Mimo pochmurnego nieba, było ciepło, więc po południu pozbierałam trochę liści. Trzy wiadra zakopałam w glebie, przesypując liście warstwą ziemi. Mam nadzieję, że się rozłożą do wiosny. Kompostownik już pełny, a dwa worki czekają na wywiezienie. Niestety po zrobieniu maliniaka, już kompletnie nie mam miejsca na składowanie worków z liśćmi.
Wracając do domu, przypadkiem

weszłam do sklepu i kupiłam 20 sztuk tulipanów Ballade. Szukałam jaśniejszych, ale już niewiele odmian zostało. Powędrowały koło Bronzity, na miejsce po marunie. Na razie nie mam pomysłu jakie byliny tam posadzić, przynajmniej tulipany będą wiosną cieszyć kolorem.
Nigdy nie pokazywałam dalii w całości, bo rośnie w nieciekawym miejscu. Wyjątkowo żywotna mi się trafiła, już wycięłam dwa pędy, jak wichura je złamała. Cały czas kwitnie i ma masę pąków. Niestety złamała się podpora i pędy rozłożyły się brzydko na boki. Nic nie poprawiam, w przyszłym tygodniu zapowiadają przymrozki, więc zostanie wykopana.
Ewuniu dziękuję.

Jutro będę mieć dużo czasu, zerwę liść z mojego miłorzębu i poszukam mu nazwy. Już nas słońce trochę nastroiło optymistycznie, teraz chyba jestem gotowa na brzydką jesień.
Jolu dziękuję.

Ciągle szukam dla tego miejsca koloru. Jednoroczne nie zawsze mi tam udaje się wpasować. Chyba dosadzę różowe marcinki, jesienią trochę ożywią tę rabatę. Liczyłam, że czerwone berberysy szybciej poszybują w górę, a one uparcie się rozrastają na boki. W teorii miały być wysokie, a wąskie.
Asparagus wyjątkowo wytrzymały, ma mięsiste bulwy, czasem trzy tygodnie nie podlany.

Niektórym krewnym dawałam do zrozumienia, że wolę coś do ogrodu, albo do donicy, niż storczyki. Większość zrozumiała.

Czasem chyba z braku pomysłu, ktoś przyniesie, więc jeden stoi gdzieś na klatce schodowej z sadzonkami pelargonii.
Fioletowe kwiaty przy Bronzicie, to werbena, tylko żyłkowana (rigida). Sporo niższa, ma około 30 cm, ale wiele pędów, a kwitnie wcześniej i dłużej niż patagońska. Wysiewa się ładnie,

ale nie w takich ilościach, jak wysoka.
Lucynko jakoś w tym roku łatwo akceptuję nadchodzącą zimną jesień. Na ciepło nie ma już co liczyć, ale przecież wiosna z pierwszymi cebulowymi już za pięć miesięcy.

Wiele bylin jeszcze kwitnie, a niektóre mają sporo pąków, jakoś chyba nie przewidują szybkiej zimy.

Dziękuję,

u mnie weekendy spokojne. Jedne dzieci są z wnusiem dwa razy w tygodniu, a drugi syn bawi się jeszcze czasem w sędziowanie meczów piłkarskich, więc weekendy ma często zajęte.
Elu dzięki,

zawsze w ogrodzie jeszcze coś kwitnącego widać, a moje ulubione hortensje cały czas zdobią ogród. Trawy zaczynają się przebarwiać, więc też przyciągają wzrok.
Nie pokusiłabym się na Vanilly Fraise na pniu, ma wyjątkowo pokładające się pędy. Będą zwisały mocno w dół. Chyba, że po kilku latach się wzmocnią.

Moja w formie krzewu, ma obręcze podtrzymujące, bo stale mnie denerwowały kwiatostany leżące nisko. Natomiast Limelight i Pinki Vinki, ładnie trzymają wyprostowane pędy.
Jesień coraz chłodniejsza i słońca mniej, ale nadzieja na kolorową wiosnę pozwala łatwiej znieść szarugi i wczesne ciemności.
Wandziu dziękuję,

Twój ogród ma klimat, a ja powoli szukam złotego środka między chęcią posiadania kolejnych roślin, a moim zamiłowaniem do porządkowania wszystkiego wokół.
Ścinam kwiatostany hortensji, ponieważ mam ich za dużo, żeby ogarnąć wiosną. Masz rację, że denerwują mnie fruwające zimą po ogrodzie. U mnie też od dziś pada, ale nic nie zmienimy, tylko czekanie na wiosnę nam zostaje.
