Nemo,proszę dowiedz się,czy ta naczelniczka prowadzi jakieś szkolenia dla uciemiężonych żon
Jestem zainteresowana,a nuż uda mi się odwrócic w domu proporcje.....
Podobno kobiety są same sobie winne, że wyręczaja mężów. Najlepiej podobno grać lekko niedorozwinietą, mrugać oczkami i twierdzić że ja nie umiem, pogłaskać , poprosić i chłop zrobi.
Podobno kobiety są same sobie winne, że wyręczaja mężów. Najlepiej podobno grać lekko niedorozwinietą, mrugać oczkami i twierdzić że ja nie umiem, pogłaskać , poprosić i chłop zrobi.
Ja też się piszę na takie szkolenie jako ten wykorzystywany przez żonę...
Erazm TY wykorzystany przez żone żona robi przetwory na działce kosi trawe pieli a ty chodzisz po działce jak ,,Pan i władca" no i jeszcze moczysz sie w basenie z napisem MARCELEK
kto się chce dowiedzieć od naczelniczki ZK "jak to się robi" musi osobiście przyjechać na kurs jednodniowy. Przyjmowane są same kobiety - żony.
Oczywiście adresu nie podam, bo to tak samo jakbym podcinał gałąź, na której siedzę.
KaRo pisze:Urządziłam sie w podobny sposób,wiecie
Uważajcie młode mężatki, ONAK,pomyślałam o Tobie w tej chwili.Miłość,miłością ale niech was nie zaślepia, bo potem z jednej wykonanej za męża ,roboty robi się ciąg.A przecież chcą w nas widzieć też,te słabe,słodkie....więc nie zabierajmy im marzeń.
Ja sprawy męskie zostawiam mężulkowi, hihi, ale staram się nie być "blondyną" i wiem mniej więcej o co chodzi... Wiercenie, szpachlowanie..o nie..zostawiam to jemu i trzepotam rzęsami, jaki to ona jest bajerancki, że potrafi to zrobić...hehe....a sama sączę cappuccino i dopinguję go na całego!
8) 8) 8) 8)