuje" sprawę, ponieważ niektórzy sadownicy sięgają znowu po (tym razem nowsze) mutacje.
Pozdrawiam serdecznie
Trzy lata temu u dalszej sąsiadki ( zrywałam dla siebie wiśnie ) natknęłam się na STARKINGA ale o dziwo nie miał tej goryczki, jabłka słodziutkie, kształt jabłek jak STARKING.
Z owoców zasadziłam pestki i mam 2 dziczki, poszłam po zrazy do szczepienia i " guzik z tego ", jabłoneczki nie ma, ruszyła budowa domu i wykarczowali ją.
Gdybym wcześniej się zorientowała to byłaby moja, może by się przyjęła na nowym miejscu, a tak to mam tylko te dziczki.
Poczekam i zobaczę jakie będą jabłuszka. A może pyszne jak w oryginale ( to szczepione ).
Bo-enka - na owoce siewek nie licz.
Starking nie powinien tej goryczki, przynajmniej nie wyraźną, tylko żeby dobrze dojrzał musi być ciepło jesienią. Albo może być potrzebny dłuższy okres wegetacyjny?
Poza tym musi mieć dobre warunki żeby owoce należycie wyrosły, bo niewyrośnięte też gorzkawe. U mnie bardzo dobrze się udawał, chyba że lato było chłodne. Teraz drzewa zestarzały się, owoce już w dużej części drobniejsze i smak nie ten.
Jeśli w Twojej okolicy Starking był ładny i słodki - warto poszukać zrazów. Klimat tu dobry, byle gleba też dobra była. Kiedyś widziałem też w szkółce, da się kupić.
Starkrimson, moim zdaniem, nie jest wart sadzenia w amatorskich warunkach, bo owoce drobnieją mu z natury i takie właśnie gorzkie wychodzą; pewnie trzeba by bez przerwy ciąć, przerzedzać, nawozić, a i nawadniać .
No kurde, ten Starkrimson z sadu sąsiadów to jest stare drzewo, owoce są małe, tak ze 7 cm wzrostu mają, jem je z reguły jak są jeszcze niezupełnie dojrzałe i puszczają taki mleczny sok, bo takie najbardziej lubię, i zawsze były słodkie, żadnej goryczki. Nic nie nawożą i nie nawadniają odkąd pamiętam, a to będzie całkiem sporo latek już;) Z cięciem też nie widziałam, żeby sąsiad szalał. Raz na parę lat coś przytnie ale bez przesady.
Jak mają te 7 cm to nie zdrobniałe, a to drobne są gorzkawe.
O ile to akurat Starkrimson, bo typów Deliciusa różnych są chyba setki
To mutant krótkopędowy (łatwo poznać), mały rośnie i sadzony był z zasady jako karłowy (bo owoce ma małe). Podobno też wrażliwy na mróz. A przede wszystkim - dojrzewa w grudniu (starking w styczniu), oczywiście z karłowych drzewek wcześniej, ale jeść toto wprost z drzewa?!
I Ty narzekasz na Malinową
Rossynant pisze:Bo-enka - na owoce siewek nie licz.
A to dlaczego?
Siewki mają już 3-4 ( nie pamiętam ) lata, piękne wykształcone pieńki, ładną koronę z bocznymi gałęziami, pięknie rosną.
Tak samo odradzali mi sadzenie wiśni ( odrost od korzenia ) co ma owoce podobne do czereśni z tzw. szwem, a ja uparciuch nie posłuchałam i
teraz co roku objadam się wiśniami i robię soki i dżemy.
To dlaczego z jabłonią ma być inaczej, to że siewka?
Rossynant pisze:Jeśli w Twojej okolicy Starking był ładny i słodki - warto poszukać zrazów
Tylko skąd wziąć takie jak lubię.
Bo są różne STARKINGI, a dla mnie był idealny smakowo, wielkość i kolor ten u sąsiadki.
Siewki nie powtarzają cech odmiany. Zatem nie będą starkingiem. Jakieś owoce mieć pewnie będą - ale jakie i ile? Udane siewki jabłoni to rzadkość.
Wiśnia z odrostu to co innego - została rozmnożona wegetatywnie, czyli jest klonem (odmnóżką) szlachetnej odmiany. Tak samo jest z drzewkami rozmnożonymi przez szczepienie - czyli ze zrazu danej odmiany.
Starking to jedna, konkretna odmiana. Nie ma "różnych starkingów". No chyba że w bajeczkach sprzedawcy na straganie
Oczywiście pytanie czy to u sąsiadki to rzeczywiście był Starking
Rossynant pisze:[..] ale jeść toto wprost z drzewa?!
I Ty narzekasz na Malinową
Co poradzę, że mam taki skrzywiony gust;) Te co leżą i dojrzewają już mi tak nie smakują, owszem nie są złe, ale miąższ robi się inny. No i nie mają tego soku. Gruszek też zanadto dojrzałych nie lubię, o wiele więcej zmieszczę takich co dopiero co zrobiły się jadalne;)
Rossynant pisze:Bo-enka - na owoce siewek nie licz.
A to dlaczego?
Siewki mają już 3-4 ( nie pamiętam ) lata, piękne wykształcone pieńki, ładną koronę z bocznymi gałęziami, pięknie rosną.
Tak samo odradzali mi sadzenie wiśni ( odrost od korzenia ) co ma owoce podobne do czereśni z tzw. szwem, a ja uparciuch nie posłuchałam i
teraz co roku objadam się wiśniami i robię soki i dżemy.
To dlaczego z jabłonią ma być inaczej, to że siewka?
Rossynant pisze:Jeśli w Twojej okolicy Starking był ładny i słodki - warto poszukać zrazów
Tylko skąd wziąć takie jak lubię.
