

Sama dziwię się, że mimo tych ciągłych opadów te biedne różyczki chcą jeszcze kwitnąć, budują sporo pąków i mam nadzieję, że jeszcze chociaż trochę zechcą zachwycić.
Maju, żebyś Ty wiedziała ile ja tych zgniłych mumii w tym roku nazrywałam,

Co do zbierania opadłych, chorych liści to bardzo nie lubię tej pracy i jest ona ciągle przede mną, chociaż sporo już wysprzątałam, stwierdziłam, że i tak zawsze będą jakieś niedokładnie sprzątnięte i nic na to nie poradzę.
Jadziu, co do pogody to zapowiadają znaczną poprawę już od jutra oby potrwało to jak najdłużej. Tak na marginesie już miałam w tym tygodniu jedną noc z przymrozkiem, różom wprawdzie nic się nie stało ale dalie zwarzone.