Witajcie!
Od ostatniego wpisu minęło prawie dwa miesiące? Cóż, ten sezon tak był pracowity, że na nic więcej nie starczało już czasu. Aż mi głupio, bo tylu gości mnie odwiedziło, tylko gospodyni zniknęła

Na dodatek niektóre odpowiedzi są już mocno po czasie. Ale pomimo to odpowiem, bo niegrzecznie byłoby nie odpisać na Wasze posty.
Lipiec upłynął szybko, sierpień jeszcze szybciej i mam wrażenie, że nieuchronnie zbliża się jesień. Przez ten czas w ogrodzie przybyło trochę nowych roślinek. Kupiłam sporo jeżówek, bo są nie tylko cudne, ale kwitną długo i niezmordowanie. Dokupiłam też ostróżki, pęcherznicę- Zdechovice, klon palmowy- Atropurpureum, berberys -Maria, perukowca ?Lilla, rozchodnika, kolejne dwie żurawki, powojnika, miniaturowe floksy do donic na tarasie, złocienie, kolejne rozplenice, cztery miskanty. A propos rozplenic? Co może być przyczyną, że na cztery kupione, tylko jedna zakwitła? Na dodatek nie pamiętam jej nazwy. Chyba Hameln, ale głowy sobie nie dam obciąć. Kupowałam na pewno Hameln i Moudry. A co jeszcze to nie pamiętam. Za to miskanty już mają kłosy i chociaż nie są jeszcze zbyt duże, to już wyglądają przepięknie

Lista zakupów powiększyła się też o sporą ilość cebulowych, wrzosy, a co tam jeszcze po drodze wpadło, to już nawet nie pamiętam.
A ponieważ utknęłam w lipcu, to żeby zachować chronologię, zdjęcia będą właśnie z lipca. A w lipcu zachwycały mnie jeżówki, lilie i hortensje. Róże też kwitły, bo one w tym sezonie chyba nadrabiają poprzedni - stracony.
Karo, jak miło, że zajrzałaś

Ciepłe słowa płynące od forumowych koleżanek dodają energii i nakręcają do działania. Tworzenie ogrodu trwa latami i masz rację, że każdego roku niby podobnie, a jednak inaczej. Ciągle się coś zmienia, rośliny mężnieją, rozrastają się. Ogród dojrzewa. U mnie to potrwa kilka lat, ale już od ubiegłego roku zaszły ogromne zmiany. Dobrze, że są zdjęcia, to za jakiś czas będzie można porównać i zobaczyć zmieniający się z roku na rok krajobraz.
Wzajemnie dużo zdrówka, bo ono najważniejsze
Jadziu, róże chociaż z kwitnieniem trafiły w najgorsze upały, to i tak nieźle zakwitły. Dodać jeszcze bardzo mocne cięcie po zimie, to efekty przerosły moje oczekiwania. Tym bardziej, że krzaczki w większości odbudowują się praktycznie od zera. I jak tu ich nie kochać?
O chwastach nawet nie chcę myśleć. Dopiero co skończyłam odchwaszczać połać ok. 200m, przygotowaną po trawnik. Na szczęście trawa już posiana. A niedawno wypielone rabaty znów zarosły chwastami. To syzyfowa praca. Żeby tak inne rośliny chciały ochoczo rosnąć. Teraz skoszoną trawę mąż będzie wysypywał na rabaty. Może to trochę powstrzyma zapędy perzu i innych niechcianych ?gości?.
Jadziu, te podpory kupowałam w sklepie ogrodniczym niedaleko swojego miejsca zamieszkania. Zabrałam je ze starego ogrodu, bo uzbierałam ich z kilkanaście sztuk i szkoda było mi je zostawić. Na szczęście w porę je zabraliśmy.
Joasiu, dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź

Drenaż mamy zrobiony od domu i poprowadzony od każdej rynny, ale to jak widać nie wystarcza. Na dwóch środkowych rabatach gromadzi się nadmiar wody. Jedyne wyjście, to jednak maksymalne zebranie wierzchniej warstwy ziemi, dosypanie torfu i wyniesienie podwyższonych rabat. Reszta ogrodu jest ok. Mam nadzieję, że rosnące z roku na rok rośliny będą wciągać korzeniami nadmiar wody. Już posianie trawy wiele dało, bo nawet po ulewach da się po niej chodzić. A przecież trawa jest jeszcze bardzo młoda. Jak się porządnie ukorzeni, to też powinna wchłaniać sporo wody.
Róże, o które pytałaś, to ? Eglantyne.
Justynko, tak, chwasty, to niekończąca się walka. Usuniesz jedne, to zaraz wyrastają następne

