Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1349
- Od: 17 lut 2013, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Płd. Wielkopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Aż przypomnieliście mi jak robiłem miejscówkę dla pomidorów w trawie i chciałem zanieść znalezione pędraki kurom.
Jak zaczęły skrobać w rękawicę spanikowałem i spadły mi w trawę.
Zdecydowanie miały złe zamiary!
Poza tym, większość szeroko pojętego "robactwa" zniosę, dopóki je widzę - wpadnięcie w pajęczynę na przykład porusza lawinę czarnych scenariuszy co bestia zrobi dalej z moją bezbronną osobą. Także rozumiem i nie oceniam. No chyba, że ktoś np. boi się kury płci żeńskiej, znam takie przypadki.
Jak zaczęły skrobać w rękawicę spanikowałem i spadły mi w trawę.

Poza tym, większość szeroko pojętego "robactwa" zniosę, dopóki je widzę - wpadnięcie w pajęczynę na przykład porusza lawinę czarnych scenariuszy co bestia zrobi dalej z moją bezbronną osobą. Także rozumiem i nie oceniam. No chyba, że ktoś np. boi się kury płci żeńskiej, znam takie przypadki.

- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
No i widać, że co człowiek, to podejście 
Ja ostatnio np. spanikowałam na widok wełnowców. I ze 2 albo 3 storczyki poszły do kosza bez żadnej próby ratowania, bo były oblezione. Ale uchhh... to się lepi!
A co do pajęczyny - może pocieszę, 90% polskich pająków nie jest w stanie nawet przebić ludzkiej skóry - za krótkie i za delikatne chelicery. A te malutkie, znikające z oczu, to już w ogóle. O ile się nie mylę, pająki, które są w stanie przebić skórę i zamieszkują nasz kraj, to: kątnik większy, bagnik nadwodny, topik, kolczak zbrojny i tarantula ukraińska (oficjalnie nieuznana jeszcze jako polski pająk). Chyba nawet duże krzyżaki nie są w stanie. ;)
I nawet te pająki nie mają dość silnego jadu, żeby zrobić człowiekowi... cokolwiek.
Więc bez obaw tak naprawdę można łapać pająki nawet w gołe ręce, wbrew powszechnej opinii. Nie wspominając już o tym, że ugryzienia właściwie się nie zdarzają - pająki kąsają tylko w ostateczności, przy delikatnym postępowaniu z nimi nic nie ma prawa się stać.
Dobra, kończę wykład
Jakby ktoś do tej pory nie zauważył - bardzo lubię pajęczaki. Oprócz kleszczowatych.

Ja ostatnio np. spanikowałam na widok wełnowców. I ze 2 albo 3 storczyki poszły do kosza bez żadnej próby ratowania, bo były oblezione. Ale uchhh... to się lepi!
O, o, to! Pełna zgoda. Niczego się nie boję, póki to widzę. Gorzej, gdy nagle zniknie.Poza tym, większość szeroko pojętego "robactwa" zniosę, dopóki je widzę
A co do pajęczyny - może pocieszę, 90% polskich pająków nie jest w stanie nawet przebić ludzkiej skóry - za krótkie i za delikatne chelicery. A te malutkie, znikające z oczu, to już w ogóle. O ile się nie mylę, pająki, które są w stanie przebić skórę i zamieszkują nasz kraj, to: kątnik większy, bagnik nadwodny, topik, kolczak zbrojny i tarantula ukraińska (oficjalnie nieuznana jeszcze jako polski pająk). Chyba nawet duże krzyżaki nie są w stanie. ;)
I nawet te pająki nie mają dość silnego jadu, żeby zrobić człowiekowi... cokolwiek.
Więc bez obaw tak naprawdę można łapać pająki nawet w gołe ręce, wbrew powszechnej opinii. Nie wspominając już o tym, że ugryzienia właściwie się nie zdarzają - pająki kąsają tylko w ostateczności, przy delikatnym postępowaniu z nimi nic nie ma prawa się stać.
Dobra, kończę wykład

