Dzisiaj zrobiłam pierwsze zlanie z balonów

. Trochę fusów było na dnie, ale już widać, że zaczyna się klarować

. Winko ma coś około 6 tyg. Już bardzo rzadko bombluje, ale nadciśnienie w rurce jest. Wlałam z powrotem do balonów, bo nie lubię, jak mam osad na dnie butelki

. Trochę dosłodziłam: tak 0,5 kg. na 10l. I od początku żadnej wody (jedynie w matce drożdżowej). Daje już kopa, chociaż trochę jeszcze wyczuwa się drożdże. No i oczywiście przy tym zaciąganiu wina i dosładzaniu (a robiłam to po trochu

, żeby nie było za słodkie) zaszumiało mi w głowie

. Będzie dobre winko

. W tym roku wyjątkowy miałam urodzaj: po odlaniu fusów wyszło 33l

(mam 6 krzaczków). Będą się obiadki dobrze trawiły

no iżycie będzie znośniejsze i weselsze

.