Rapunzel - dziękuję

.
Domimiko -

. Ja do swoich też codziennie zaglądam. Póki co, pięknie rosną im korzonki; na kwiaty trzeba jeszcze trochę poczekać

.
Kociaro -

. Jak miło Cię czytać. Cieszę się, że już doszłaś do siebie, ale przykro mi, że masz pogrom na parapetach

.
A co do hiacyntów, to pamiętam, że zeszłej zimy udało mi się w jakimś ogrodniczym trafić jeszcze jakieś resztki cebulek i zdążyły na wiosnę, tylko, że w wodzie. Nie wiem, jak by było w ziemi

.
Stokrotkaniu -

. Mam nadzieję, że Twojemu też już lepiej

.
Mniodkowa -

. To może miałaś szczęście, że wtedy zabrakło Ci kasy

. Może ten czerwony będzie szczęśliwszy

. Anturium, póki co, nie pada, ale bacznie je obserwuję

.
No, to kilka doniesień:
na parapecie udało mi się zrobić parę kolejnych szkód

. Prawie że zasuszyłam moją kalamondynkę - w środku zimy, na zimnym parapecie (ok. 13*C) ususzyć kwiatka, to chyba jest już wyczyn

?
A bidulka właśnie "dorobiła się" pączków - zobaczymy, jak to zniesie:
W garażu nikt nie chce spać

. Faktem jest, że zostawiłam tam roślinki, które powinny zimę spędzać na zewnątrz, ale myślałam, że garaż im wystarczy. Zimowity i storczyki:
Na koniec zagwozdka z "ogródka". Już drugą zimę z rzędu widzę te listki na powierzchni. Latem gdzieś znikają. Zapewne jest to coś, co sama tam wsadziłam, ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć, co by to mogło być. Wygląda jakoś podobnie do arum, ale żeby zimą?
Natomiast begonie, to chyba na 100% jeszcze powinny odpoczywać? (miały być w części o garażu, ale coś zdjęcie nie chciało się załadować)