- mandorla
- 200p
- Posty: 425
- Od: 12 paź 2018, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
U mnie pająki są zawsze mile widziane - nie tylko na działce, ale i w domu. Muszą być tylko pracowite, bo co jakiś czas zmuszam je do robienia nowych pajęczyn
. Nie dalej jak wczoraj jeden spuścił mi się na lince wprost przed ekran laptopa, popatrzył, na chwilę zszedł jeszcze na klawiaturę a potem spokojnie wrócił do siebie. "Aha, znowu forum!" - pomyślał pewnie.
Brzydzę się chyba tylko gołych ślimaków (no, i pewnie masy różności, o których na razie zapomniałam
), a boję tego, co może ugryźć 

Brzydzę się chyba tylko gołych ślimaków (no, i pewnie masy różności, o których na razie zapomniałam


Pozdrawiam słonecznie, Ika
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2826
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiktoria fajne siewki masz; sporo tego zrobiłaś; to juz wszystko czy jeszcze masz dalsze plany? Podziwiam twoja wiedze na temat pająków.
W moim domku na wsi mam ich ciągły atak; włażą wszędzie i troche mnie to dziwi bo dom to przeciez nie jest ich naturalny habitat
Znasz może jakies humanitarne sposoby żeby je zniechęcić?
W moim domku na wsi mam ich ciągły atak; włażą wszędzie i troche mnie to dziwi bo dom to przeciez nie jest ich naturalny habitat

Znasz może jakies humanitarne sposoby żeby je zniechęcić?
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4803
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Każdy ma swoją własną listę strachu, często opartą o kryteria ,których sami nie potrafimy określić. Przynajmniej ja.
Serio,próbowałam sobie to w głowie uporządkować i sama sobie wytłumaczyć CZEGO ja się tak właściwie boję. Nie wiem. Nie rozumiem dlaczego jestem w stanie wziąć do ręki węża czy dużego włochatego pająka (mam paru znajomych terrarystów, więc już się otarłam o wszelkie atrakcje) a jak mi dziecko przynosi biedronkę to uciekam
Na dobrą sprawę jak się zacznę wpatrywać w motyla za długo i zbyt analizować jego oczka, łapki i włochaty odwłok to też strząsam go z obrzydzeniem. A motyle kocham.
U mnie na pierwszym miejscu strachu są wszelkie "twarde skorupki" czyli właśnie chrząszcze, chrabąszcze i tym podobne. Analiza każdego segmentu ich ciała doprowadza mnie do obłędu, a przewrócony na plecy żukowaty mnie wysyła z miejsca do psychiatryka. Chrabąszcz majowy powoduje , że nie wychodzę z domu. Zdeptanie tych czarnych co to żreją z apetytrem warzywka powoduje, że mi się potem śnią. Cieszę się, że od lat nie widziałam stonki, bo jako dziecko babcia mnie zmuszała do wybierania jej z ziemniaków.
Nawet szerszeń nie wywołuje u mnie takiej paniki, choć jest groźniejszy (dla mnie szczególnie, bo jestem chyba uczulona na jad).
Zaraz po nich są świerszcze,pasikoniki (te wielkie zielone!bleeee!!!),konika polnego zniosę.
Potem są pluskwiaki. Jak słyszę jak to brzęczy gdzieś w pobliżu to bym się najchętniej zakopała pod ziemię. Tylko strach trochę, bo pod ziemią żyje tego jeszcze więcej.
Pędraki są obrzydliwe, ale jakoś nauczyłam się z nimi żyć pomimo że są dziećmi mojego ulubionego chrabąszcza i po nim odziedziczyły tępotę. Gąsiennice lubią wyglądać horrorowo szczególnie jak oplotą zgniłą siecią drzewo i jest ich masa, ale jak się przyzwyczai to można nawet zgniatać gołą ręką
Wspomniane żaby kocham i mogę całować po pysku ( sprawdziłam - nie zamieniają się ani na lepsze ani na gorsze), uwielbiam jaszczurki, węże, salamandry. A tu już totalnie nie rozumiem jak można się bać dżdżownicy - pocieszę, to chyba przypadłość męska, bo już nie pierwszy facet się do tego przyznaje.
W sumie, powinniśmy założyć o tym jakiś wątek, chyba jeszcze nie ma, a to ciekawe czego się kto boi. Od razu by nam się przydał do tego terapeuta
Serio,próbowałam sobie to w głowie uporządkować i sama sobie wytłumaczyć CZEGO ja się tak właściwie boję. Nie wiem. Nie rozumiem dlaczego jestem w stanie wziąć do ręki węża czy dużego włochatego pająka (mam paru znajomych terrarystów, więc już się otarłam o wszelkie atrakcje) a jak mi dziecko przynosi biedronkę to uciekam

