Wrzucam parę aktualnych fotek
Monstera
Niestety jeden liść wygląda tak
A drugi nowy liść tak. To, że jest pogięty to, spoko, widzę po innych liściach, że się wyprostuje, ale kurde ma nierówne, jakby nadgryzione brzegi

Co to może być? Co ja źle robię?
A tu
monstera adansonii. Strasznie marnie mi rosła, na wiosnę myślałam, że całkowicie padnie i zrobiłam sobie z niej szczepki. A teraz nagle na lato odbiła O_o
Rhapidophora tetrasperma. Niby nie monstera, a trochę jak monstera. Też nie chciała rosnąć więc z jednej zrobiłam dwie. A na lato przypomniało jej się, że można rosnąć. W ogóle wszystko późno jakoś zaczęło wzrosty tego roku, tak sobie teraz myślę, z różami było podobnie.
Philodendron squamiferum. Bardzo go lubię

Tylko z philodendronami to mam taki problem, że nie wiem co mam zrobić z podporą. No bo co, one sobie tak będą rosły i rosły? Te philodendrony???
A tu fotka przedstawiająca redukcję zamiast wzrostu ;)
Mój
pothos "Marble Queen" wyrósł już taki długi, że zaczął łysieć u nasady i wyglądał okropnie. No więc zrobiłam sobie z niego szczepki... i chyba z pół roku stały w wazonie. Boszsz, jak ja dręczę czasami te moje rośliny. No w każdym razie przy okazji wakacji i wolnego od szkoły wpadłam w szał przesadzania i tak co tydzień przesadzam z 10 roślin :P
Kompozycja z dwóch pothosów, zwyklaka i neona. Bardzo mi się podoba ten kontrast.
Selenicereus anthonianus, chociaz ja tam wolę nazwę "zig zag cactus". Raz dopiero mi kwitł... jak byłam na wakacjach :,( Teraz muszę go przesadzić, bo okrutnie się rozrósł. A pod spodem... mhm... zapomniałam jak się ta roślina nazywa. Wstyd!
hoja finlaysonii, strrrraaasznie wolno rośnie, ale ją miłuję bardzo bardzo.
Carnosa, przywrócona z zaświatów, bo ją wzięłam i zgniłam ;P
Australis. Też z zaświatów: najpierw umarła jej część zwana Lisą, potem ta zielona część została spalona przez słońce prawie do "pnia" (prawie wszystkie liście opadły oprócz wierzchołkowych), a potem jeszcze na to wszystko dostała wełnowca i już ją nawet raz wyrzuciłam, ale mój facet wyjął ją ze śmietnika, bo mu było żal (tak tak, nawet się nie spodziewałam, że jest taki wrażliwy na krzywdę roślinną!)
I wyhodowana ze szczepki z jednym węzłem
hoja obovata. Ona zaczęła tak rosnąć w pewnym momencie, że ja już i z niej samej szczepki porobiłam. A przez rok stała w miejscu. Teraz sobie kwitnie

Jestem z niej dumna.
Mam jeszcze 3 wiszące hojki i ze 3 stojące, ale to później coś wstawię. Z resztą 3 są obecnie w hojowym szpitalu, bo mają... wełnowca. Nienawidzę wełnowca, podła zaraza ...i podstępna.
Po egzaminach odkryłam, że z domu zniknęło mi kilka phalenopsisów. Już podejrzewałam włam z kradzieżą, ale kurde, chyba jednak by telewizor raczej zabrali. I doszłam do wniosku, że musiałam je wykończyć! Jezu, jak można wykończyć 5 phalek w jeden rok?!?!?! I do tego nie pamiętać... Masakra. Zostały mi dwie phalki i akurat obie kwitną.
Liodoro
Mój najstarszy białasek. I to są kwiaty z powtórnie wypuszczonego pędu kwiatowego, bo poprzedni złamałam.
Tutaj cosik majstruje
miltonia:
I niespodzianka,
dendrobium saa-nook Polar Fire, co go też juz chciałam wyrzucić, ale akurat stał poza zasięgiem mojego morderczego wzroku, robi małe maleństwa

Trzymajcie kciuki, żeby wyrosły na silne, zdrowe rośliny!
Sansevieria masoniana, kupiona po taniości, bo w zasadzie to był tylko goły liść wsadzony w kokos. Ładnie puszcza nowe listki.
Sansevieria "Moonshine", najświeższy nabytek.
No i taka.. eh... sansewierka, co mnie zawiodła. Nie wiedziałam, że jak się taką kolorową z liścia rozmnaża to ona nie powtarza cech roślilny macierzystej

Na szczęście była bardzo tania. No więc hoduję sobie kolejną zwykłą sansevierię, eh. (Mam już jedną, ze szczepki od babci. Wyrosła piękna i wielka, ale pokażę ją innym razem.)
Jakby ktoś chciał zobaczyć moje platyceria, to wrzuciłam najnowsze fotki na wątek platyceriowy:
viewtopic.php?f=19&t=33419
A w ogóle to chciałabym się pochwalić, że udało mi się zaliczyć pierwszy rok studiów (Life Science) i jestem oficjalnie na drugim roku

A na dodatek jestem dobrą studentką z dobrymi ocenami yuuhuu! Wziąwszy pod uwagę, że jestem najstarszą osobą na roku (36 lat), a cała reszta studentów jest w przedziale od 17 do 20 lat, to uważam to za wielkie bohaterstwo

Żartuję. Tak na serio to towarzystwo młodziaków bardzo mi pomogło w wyciąganiu się z depresji. A do tego kocham moje studia! W przyszłym roku mam cały term Plant Biology!
Pozdrawiam i póki są wakacje to będę częściej wpadać!