Aniu, u mnie na szczęście zazwyczaj komarów nie ma i tylko czasami jadąc przez las próbują mnie atakować

Jednak rowerem przemieszczam się dość szybko i tylko pojedyncze sztuki zdążą mnie użreć

Jak chodziłam pieszo do autobusu, to musiałam się ciągle odganiać, a i tak nigdy nie wychodziłam z tego cało. Gdzieś czytałam że bardzo skuteczny jest olejek waniliowy. Te bestie podobno nie znoszą jego zapachu, dlatego więc zaczęłam się nim smarować i mam wrażenie, że to działa
W nocy znowu była potężna burza i mam podlane chyba aż nadto.
Marysiu, obawiam się że to może stać się i moją tradycją. Ubiegłoroczne spotkanie z Ewą również przebiegało przy wtórze grzmotów. Wtedy jednak nam się udało i burza nadeszła dopiero jak się pożegnaliśmy

Teraz niestety nie miałyśmy tyle szczęścia i większość spotkania przesiedziałyśmy w domku. Najważniejsze jednak że suchą nogą udało nam się obejrzeć ogród, a nawet Kasia wybrała coś dla siebie

Dzisiaj nareszcie temperatury troszkę odpuściły, ale podobno już za chwilę znowu ma być gorąco

W nocy była potężna burza i znowu wszystko zlało, nareszcie jest mokro i nie trzeba będzie podlewać

Mam nadzieję że słońce i woda z nieba spowodują że rośliny nadgonią stracony czas i już za chwilę będę cieszyć się swoim czerwcowym ogrodem. Moje różyczki bardzo się starają, chociaż mam kilka maruder, które jeszcze nie kwitną. Nocna nawałnica spowodowała, że ich płatki zostały troszkę przetrzepane, ale tyle jest pąków, że za chwilę nie będzie tego widać
Soniu, bardzo się cieszę, że nareszcie do nas wróciłaś i będziemy mogły napawać się widokiem Twojego cudnego ogrodu
Jakoś nigdy szałwia omączona nie wpadła mi w oczy i do tej pory jej nie miałam. Mam nadzieję, że u mnie będzie chciała się sama siać, bo naprawdę na wiosnę już mi brakuje miejsca w foliaczku. Nasionka jednak na wszelki wypadek zbiorę.
Pomidorki mają już maleńkie owocki i coraz bardziej staje się prawdopodobne, że i ja doczekam własnych zbiorów

Miałam to szczęście, że mogłam poznać innych zielono zakręconych z forum i zawsze z niecierpliwością oczekuję takich spotkań. Z radością zrobiłabym takie i u siebie, ale na forum jakoś nie spotykam ludzi ze swojego regionu. Czasami tylko się zdarzy, że ktoś z dalekiej Polski przejeżdża w pobliżu i wtedy udaje się zorganizować namiastkę takiego spotkania
Jestem daleka od szukania wszelkiego rodzaju zwłok i tym razem to one mnie znalazły. Niestety zwierzęta umierają tak samo jak i ludzie i czasami można natknąć się na takie znalezisko w lesie

Dziękuję za odwiedziny i liczę że będziesz u mnie częstym gościem
Martusiu, o spotkaniu u Irenki wiem i z chęcią obejrzę fotorelację

Jakoś tak dziwnie się dzieje, że chwasty dużo szybciej rosną, niż ja się ruszam i dlatego mam wiele takich miejsc, gdzie mam strasznie zarośnięte. Na szczęście wszelkie rozsady mam już posadzone, dlatego bez obaw, że coś uszkodzę, spokojnie mogę sobie grzebać pazurkami. Kurdybanka również ususzyłam, bo znalazłam bardzo ładnego na swoim własnym płocie

Zebrałam kilka wiązek i już się suszą na pięterku razem ze skrzypem. Skrzyp będę miała do herbatki, a smak kurdybanka dopiero poznam. Jak mi posmakuje, to za rok może ususzę sobie jeszcze więcej. Nie mam go zbyt dużo, a w mieście nie chcę zbierać takich rzeczy, ale jak się przyłożę, to i u siebie znajdę jeszcze trochę. Nie jest taki wypasiony jak Twój na gołębim złotku, ale taki musi mi wystarczyć

Niestety dzieli nas zbyt duża odległość i tym razem nie uda nam się dojechać

Mam jednak nadzieję, że jeszcze niejedno takie spotkanie przed nami

Wam życzę dobrej pogody i równie dobrej zabawy w licznym gronie
Danusiu, ostatnio jakoś często się zdarza, że ktoś nie widzi zdjęć

Być może to fotosik ma jakieś problemy, bo później wszystko wraca do normy, tak więc i Ty na pewno zobaczysz nie tylko moje zdjęcia. Będę pamiętać o patyczkach dla Ciebie, jak już zacznę ciąć swoje różyczki
Iwonko, to niezłą musiały mieć imprezę, skoro takie były tego efekty