U mnie na pierwszym miejscu strachu są wszelkie "twarde skorupki" czyli właśnie chrząszcze, chrabąszcze i tym podobne. Analiza każdego segmentu ich ciała doprowadza mnie do obłędu, a przewrócony na plecy żukowaty mnie wysyła z miejsca do psychiatryka. Chrabąszcz majowy powoduje , że nie wychodzę z domu. Zdeptanie tych czarnych co to żreją z apetytrem warzywka powoduje, że mi się potem śnią. Cieszę się, że od lat nie widziałam stonki, bo jako dziecko babcia mnie zmuszała do wybierania jej z ziemniaków.
Nawet szerszeń nie wywołuje u mnie takiej paniki, choć jest groźniejszy (dla mnie szczególnie, bo jestem chyba uczulona na jad).
Zaraz po nich są świerszcze,pasikoniki (te wielkie zielone!bleeee!!!),konika polnego zniosę.
Potem są pluskwiaki. Jak słyszę jak to brzęczy gdzieś w pobliżu to bym się najchętniej zakopała pod ziemię. Tylko strach trochę, bo pod ziemią żyje tego jeszcze więcej.
Pędraki są obrzydliwe, ale jakoś nauczyłam się z nimi żyć pomimo że są dziećmi mojego ulubionego chrabąszcza i po nim odziedziczyły tępotę. Gąsiennice lubią wyglądać horrorowo szczególnie jak oplotą zgniłą siecią drzewo i jest ich masa, ale jak się przyzwyczai to można nawet zgniatać gołą ręką

Wspomniane żaby kocham i mogę całować po pysku ( sprawdziłam - nie zamieniają się ani na lepsze ani na gorsze), uwielbiam jaszczurki, węże, salamandry. A tu już totalnie nie rozumiem jak można się bać dżdżownicy - pocieszę, to chyba przypadłość męska, bo już nie pierwszy facet się do tego przyznaje.
W sumie, powinniśmy założyć o tym jakiś wątek, chyba jeszcze nie ma, a to ciekawe czego się kto boi. Od razu by nam się przydał do tego terapeuta

- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Nic dziwnego, że nie da się uzasadnić - fobia to z samej swej definicji lęk nieuzasadniony, niezrozumiały dla samej osoby na fobię cierpiącej.
Ja nie lubię wszystkiego, co się klei i lepi - dlatego widok wełnowców to było dla mnie... brrr.
A do chrabąszczy majowych mam sentyment, choć to straszne szkodniki. Pamiętam za dzieciaka, jak pojawiały się całe chmary! To było widowisko. I wszystkie dzieciaki w okolicy miały radochę, łapaliśmy i liczyliśmy, kto ile złapał. Teraz już tyle ich nie ma.
I mam za sobą hodowanie takowego od larwy w słoiku, nie wiem, z 6 lat miałam. Znalazłam i się uparłam, że biedny i trzeba się nim zająć. Rodzice nie mieli wiele do gadania
Ale utrzymany przy życiu został, wypuściłam go już jako dorosłego i sobie odleciał. Nawet imię miał.
I popieram, taki wątek mógłby być bardzo ciekawy.
Igo, muszę jeszcze koniecznie sobie skombinować nasiona Kmicica, bo ponoć idealny do kiszenia. A ja się uparłam na kiszone
Co do odstraszania pająków - z praktyki nie poradzę, bo ja pająki do domu prędzej wnoszę niż wynoszę. Ciężarną, śliczną samiczkę krzyżaka, która przez cały sezon przesiadywała mi na lilaku i widziałam, jak rosła, przed zimą schowałam do skrzyni i zabezpieczyłam kocami. Tam złożyła kokon i mam nadzieję, że młode nie zamarzły.
Pająki włażą z prostej przyczyny - bo jest ciepło i nie mają dużej konkurencji. To dla nich całkiem logiczny wybór. Ale ja bym się cieszyła. Masz bardzo dużo pająków = nie masz istotnych problemów ze szkodnikami.
Google podpowiada o occie, olejku eukaliptusowym i cytrusowym jako odstraszaczach
mandorlo, też nie lubię gołych ślimaków! Śliskie, lepią się. Uch. Te niegołe przynajmniej mają fajne skorupki.