Bo są różne STARKINGI, a dla mnie był idealny smakowo, wielkość i kolor ten u sąsiadki.
Ja mam starkinga jak chcesz to pw i się możemy umówić na wysyłkę, tylko teraz to może być już późno na oczkowanie...
faniczekolady pisze:Ja mam starkinga jak chcesz to pw i się możemy umówić na wysyłkę,
Bardzo chętnie.
A zrobisz zdjęcia owoców, a potem TUUUUUUUU wstawisz??? ( jeżeli to nie problem )
A jakby jeszcze z listkami to byłoby wspaniale.
Ja w okolicy nie znalazłam żadnego STARKINGA, a nawet wśród sadowników jest mało znane.
Jest 2 drzewka ale coś "około STARKINGA" ale daleko mu do Niego.
Obiecany Mazanów Sad, czyli o zwycięstwie ekonomii nad ideą.
Byłem, widziałem, wróciłem zrekleksiowiały...
Jeden z trzech właścicieli, Pan Andrzej Śmiech poświęcił mi prawie pięć godzin. Bardzo ciekawe rzeczy tam się dzieją. Chyba przedsiębiorstwo ekologiczne z wyboru i prawdziwego zdarzenia. Opryski tylko do kwitnienia i to preparatami kontaktowymi. Potem tylko środki "naturalne". Na drzewach nie widziałem śladów parcha ani brunatnej zgnilizny. Większość produkcji dla "Gerbera", gdzie nie może być jednej tysięcznej czegoś tam w jabłku, podczas gdy przy normalnym programie mierzone jest nie jedna setna, nawet jedna dziesiąta, ale jeden z przecinkiem. Nic dziwnego, że "normalni" sadownicy, podobnie jak producenci drobiu, czy trzody chlewnej trzymają kilka starych jabłoni albo jakąś tam świnkę w chlewiku, tak "dla siebie".
Mamy więc to, co chcieliśmy.
Od tej wizyty nie kupię żadnego jabłka i gruszki w normalnym sklepie. Tworzę swoją "małą jabłoniową ojczyznę", lub będę kupował na targu od zaprzyjaźnionego włościanina i na dodatek wyłącznie stare odmiany jabłoni.
Ale ja nie o tym.
Mazanów Sad jako sad przyjaźni polsko-radzieckiej został założony w 1979 roku na 111 hektarach z czego 27 hektarów zajmowały ponad 60.000 drzewek jabłoni. Prócz tego 30 ha wiśni, 30 - śliw, no i morele, brzoskwinie... Towarzysze radzieccy osobiście sadzili drzewka. Zwyczaj był taki, że ten, kto sadził "podpisywał" kwaterę swoim nazwiskiem. Dobrane zostały bardzo ciekawe i smaczne odmiany, głównie z terenów ukraińskich, pod kątem panujących w Polsce warunków klimatycznych. Z jabłoni min. Sława Pabieditielam, Antor, Rubinowoje Duki, Umanskoje Zimnieje, Zoria Podola, Zimnyje Limonnyje.
Pierwszy raz po znakomicie radzącym sobie pegeerowskim Mazanowie przejechał się Balcerowicz swoim walcem w 1990 roku. Zmiatał wszystko po drodze, a zwłaszcza najlepsze firmy, które miały kredyty (słabeuszom nikt nie dawał forsy). Jeżeli pensja "przed" wynosiła 20 USD, a "po" ponad 200, to oznaczało, że i spłaty rat kredytów rosły w takiej samej proporcji. Tego nie mógł wytrzymać żaden pegeer, tym bardziej że rzucony na głęboką wodę (jak się nie utopi to znaczy, że się nadaje), nie miał żadnych doświadczeń w krwiożerczym kapitaliźmie. Na dodatek firmy zagraniczne były zwalniane z wielu podatków, no bo przecież trzeba było przyciągnąć zagranicznych inwestorów.
W 1993 roku zadłużoną firmę przejęła agencja własności rolnej - sprywatyzowano ją w1995 roku.
To tak w wielkim skrócie...
Drugi raz stare jabłonki, gruszki i czereśnie przegrały ze współczesną ekonomią. Obecnie konsument kupuje oczami jabłka, które bez oprysków nie miałyby szans przeżyć. Sadownicy nie zawracają sobie głowy jakąś tam Sławą Pabieditielam, czy inną parchatą kronselką, nazywaną "psim jabłkiem". Liczy się zysk, a zysku nie przyniesie Kronselka, chociaż wiele osób zalicza ją do Świętej Trójcy najsmaczniejszych jabłek świata - obok Koksy Pomarańczowej i Malinówki.
Sadu wiśniowego, gruszkowego i wszystkich innych już fizycznie nie ma. Poszły w "komin" na przykład bardzo ciekawe czereśnio-wiśnie. Z jabłoni zostało się kilka rzędów Sławy, bo Niemcy polubili to jabłko, więc eksport idzie jako tako. Między Sławą odszukaliśmy kilka pojedyńczych drzewek Antora, Rubinowoje Duki oraz Zimnoje Limonnoje, bo wsadzano je tam w miejsce "wypadów".
Naciąłem pędów, zaoczkowałem, podzieliłem się zrazami z kolegą. Zapewne będziemy jedynymi w Polsce, którzy zachowają te odmiany jabłoni dla potomności. Tu nawet nie jest winna ideologia - czemu winne są stare, bardzo smaczne jabłka że urodziły się (dzisiaj) po "niesłusznej stronie"? Obecnie byt kształtuje świadomość.
W następnej odsłonie relacja z włóczęgi po starych podkarpackich w tym poukraińskich sadach, choćby tego co pozostało z sadu na południowym stoku Połoniny Caryńskiej, tuż obok schroniska Koliba. Cierpliwości...