Cześć,
Ponad dwa lata temu dostałam sadzonkę anturium (chyba Ziozou), takie miniaturowe, kwitnące na fioletowo, choć u mnie nigdy nie kwitło i ogólnie bardzo wolno rośnie.
Od kilku tygodni zaczynają mu "zasychać" liście, robią się brązowo-zielone, bez żółtej obwódki, co widać na zdjęciach. Część liści zasycha od końca, część od środka. Nie zauważyłam żadnych robaków, nie było też nic zmieniane obok rośliny, stoi w tym samym miejscu od 2 lat, z dala od kaloryfera.
Ktoś ma pomysł co to takiego?
Drugie pytanie, czy lepiej od razu uciąć sadzonkę i próbować ukorzeniać te małe korzonki z ostatniego zdjęcia w wodzie zanim usychanie zaatakuje całą roślinę czy da się coś innego zrobić, żeby przetrwała?