Tojeść purpurowa dopiero próbuje się u mnie zadomowić i jak na razie całkiem nieźle jej to wychodzi. Ciekawa jestem jak przetrwa zimę, chyba na wszelki wypadek zabezpieczę ją przed zmarznięciem. Ty gąszcz już masz, a ja na swój ciągle czekam

Różyczki dopiero się rozkręcają, gdyby tak jeszcze zechciały zachować trochę zdrowia na później, to będę cała happy.
Lucynko, ze mnie raczej spokojny człowiek, ale i mnie czasami zdarzy się pofiglować

Wolałabym jednak, żeby wszelkie truchła i kozły schodziły z mojej drogi, wystarczy mi takich atrakcji na długi czas

Różyczki naprawdę się starają. Może za bardzo chorują, sporo liści ma plamistość, ale za to omijają je inne klęski. Pustaczki już dawno szturmem zdobyły moje serce, są piękne i jeżeli się zdecydujesz to z chęcią wyślę ci patyczki. Tę pierwszą cynię kupiłam już kwitnącą ale i moje pomalutku już pokazują kwiatki. Na razie tylko te małe, chyba skabiozowe ale i inne mają już pąki

Ochłodzenie będzie chyba tylko symboliczne, bo już na jutro widziałam wzrost temperatur. Dzisiaj rzeczywiście jest chłodniej i całkiem przyjemnie na zewnątrz.
Jeszcze się nie zdarzyło żeby coś zrobiło się samo, dlatego więc po powrocie na działkę, będę musiała zakasać rękawy i wziąć się ostro do roboty. Znowu muszę zapomnieć o leżaczku i parasolu i wykosić wreszcie te wstrętne chwasty

Tobie również życzę chwili oddechu i sprzyjającej temperatury do nocowania na działeczce
Basiu, bardzo lubię takie spotkania i jak tylko mogę, to w nich uczestniczę. Zazwyczaj podczas pobytu w Krakowie udaje nam się spotkać ze znajomymi z forum, bo jakoś tam ich grono jest największe

Z chęcią i u siebie goszczę miłych gości. To jest czas na rozmowy, wymianę doświadczeń, na śmiech, kawę i żarełko i oczywiście na zdobywanie zielonych skarbów

Oby tylko pogoda dopisywała to takie spotkanie zawsze jest udane
Nareszcie zrobiło się ciepło i wilgotno i czerwiec zaczyna przypominać prawdziwy czerwiec. Za chwilę wszystko się rozrośnie i pielenia nie będzie już tak dużo.
Beatko, Pretty Sunrise ukorzeniła mi się bez najmniejszych problemów i dość szybko wyrosła na dorodną pannę

Nie mogę niestety powiedzieć tego samego o Eyes for you, bo w jej przypadku każdy kolejny centymetr okupiony jest długim oczekiwaniem. Patyczki będę mieć w nadmiarze, jeśli będziesz chciała się nimi pobawić, to wiesz, co zrobić

W takim razie wszelkie efekty przygnało do mnie, bo miałam ich całe niebo przez kilka godzin. Całe szczęście, że burze uwielbiam, bo inaczej to nie byłaby dla mnie spokojna noc. Co prawda mimo bardzo późnej pory, bo wszystko zaczęło się grubo po północy, i tak nie spałam, ale tylko dlatego, żeby nie przeoczyć takiego wydarzenia. Muszę przyznać, że była to jedna z bardziej spektakularnych burz w moim życiu. Co najważniejsze nikomu nic złego się nie stało, a z reszta poradzili sobie dzielni strażacy
To cycuszkowe, to kwiaty Rodgersji kasztanowcolistnej w bardzo dużym powiększeniu
Dzisiaj na działkę wpadliśmy tylko na chwilkę, by zobaczyć, czy ostatnie burze nie wyrządziły żadnych szkód. Na szczęście okazało się, że wszystko stoi jak stało i tylko część kwiatów ma przetrzepane płatki. Było bardzo mokro, dlatego nie zdecydowałam się zostać, tym bardziej że i na dzisiaj zapowiadali deszcz. Okazało się jednak, że deszczu było tylko troszeczkę ale czas dobrze wykorzystałam bo miałam do krojenia całą torbę koperku

Koperek już posiekany mrozi się w zamrażarce, a ja będę miała smaczny zapasik na zimę.
Znowu w nocy była straszna burza, tym razem trwała bardzo długo, coś ok. trzech godzin. Grzmiało i błyskało raz za razem. Całe niebo się gotowało, jakby diabły mieszały w garnkach, a iskry szły przy tym niesamowite

Burza oddalała się, dając nadzieję, na względny spokój, by już za chwilę powrócić ze zdwojoną siłą. Cały czas krążyła bardzo blisko. Potem czytałam, że straż pożarna wielokrotnie musiała wyjeżdżać do podtopień. W mojej okolicy na szczęście nic się nie stało.
Na działce byli byliśmy tylko chwilkę, tyle tylko że zdążyłam zrobić kilka zdjęć, przy wtórze utyskiwań, sapów i stęknięć eMa. Wcale nie było to śmieszne, tylko się wkurzyłam i w złym humorze wróciłam do domu