Szkoda, że inne rośliny nie chcą tak ochoczo rosnąć. Tym to nic nie przeszkadza. Ani nadmiar wilgoci, ani susza.
Princess Alexandra of Kent polecam. To piękna róża z wielkimi kwiatami. Sama mam cztery krzaczki
Co do kupowania róż, to chyba nie mam jakiś konkretnych ulubionych terminów. Co prawda sadzić wolę wiosną, ale jeśli jesień jest ciepła, a bywa cieplejsza od wiosny, to też jest jak najbardziej ok. Wtedy róże mają czas się ukorzenić i zadomowić na nowym miejscu. Ale są różne opinie na ten temat. Każdy ma swoje zdanie i swoje racje. Wiosna potrafi być nieprzewidywalna. Bardzo zimna z przymrozkami i to dość solidnymi. Mamy klimat, który może nam przynieść różne niespodzianki, ale jak widać róże, to rośliny bardzo żywotne i na ogół dość dobrze sobie radzą nawet z ekstremalnymi warunkami.
Daysy, właśnie doszłam do wniosku, że tylko podwyższone rabaty zapewnią roślinom w miarę stabilne warunki. Najbardziej woda zalega na dwóch rabatach i to tam wiosną czeka mnie przesadzanie i zrobienie podwyższonych rabat. Wiadomo, że z czasem jak przybędzie więcej krzewów i drzew, to ten nadmiar wody powinny wciągać korzenie. Na razie wszystko jest bardzo małe i dlatego po każdej większej ulewie stoi woda
Małgosiu-clem, taki czas, że całe siły rzucamy w ogrody. Zimą będziemy nadrabiać zaległości. Sama widzę po zdjęciach jaka jest różnica pomiędzy majem, a lipcem. Robię dużo zdjęć, więc będzie co porównywać. Róże po przeprowadzce w ekstremalnych warunkach i tak bardzo dobrze sobie dają radę. Jestem z nich naprawdę dumna, bo przecież większość to były duże krzaki, które wykopaliśmy w lipcu w najgorsze upały. Część z nich długo stała w ciasnych doniczkach z mocno przyciachanymi korzeniami. Część poszła do gruntu, z którego potem, jesienią po raz drugi je wykopaliśmy, żeby posadzić wszystko wreszcie na docelowe miejsca. Więc stres przeżyły solidny. Potem jeszcze zima ze sporymi spadkami temperatur? A straciłam tylko trzy sztuki /w tym jedną młodą, sadzoną jesienią/, więc uważam, że nie jest źle
Małgosiu, na ogrodzeniu jest rozciągnięta zakupiona w LM osłona ogrodzeniowa. Pod taką nazwą to kupowaliśmy.
Iga, każdy sposób jest dobry, żeby poradzić sobie z nadmiarem wody. O keramzycie w dołki nie pomyślałam, ale wiosną nadrobię, bo i tak będę poprawiać dwie, najbardziej mokre rabaty, to wtedy zrobię, tak jak piszesz. Podniosę też trochę teren na nich i może nie będzie tak źle. Jestem dobrej myśli
Do wątku różanego zapraszam serdecznie, chociaż tamtego ogrodu już nie ma. Za to jest nowy i chociaż wszystkie róże startują od zera, to mam nadzieję, że za kilka lat znów będzie pięknie.
Iwonko, chętnie oddałabym Ci nadmiar wilgoci, żeby to tylko było możliwe. Napiszę do Ciebie pw na temat szkółki, w której kupowałam jeżówki, bo oprócz jeżówek padły też inne byliny, np. perowskia, jeden kłosowiec i coś tam jeszcze, ale w tej chwili nie pamiętam. Mam zanotowane. Już nigdy tam nic nie zamówię.
Ale nie ma tego złego, bo dzięki Tobie zakochałam się w jeżówkach!

