Iwonko- Wiem, ze dobrze mi życzyłaś, ale deszczyk nadal mnie omija. Na szczęście w studni jeszcze jest woda, ale wszystko coraz bardziej spragnione i ta woda z węża na długo nie zadowoli.
Tak sięgałam po te czereśnie, że potem musiałam się ratować no spą
Semiplenę podcinam wiosną i zaraz po kwitnieniu, a ona sobie nic z tego nie robi. Szalona.
Kasiu - U mnie nie jedzą przerobionych czereśni, więc nie zaprawiam. Musimy zapełnić brzuchy w sezonie na maxa, żeby na cały rok starczyło
Oj lubię takie gadżeciki ogrodowe, ale coraz mniej znajduję fajnych
Aniu - Masz rację, część ogrodu sama sobie radzi, ale żeby tak było, najpierw trzeba się napracować. A są takie rabaty, w tym różanki które same sobie nie poradzą. Kilka dni temu wywiozłam taczkę zielska

z tych różanych włości. W upale nie zaglądałam, wodę lałam to chwastom służyło, a jak znalazł się chłodniejszy wieczór, to szybko to wykorzystałam. Pielenie mnie odpręża, ale musi być na to czas i pogoda. Lubię porządek.
Violka - Dzięki

Murek to była dobra decyzja, też go lubię i nie wyobrażam sobie jak mogło tej ruinki tu nie być.
Marysiu - Też nie znam odmianowych moich drzewek świdośliwy. Te co mają mniejsze owoce mają też inny pokrój krzaczka. A te z większymi to lubię najbardziej. W tym roku jest urodzaj, nawet planuję jakieś konfitury, bo widzę, że szpaki gdzieś się pochowały, albo żerują na okolicznych czereśniach.
Ewelinko - Jak masz takie plany, to Semiplena pasuje jak ulał na takie przedsięwzięcie ogrodowe.
Basiu - Krzaczki mają tak 3-4 lata, owocowały co nieco ale ptaszki zawsze były szybsze. W tym roku postanowiłam zrobić z nich konfiturę. Szału nie będzie, bo jeden krzaczek razem z koleżanką już opędzlowałam.

Ale są jeszcze dwa, później owocujące, ale na kilka słoiczków wystarczy. Myślałam, żeby dodać trochę truskawek, dla urozmaicenia smaku. Przetestuję i się pochwalę.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Wczoraj zdobyłam w końcu białą ostróżkę i białą szałwię

Pojechaliśmy na Dni Pola w okolicznym Grubnie, a tam cuda i cudeńka. Oprócz w/w wpadła mi w łapki śliwa ( czy wiśnia?) Pissardii i niebieski phlox. Czy on będzie niebieski to się zobaczy. Na zdjęciu był
Róże nadal królują. Ta koralowa to nn, przesadziłam ją dwa lata temu i trochę musiała się pozbierać.
Qeen of Sweden też zbiera siły po jesiennej zmianie miejscówki
Pomponella
Aspiryn Rose to moja ulubienica. Zbudowała spory, zwarty krzak i bujnie kwitnie przez cały sezon, nie chorując.
Cinderella to spora róża, ale na szczęście posadziłam ją przy pergoli i taka jest na pół pnąca, na pół parkowa
Apricola w objęciach lawendy. Na początku mnie nie zachwyciła, ale widocznie musiała poczekać na swoje uznanie, bo to fajna róża. Nie choruje, obficie kwitnie.
Eklektyzm ogrodowy
Ogórecznik rozpanoszył się na jednej z rabat, gdzie nie był siany. Zostawiłam go tam i teraz co roku mam takie mini pole z ogórecznikiem. Nie używam go w kuchni, ale muszę bardziej go poznać, może warto. Ja go lubię za długie i obfite kwitnienie, a te kwiatki w kolorze blue są cudne.
Kiedyś moje powojniki pięknie wypełniały przestrzeń na siatce ogrodzeniowej. Z uwagi na zmiany w ogrodzeniu musiałam je przeprowadzić na rabaty i puścić na żywioł. Jak widać opaltają wszystko, co znajdą na swojej drodze. Tu znalazły maka
Nie za szybko
A dzisiaj zdobyłam w końcu białą pelargonię. W przerwie zawodów jeździeckich, na które pojechałam z córką do Sopotu, wyskoczyłam na mały spacer po okolicy, bo mi prawie kuper przyrósł do tych mało wygodnych siedzisk. No i na spacerze znalazłam fajny sklep z kwiatkami, a tam....ostatnie dwa krzaczki białej pelaśki. Mam nadzieję, że uchowam ją przez zimę tym razem.
Dobranoc.