
.Wielki łan rudbekii nagiej miała moja babcia. Nazywała ją ''górale''. Nie widziałam, by się nimi zajmowała, a one rosły i kwitły jak szalone. Kiedy więc kilka lat temu mój M dostał od baby handlującej na ulicy kwiatami sporą kępę, myślałam , że też u mnie będzie tak samo. Kilka lat nie sprawiała kłopotu, aż w ubiegłe wakacje razem z topinamburem znikła. Nie było mnie, więc nawet nie wiem czy zaszkodziła jej susza, czy zalanie, bo w tym czasie pogoda się radykalnie zmieniała.
Też uwielbiam lawendę, ale ona mnie nie

. U mojej córki było masę siewek, więc wokół sporego klombu zasadziłam z nich żywopłot. Niestety, po ulewach z ponad 30-tu nie został ani jeden krzaczek. Dałam sobie z nią spokój, bo chyba ciężkiej gleby ona nie lubi. Tak więc takich ślicznych laleczek mieć nie będę.
Groszek trwały mam na mojej nadmorskiej działce, ale o nazwie lędżwian nigdy nie słyszałam. Do śmierci człowiek dowiaduje się czegoś nowego.
Zdrowia dla ciebie i mamy życzę no i pięknego
