Aneto, no i widzisz

Ja też bym nawet nie pomyślała, żeby użyć do tego wideł - a popatrz, całkiem dobrze to działa. Nie mam porównania, jak poszłoby szpadlem.
Tak, ponoć jedna z najostrzejszych. Powiem szczerze, spodziewałam się diabła.
Ale ja też np. w ogóle nie czuję ostrości takich papryczek chili, jakie są sprzedawane w marketach. Nic. Jak niezbyt smaczna, słodka (no, właściwie nawet niesłodka) papryka. I nawet do jajecznicy z tymi 6 Habanero dodaję sobie jeszcze jakąś łyżeczkę pieprzu cayenne... więc, no cóż - chyba nie mogłabym zaopatrywać papryczek w opisy dotyczące ostrości.

Nie jestem obiektywna.
Witaj
Magdo!

Moja działeczka ma numer 171 - ale to całkiem "blisko"

Dziękuję pięknie, na to właśnie liczę. Masz gdzieś zdjęcia, jak wygląda Twoja działka obecnie i jak wyglądała wcześniej? Zawsze to dobrze się tak podbudować.
Maju, pomidorków jeszcze nie siałam. Ale zamierzam wcześniej niż miałam w planach - właśnie przez wzgląd na to, że mam problemy z dłuuugim kiełkowaniem. Myślę, że w piątek wysieję. Najgorzej, że wciąż się do końca nie zdecydowałam, co ja będę siać.

A lista jest długa.
Ziarenka Dobrej Nadziei od Ciebie też jeszcze nie ruszyły - ale jakoś dziwnie jest u mnie i wszystko rusza z opóźnieniem, więc póki co się nie martwię. Spóźnione nie są, najwyżej plon będzie ciut późniejszy.

A załapią się na więcej słonka od maleńkości.
Tak, planuję zrobić płotek przy tych różach, które już są - jeśli będzie się dało. Albo murek zrobię, bo mam takie kostki chodnikowe. A co do sadzenia nowych... tak jak mówiłam, gdyby mi bardzo zależało, to może by się dało to tak zorganizować, że wszystko by pięknie grało. Ale że nie mam parcia - to odpuszczam i mam spokój psychiczny, że nic złego się nie stanie.

Róże niezaprzeczalnie są przepiękne, ale niekoniecznie muszą być u mnie.
Inna sprawa, że jak kiedyś mnie najdzie ta "różyczka", to na pewno inaczej pogadamy
Co do papryczek ostrych to oczywiście, że smaki bywają super. Carolina Reaper naprawdę mnie zaskoczyła - nigdy nie przypuszczałabym, że chili może tak pięknie pachnieć - ba, smakować - czekoladą. Ale z dusznościami faktycznie nie ma żartów - i na te najostrzejsze nie ma co się porywać, w końcu tu chodzi o zdrowie.
A pigwowca chętnie bym przyjęła, jeśli sprawdzony pod kątem owocowania. Rośnie ich u mnie pełno w okolicy jako "krzaki miejskie", osiedlowe, ale - to głównie krzewy ozdobne. Owocami są często owszem, obsypane wręcz, ale nie wiem, jak z ich smakiem. Musiałabym chyba podwędzić owoc albo dwa na jesieni i sprawdzić.
Ewelino, no na to wychodzi

I super. Pozdrawiam również!
Muszę się do czegoś przyznać... chyba mi nie wyjdzie to założenie, że będzie mało ozdobnych.
Na 100% już będą miskanty - to bez wątpienia, bo znalazłam sadzonki z pewnie wyglądającego źródła po złotówce za sztukę... przykro mi, nie mam tak silnej woli.
Oprócz tego ulubione rośliny mamy - trzy odmiany bzu lilaka: Krasawica Moskwy, Sensation i Charles Joly - oraz magnolia Betty.
I do tego pachnidła, czyli jaśminowiec i jaśmin nagokwiatowy. Uwielbiam rośliny, które mocno pachną.