padrito pisze:Czy taki domowy zaczyn jest w stanie przyspieszyć procesy rozkładu na pryzmie kompostowej
Niewątpliwie tak . Przy nadmiernym dawkowaniu takiego eliksiru w warunkach działki można się na kupie kompostu rozłożyć i wzbogacić pryzmę we florę bakteryjną przewodu pokarmowego ku uciesze dżdżownic kalifornijskich.
padrito pisze:Co forumowicz sądzisz o sporządzeniu w domu pożywki z drożdży, cukru i ciepłej wody?
Czy ta dyskusja jest o kompoście? Odnoszę wrażenie, że kolega podaje przepis na zacier
Należy wspomnieć, że taką "pożywkę" można poddać destylacji, ale destylat spożywać z umiarem, bo w większych ilościach, może również spowodować wylegnięcie na pryzmie kompostowej i oddanie flory przewodu pokarmowego dżdżownicom
Nigdy nie kłóć się z głupcem, bo ludzie mogą nie dostrzec różnicy
pozdrawiam Jarson Moje krzyżówki
Jednym słowem dla każdego coś dobrego: bakterie i dżdżownice oraz reszta edafonu zrobią sobie destylat wedle upodobania, a dla mnie zostanie piękny kompost; i tak oto nic w naturze się nie marnuje...
" Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło." - Gabriel García Márquez
pomidormen pisze: 400 l plastikowy kompostownik może w zimie całkowicie przemarzać i dżdżownice kalifornijskie nie przeżyją.
Zgadza się, że może przemarzać jeżeli w czasie wysokich mrozów niczym nie zabezpieczymy. Ja swój okrywam starymi szmatami i gąbką. Podczas wysokich mrozów -20 moje kalifornijki wszyskie przeżyły i pewnego słonecznego mroźnego dnia "pozdrawiały" mnie uwijając się trochę niemrawo.
forumowicz pisze:Kto by się zajmował takimi pierdołami jak dżdżownice kalifornijskie. Jeden kret wystarczy , by przetrzepać wszystkie dżdżownice.
Pozdrawiam
Na szczęście nie mam z tym problemu. Podobno zaleca się aby przed owym kretem na dno pod kompostwnik wyłożyć metalową siatkę o odpowiednich oczkach. A dodam że warto je hodować moc przerobowa i żywotność jest zdecydowanie większa.
Zenon pisze:warto je hodować moc przerobowa i żywotność jest zdecydowanie większa.
Jeżeli ma się odbiorce w postaci sklepu wędkarskiego- to warto.
Ale jeśli chodzi o działkę, to dżdżownice - nawet kalifornijskie - nie wyręczą Cie w pracy. Ja mam rodzimych dżdżownic na działce multum w glebie i wcale nie jestem z tego faktu zadowolony. Jest to jeden z elementów przyciągających turkucia podjadka i krety również. Trudno, ale trzeba sobie zdać sprawę, że żyjemy w określonej biocenozie i żeby nie naruszać zbytnio równowagi trzeba ścierpieć pewne rzeczy.
Dlaczego masz dużo dżdżownic na działce , ponieważ dajesz kompost nie przerobiony, dżdżownice kalifornijskie produkują humus jest to najlepszy naturalny nawóz !!! Materia organiczna np, słoma potrafi się rozkładać kilka lat i jest pożywką dla dżdżownic. W humusie nie ma już dżdżownic a więc nie ma się czego bać . Niedowiarki niech spróbują a na pewno się przekonają.