Ja nie lubię wszystkiego, co się klei i lepi - dlatego widok wełnowców to było dla mnie... brrr.
A do chrabąszczy majowych mam sentyment, choć to straszne szkodniki. Pamiętam za dzieciaka, jak pojawiały się całe chmary! To było widowisko. I wszystkie dzieciaki w okolicy miały radochę, łapaliśmy i liczyliśmy, kto ile złapał. Teraz już tyle ich nie ma.
I mam za sobą hodowanie takowego od larwy w słoiku, nie wiem, z 6 lat miałam. Znalazłam i się uparłam, że biedny i trzeba się nim zająć. Rodzice nie mieli wiele do gadania

I popieram, taki wątek mógłby być bardzo ciekawy.

Igo, muszę jeszcze koniecznie sobie skombinować nasiona Kmicica, bo ponoć idealny do kiszenia. A ja się uparłam na kiszone

Co do odstraszania pająków - z praktyki nie poradzę, bo ja pająki do domu prędzej wnoszę niż wynoszę. Ciężarną, śliczną samiczkę krzyżaka, która przez cały sezon przesiadywała mi na lilaku i widziałam, jak rosła, przed zimą schowałam do skrzyni i zabezpieczyłam kocami. Tam złożyła kokon i mam nadzieję, że młode nie zamarzły.
Pająki włażą z prostej przyczyny - bo jest ciepło i nie mają dużej konkurencji. To dla nich całkiem logiczny wybór. Ale ja bym się cieszyła. Masz bardzo dużo pająków = nie masz istotnych problemów ze szkodnikami.
Google podpowiada o occie, olejku eukaliptusowym i cytrusowym jako odstraszaczach

mandorlo, też nie lubię gołych ślimaków! Śliskie, lepią się. Uch. Te niegołe przynajmniej mają fajne skorupki.

- max1232
- 500p
- Posty: 917
- Od: 30 sty 2010, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Kobietki, wszystkiego najlepszego z okazji waszego święta ! Dużo kwiatów i oby jak najmniej robactwa was straszyło ! 

- Aklat
- 100p
- Posty: 134
- Od: 17 wrz 2018, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie/Warszawa
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Ale się ciekawie rozwinął wątek robakowo-pająkowo-ślimakowy
Na mnie żadne robaczki pędraczki nie robią większego wrażenia o ile nie zamieszkują w moim domu, wszelkie "spożywcze" przypisane do człowieka wywołują u mnie szczere i niepochamowane obrzydzenie, wszelkie mole, mrówki czy prusaki, bleee. O kleszczach nie wspomne nawet

Na mnie żadne robaczki pędraczki nie robią większego wrażenia o ile nie zamieszkują w moim domu, wszelkie "spożywcze" przypisane do człowieka wywołują u mnie szczere i niepochamowane obrzydzenie, wszelkie mole, mrówki czy prusaki, bleee. O kleszczach nie wspomne nawet

Aneta
Początkująca ogrodniczka
Początkująca ogrodniczka
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Aww. Dziękuję pięknie, Seba! 
U mnie w domu podwójne święto, bo mama ma dziś urodziny.
Z okazji dnia kobiet sprezentowałam sama sobie prezent ;) Nieplanowany.
W warzywniaku się znalazł. I po prostu wiedziałam, że muszę go wziąć. Chociaż listki z góry wskazywały na to, że ma szkodniki i będzie wymagał trochę wysiłku przy doprowadzeniu do ładu.


Bardzo dokładnie go obmyłam (i górę, i korzenie), pozbyłam się większości paskudnego podłoża i zostawiłam do przyschnięcia bez doniczki. Będę obserwować, czy coś nie wyłazi.
Mini zabawa-zagadka. Kim jest ten pan?
Podpowiem, że ta konkretna sadzonka przybyła do warzywniaka z włoskiej Albengi, a jej listki przecudnie pachną

U mnie w domu podwójne święto, bo mama ma dziś urodziny.
Z okazji dnia kobiet sprezentowałam sama sobie prezent ;) Nieplanowany.
W warzywniaku się znalazł. I po prostu wiedziałam, że muszę go wziąć. Chociaż listki z góry wskazywały na to, że ma szkodniki i będzie wymagał trochę wysiłku przy doprowadzeniu do ładu.


