D3flo pisze: aby zakwas "wystartował", powinno się go przechowywać w temperaturze wyższa niż pokojowa. Powinien mieć temperaturę wyraźnie odczuwalną w dłoniach tj ok. 25-30st. Należy oczywiście unikać przegrzania, o co dziś nie trudno trzymając taki zakwas zbyt blisko grzejników. Wtedy też nic z tego nie będzie.
.
No, nie bardzo się z tym zgodzę. Ja od 7-miu lat piekę raz w tygodniu chleb na zakwasie. Od siedmiu lat mój zakwas nigdy mnie nie "zawiódł". Przechowuję odłożoną porcję do kolejnego rozmnażania w lodówce. I właśnie dzisiaj spotkała mnie po raz pierwszy taka przygoda, której się nie spodziewałam ponieważ w kuchni było zimno (kaloryfer na stałe wyłączony więc nocą temperatura w okolicach 18 st.). Ranem obudził mnie "kwaśny" zapach. Okazało się, że mój zaczyn zdążył tak urosnąć, że nie dosyć, że wypłynął z miski to jeszcze wypełnił całą dużą tacę na której stał i częściowo powędrował na stół!! Ponieważ miskę włożyłam do worka foliowego, który miał ja przykrywać niezbyt szczelnie i on był wypełniony.
Czyli niska temperatura zupełnie nie opóźniła startu mojego zakwasu

.
A co do przechowywania, to od "zawsze" trzymam go w tym samym słoiku przykrytym woreczkiem foliowym (to akurat zmieniam każdorazowo

) ściągnięty gumką recepturką.
Zdarzyło się, że miałam 2,3-tygodniowe przerwy w pieczeniu i po za tym, że zakwas "pachniał" bardziej intensywnie nie stracił zupełnie na "wartości"

.