Suppa dzięki .Tak podejrzewałam.Pobawiłabym się w to,bo mam mleko świerze,ale ciekawiło mnie czy warto.Ale skoro trzeba i tak pryskać chemią to szkoda czasu-{przy małych dzieciach jest on ograniczony].Mam nadzieję,że w tym sezonie wceluję z opryskiem Jeszcze raz dziękuję za radę
Moje ekologiczne pomidorki dosyc długo były ekologiczne - do momentu gdy mocno zaatakowała zaraza - wtedy była chemia. Mlekiem pryskaliśmy co kilka dni, byc może nie dosyc konsekwentnie i dlatego zaatakowała je zaraza ziemniaka. W przeciwnieństwie do Macka Suppy, nie pryskaliśmy przed opadami - bo w jakim celu mielibyśmy to robic? I tak deszcz by zmył. Pryskaliśmy tak, by w miarę możliwości liście cały czas były pokryte warstewką mleka (no - raczej śladami po mleku). Zaraza u nas zaatakowała mocno w czasie długotrwałych opadów deszczu - wtedy nie pryskaliśmy mlekiem i dlatego podejrzewam, że może gdyby nie deszcz który wszystko zmywał, wystarczyłby oprysk mlekiem?
Kasiu 1972
Masz rację gdyby wcale nie padało to nie trzeba byłoby opryskiwać.Piszę dlatego,że miałam te same pomidory w gruncie i w folii.I te w gruncie były 3 razy opryskiwane a te w folii ani razu.A pamiętam,że padało przez kilka dni to nawet paliki się pochyliły.Tak było mokro.Gumowce to zapadały się do połowy w ziemię.
I te w gruncie to chorowały,a w folii krzaki były zielone do listopada.
Mleko jest tłuste, gdy zaschnie deszcz go od razu nie zmyje. Poza tym staram się zawsze pryskać także spodnią stronę liści
U mnie to nie wystarczyło, może u kogoś innego będzie inaczej.
Słyszałam w jakimś programie ogrodniczym, żeby mleko rozcieńczone wlać do dołków, w które sadzi się pomidory, ale nie sprawdziłam bo miałam już wsadzone.