Aurelko, Ty kochana jesteś chyba jeszcze bardziej stęskniona za tym zielonym buszem niż my, którzy mamy działeczkę na codzień, znam to z autopsji, bo jeszcze osiem lat temu mieszkałam w dużym mieście i dokładnie pamiętam jakim wielkim wydarzeniem był wyjazd na wekeend na działkę, na który czekałam cały tydzień odliczając kolejne dni. Na szczęście to zamiłowanie do roślin i ziemi mam we krwi (po babci), więc nie nie narzekam i nie żałuję, ale pracy jest jest o wiele więcej, bo będąc na miejscu zwraca się uwagę na takie rzeczy o których przedtem bym nie pomyślała, ale i satysfakcja podwójna, doświadczyłam jednego i drugiego więc śmiało mogę powiedzieć, że wszystko ma swoje wady i uroki

, więc doskonale rozumiem Twoją tęsknotę i nie dziwi mnie, że mówisz, iż front robót stoi w miejscu a właściwie kompletnie leży, bo chyba wszyscy tak mamy

. Cudny kolor tego hiacynta, o dziwo tak jak wszystko mi rośnie, to rabarbar się zbuntował, chyba dlatego że ja kocham wszystko co ładnie kwitnie

, a ze słodkiego najbardziej schabowego
