Witaj Basiu
kalanchoe nie mogą nie zachwycać, są takie malutkie a jednocześnie takie śliczne i słodkie.
widzę że twoje mają już sporo kwiatuszków, ja swoje czerwone kupiłam praktycznie z samymi pączkami i dopiero powolutku rozkwita.
jak już wcześniej pisałam gdy dostałam pierwszy raz tego kwiatuszka pojęcia o nim nie miałam, prawie rok się męczył u mnie. później dopiero zajrzałam do internetu. tak szczerze to nie jestem w stanie podać konkretnej strony internetowej, czytałam kilka i jakieś fora. ale spisywałam sobie na kartkę tu i tam zdobyte informacje.
kalanchoe jest sukulentem więc lubi być przesuszone. ja podlewam je symbolicznie, naprawdę nie dużo, woda nie może się lać i lać strumieniem jak przy podlewaniu niektórych kwiatów. a wodę która spłynie do podstawki wylewam, żeby nic nie parowało pod kwiatkiem. jeżeli chodzi o ziemię w którą je się przesadza to wiem że jest to mieszanka ziemi dla kaktusów i sukulentów z ziemią zwykła lub piachem. jeszcze swojegokwiatka nie przesadzałam ale jak będę to robić to dokładniej poczytam i dam znać

kupiłam też nawóz dla kaktusów i sukulentów, obecnie zima tylko raz w miesiącu go używam.
jeżeli chodzi o sadzonki to gdy kalanchoe przekwitnie, odpocznie sobie chwilę i zacznie puszczać dużo listków. będą to przyrosty których obecnie na nowo zakupionych kwiatkach raczej nie widać. to tak jakby na łodygach kalachoe wyrastały jej miniaturki. taką miniaturkę obrywasz lub ucinasz ale one bardzo fajnie i delikatnie się odrywają (najlepiej żeby miała podad 10 nawet 15 cm), ponad 1 cm lub 2 ogonka, wsadzasz do słoiczka z wodą i czekasz aż puści silne korzonki. i wsadzasz ją do maleńkiej doniczki z ziemią. ane nie lubieją zbyt dużych doniczek, czytałam nawet że często przesadzajac je zmienia się podłoże ale wielkości doniczki nie.
no i jak widać na przykładzie moich przedszkolaków coraz puszczają nowe listki. szczerze to sadząc je zapomniałam o tej specjalnej ziemi i posadziłam do zwykłej ziemi dla kwiatków ale rosną. potem gdy się wzmocnią przesadze je do prawidłowej.
postaram się zrobić zdjęcie takiego przyrostu do rozsadzenia, na mojej różowej kalanchoe chyba jeszcze jeden taki większy został. a jak moje nowe przekwitną i porosną im te miniaturki to porobię zdjęcia żeby pokazać jak je się rozsadza. ale pewnie będziemy robić to w tym samym czasie bo moje dwie ostatnie mam od kilku dni dopiero
a i jeszcze jedno - kalanchoe lubi dużo słońca więc najlepszy jest parapet z południowym oknem. moje różowe gdy stało sobie na biuru to przez wiele miesiecy nie puściło ani jednego listka. a gdy przeniosłam je na południowy parapet dosłownie oszalało.
jeżeli chodzi o zmobilizowanie kwiatuszka do ponownego kwitnienia to według instrukcji z internetu przysłaniam kalanchoe ciemną reklamówką (może też być osłonka dookoła kwiatka z czarnego papieru - po prostu coś co nie przepuści światła)od ok 16/17 do 8 rano. to dzięki temu tak pączki wypuściło. nowe listki zaczęły wyrastać po ok dwóch tygodniach odkąd zaczęłam to robić a pączki po ponad miesiącu

a robi się tak dlatego,że kalanche to kwiat krótkiego dnia, gdy ma 8 godzin słońca a 16 ciemności. taką pora roku jest zima a w kwiaciarniach itp. aby się sprzedawało cały rok (kto na nie zwróci uwagę gdy będzie przekwitnięte?) właśnie się tak oszukuje kwiatuszka. roślinka nie lubi sztucznego światła, czytałam że nawet latarnia tuż przy oknie może przeszkadzać, no i żarówka w pokoju przede wszystkim. teraz gdy moje pączki już pęcznieją to omykam to przykrywanie. chyba że masz na oknie ciemną roletę która osłania parapet od strony pokoju i jest na nim ciemno to może przykrywać nie trzeba.
pozdrawiam serdecznie i służę pomocą choć tez jeszcze wiele się uczę. ale moje różowe kalanchoe i jej rosnące potomstwo jest chyba dowodem że umiem już sobie radzić.
a i jeśli chodzi o kolory to wiem że istnieje jeszcze jaskrawo pomarańczowe - też urocze ;-)