Dżdżownice, kochany, to ja mam na działce od początku świata. Działkę dostałem już z dżdżownicami/ a była to wcześniej łąka/ A jest im u mnie dobrze, bo co roku daje obornik, wiec mają co papusiać. Ale żebym kupował specjalnie te obleńce- co to to nie. Wolę za ta samą kasę kupić obornik. Kompost zaś mam niejako po drodze, bo coś z odpadami organicznymi trzeba na działce zrobić. A jeżeli są w nim dżdżownice to nasze, polskie i nie dlatego, że kompost jest nie rozłożony, tylko dlatego, że są na całej działce więc i w kompoście też.
forumowicz pisze:(...) Przy nadmiernym dawkowaniu takiego eliksiru w warunkach działki można się na kupie kompostu rozłożyć i wzbogacić pryzmę we florę bakteryjną przewodu pokarmowego ku uciesze dżdżownic kalifornijskich.
Tak , ale pod warunkiem ,że jesteś królikiem , a nie bardzo chce mi się w to wierzyć . Kalifornijki potrafią przerabiać jeno świeży nawóz króliczy , od innych stworów musi być leżakowany 6-12 miesięcy ...
Nigdy nie miałam takiej wielkiej pryzmy ze świeżego obornika końskiego i nie bardzo wiem jak to teraz zabezpieczyć, żeby jak najmniej stracił na wartości. Przykrycie pryzmy ziemią odpada, bije z niej teraz ciepło i amoniak
Z obornikiem końskim mam raczej złe doświadczenia. Od dawna nie stosuję obornika jesienią a na dodatek nigdy go nie składowałem przez zimę.
Myślę, że najlepszym sposobem , jak już, jest ułożenie obornika w pryzmę warstwami na przemian z ziemią/ jeszcze lepiej byłoby z odkwaszonym torfem ale to spory koszt/. Chodzi o pochłonięcie ulatniającego się amoniaku / straty azotu/ i zapobiegnięcie spalenia się nawozu. Pryzma powinna być obowiązkowo pokryta warstwą ziemi.
Albo nawóz przyryć / przyorać/ jeżeli gleba nie jest jeszcze zmarznięta.
A tak w ogóle , nie mogłaś się wstrzymać do wiosny ?.
W każdym razie, pryzma nie może być za wysoka i ma być w niej jak najmniej powietrza.
Nie mogłam, przyjaciele sprzedawali stadninę i wylądowało trochę tego dobra u mnie. To co było możliwe zostało przyorane, reszta wylądowała na stos
Trochę mnie zmartwiłeś..zwłaszcza z przykryciem ziemią. Mówisz, że ma być mało powietrza..ekopom też mi tak radził..no nie miała baba kłopotu..
A co sądzicie o treści tego ostatniego linka w moim post wyżej?
Mam możliwość pożyczenia takiej maszyny co by mi przerzuciła pryzmę (napowietrzyła przy okazji) w 5 minut. U mnie mrozu nie ma
monika
Oj widzę, że masz naprawdę kłopot z tym obornikiem to troszkę tak jak z kołem zapasowym w aucie jadąc na urlop.
Niestety aby uniknąć strat głównie azotu powinno się pryzmować nawóz warstwami na przemian z ziemią i nią obsypać pryzmę tak jak napisał forumowicz. Śnieg a zwłaszcza odwilż skutecznie będzie wypłukiwał azot z "kupki". Nie wspomnę o samo zapłonie słomy w takim oborniku, dlatego tez tak ważne jest ograniczenie dostępu tlenu.
A podobno od przybytku głowa nie boli
Pozdrawiam
Przerzucać nie musisz co kilka dni nie dajmy się zwariować
monika, jeśli chcesz zrobić fermentację ,to możesz przerzucić i napowietrzyć, a potem już prawie będzie dobre podłoże do uprawy pieczarek, a poważniej, gdy zostawisz luźno to dużo ucieknie do atmosfery i się wysuszy pod wpływem temperatury, po prostu musisz utrzymać niższą temperaturę, po przez ograniczenie powietrza do pryzmy. Możesz przykryć folią lub ziemią, a także polanie wodą też obniży temperaturę.Zrobić kompost z obornika końskiego nie warto, lepiej ,gdy będziesz potrzebowała to po prostu z pryzmy i orka.