I mam tylko nadzieję, że z wzajemnością. One są taki śliczne. Mam już 13 odmian. Właśnie w środę kupiłam kolejną i mam chęć na jeszcze? Zobaczymy co będzie po zimie i jak one sobie będą radzić na mojej glebie?
Z Jubilee Celebration wiosną nie było jeszcze tak źle. Przycięłam ją bardzo krótko, jak zresztą większość i nawet wypuściła dwa zielone kiełki. Niestety uschły i nic więcej nie wyszło. Dopiero niedawno ją wykopałam, bo już nie dawała żadnych oznak życia. Okazało się, że miałam rację. Wszystko martwe. Ona od samego początku słabo się krzewiła i nie byłam z niej zadowolona. Zawsze na nią narzekałam. Nic dziwnego, bo jak ją wykopałam do przeprowadzki, to jej korzenie nie miały żadnych korzeni włośnikowych i po kilku latach nadal wyglądały tak jakby ona dopiero do mnie przyjechała. Mam nadzieję, że ta nowa będzie już ładnie rosła. Jak na razie zbudowała fajny, krzaczek i bardzo ładnie kwitła. Gdyby nie te piekielne temperatury kwiaty utrzymałyby się znacznie dłużej. Ona źle znosi wysokie temperatury.
Marysiu, też mi się wydaje, że na mojej glebie irysy nie będą chciały rosnąć. Spróbuję jednak posadzić je troszkę wyżej. Jeśli się nie uda, to trudno. Widocznie nie wszystko można mieć. Teraz mam fazę na klony palmowe. Właśnie zakupiłam drugiego ? Atropurpureum. Jest prześliczny. Od wczoraj chodzę po całej działce i szukam dla niego dobrego miejsca. I nie to, że miejsca nie mam. Po prostu chciałabym przygotować dla niego miejsce wyjątkowe, żeby był ozdobą ogrodu. Mam jeszcze ochotę na Orange Dream i jak znam siebie, to wkrótce u mnie zagości
Fajnie, że ciemierniki lubią glinę. Chociaż one? Bo floksy zupełnie sobie nie radzą. Kupiliśmy keramzyt i teraz każda nowa roślina będzie w dołek dostawała warstwę drenażu. A wiosną, bądź jak nie wytrzymam, to jesienią- znów rewolucja na dwóch rabatach. One są najbardziej zalewane przez wodę. Po kolejnej już ulewie do dzisiaj na jednej z tych rabat stoi woda. Ręce opadają i strach mnie bierze, że w końcu wszystkie rośliny z tej rabaty stracę
Beatko, zmiany rzeczywiście już widać gołym okiem, co mnie bardzo cieszy. Róże dość dobrze się zebrały po tych wszystkich ?przygodach?. Chyba tylko one są w miarę zadowolone z tego gliniastego podłoża. Reszta roślin już różnie?
A takie owoce miała młodziutka świdośliwa
Joasiu, ja już ciężarówek z ziemią zamawiać nie będę. Nawieźliśmy kilkanaście ciężarowych samochodów po 20 ton każdy. I z tego część nam przywieźli też gliny, bo niestety nie wszyscy są uczciwi i jak nas nie było w domu, to rzucili na działkę pięć takich ciężarówek, pomimo, że umowa była nie na glinę, a ziemię na podwyższenie terenu. Teraz dodatkowo walczymy z ?obcą? gliną

Tylko torfem będę rozluźniać. Znalazłam źródło niezbyt drogiego torfu. Sprawdzony, bo brałam już w tym roku 250 worków. Myślę, że na te dwie najgorsze rabaty zamówię ze 100 worów. Wybiorę ile się da, na dno każdego dołka wsypię keramzyt i dużo torfu wymieszam z małą ilością gleby rodzimej i maksymalnie wyniosę rośliny do góry, żeby te rabaty były powyżej poziomu gruntu. To chyba jedyne wyjście. Inaczej nie pozostanie nic innego jak rzeczywiście obsiać wszystko trawą
Tak zakwitła młodziutka - Lady of Shalott. Obecnie potroiła swoją wysokość i dostała kratkę, bo pędy kładły się na ziemi
Dorotko, sama wiesz najlepiej, ile pracy jest w sezonie. U nas oprócz sadzenia i pielęgnacji tego co rośnie, cały czas jakieś roboty dodatkowe. Najpierw domek na narzędzia, układanie obrzeży z kostki. Potem M robił donice na taras wraz z kratkami. Trzeba było to wszystko pomalować. Doszło jeszcze rozwożenie ziemi i wyrównywanie terenu pod trawnik. I tak ciągle coś. A przy tym jeszcze ustawiczna walka z chwastami. Mam wrażenie, że sezon upłynął mi tylko na wyrywaniu chwastów

Siłą rzeczy forum niestety poszło w odstawkę, bo czasu już nie starczało. Co prawda starałam się do Was zaglądać, ale na wpisy to już całkiem nie miałam siły.
I oczywiście na mojej drodze zawsze pojawiał się jakiś sklep ogrodniczy, w którym zawsze znalazłam coś, co musiałam koniecznie kupić

I tak sezon przeleciał nie wiadomo kiedy?
Na pozostałe wpisy odpowiem jutro.
Na dobranoc zostawię jeszcze kilka lipcowych zdjęć.
rabata przed domem
Jeden, z nielicznie ocalałych floksów