Bardzo dokładnie go obmyłam (i górę, i korzenie), pozbyłam się większości paskudnego podłoża i zostawiłam do przyschnięcia bez doniczki. Będę obserwować, czy coś nie wyłazi.
Mini zabawa-zagadka. Kim jest ten pan?
Podpowiem, że ta konkretna sadzonka przybyła do warzywniaka z włoskiej Albengi, a jej listki przecudnie pachną

- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Nikt nie chce się zabawić w "zgadnij kto to"? 
Przesadziłam już gagatka. Póki co pójdzie do altanki na działce, do towarzystwa dla azalii, później może spróbuję wkopać go do gruntu.
Jest w szklanej osłonce, oczywiście niebezpośrednio, w środku ma doniczkę i podłoże też wymieszane z perlitem ;) Ale tak ładnie się kolorki udało zgrać, że doniczka udaje warstwę ziemi.

Może zdjęcie z bliska dla podpowiedzi:


Przesadziłam już gagatka. Póki co pójdzie do altanki na działce, do towarzystwa dla azalii, później może spróbuję wkopać go do gruntu.
Jest w szklanej osłonce, oczywiście niebezpośrednio, w środku ma doniczkę i podłoże też wymieszane z perlitem ;) Ale tak ładnie się kolorki udało zgrać, że doniczka udaje warstwę ziemi.

Może zdjęcie z bliska dla podpowiedzi:

- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2826
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
No taki
laur to ci się należy(za ten wkład pracy na działce) właśnie prosto z Italii
Też marzę o takim
Muszę go gdzieś wypatrzyć 




Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Tak jest, wawrzyn szlachetny herbu laur
Brawo.
U mnie były w maleńkim warzywniaczku na rynku.

U mnie były w maleńkim warzywniaczku na rynku.
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2826
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiktoria a ten jak się nazywa; pełno ich u mnie na wsi. Złapałam go do woreczka przeżroczystego stąd fatalna jakość zdjęć
Niezły sprinter z niego
; nie wiem kto był bardziej wystraszony ja czy on



Niezły sprinter z niego




Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Oj, ciężko określić przy rozmazaniu i nie mam skali do porównania wielkości, ale stawiam, że jakiś kątniczek. W zależności od rozmiarów kątnik domowy mniejszy albo większy. Te większe mogą dziabnąć, ale nic istotnego nie zrobią.
Ciekawostka: tam, gdzie są kątniki, tam zawsze są też nasoszniki (pająki, drobne o cieniutkich, długaśnych nogach i nieproporcjonalnie małym ciałku) i kosarze (pajęczaki, też długaśne nogi, ale jakby lekko wygięte u dołu, nie ma granicy między głowotułowiem i odwłokiem - całe ciałko jest jednolicie owalne). Kosarze są często brane za pająki, ale wcale nimi nie są - przeciwnie, są pogromcami pająków ;) Niesamowicie skuteczni i agresywni drapieżcy, ale w stosunku do ludzi są niezwykle płochliwe. Nasoszniki zaś to główni wrogowie kątników domowych, chociaż te są od nich sporo większe.
Ciekawostka: tam, gdzie są kątniki, tam zawsze są też nasoszniki (pająki, drobne o cieniutkich, długaśnych nogach i nieproporcjonalnie małym ciałku) i kosarze (pajęczaki, też długaśne nogi, ale jakby lekko wygięte u dołu, nie ma granicy między głowotułowiem i odwłokiem - całe ciałko jest jednolicie owalne). Kosarze są często brane za pająki, ale wcale nimi nie są - przeciwnie, są pogromcami pająków ;) Niesamowicie skuteczni i agresywni drapieżcy, ale w stosunku do ludzi są niezwykle płochliwe. Nasoszniki zaś to główni wrogowie kątników domowych, chociaż te są od nich sporo większe.