Witam po przerwie...
Marto moje Ascoty mają ok 1 m wysokości.
Pilgrim ma niestety skłonność do czarnej plamistości i z końcem sezonu gubi liście
Chopin mocno cięty w tym roku jakoś mniej zachwyca i kwiatów też trochę skąpił. Jeszcze jest kilka pąków, ale pewnie nie zdążą rozkwitnąć.
Karolino jesteś doświadczoną ogrodniczką i róże w Twoich rękach na pewno będą pięknie rosły

A na błędach uczymy się wszyscy...
Specjalnie dla Ciebie
Rhapsody in Blue wiem, że ją zamówiłaś.
Sabinko do tej trójki, którą wymieniłaś należy dodać jeszcze Red Leonardo. One rosną w jednej kupie i wszystkie mają takie ładne, zdrowe liście.
Jeśli chodzi o porównanie kwiatów Gruss an Aachen i Crocus Rose, to wyglądają zupełnie inaczej, więc nie obawiaj się nie zleją się w jedną całość, a i kolorami też się różnią.
Gruss an Aachen rośnie u mnie od 2012 r, ale pewnie za to co o niej napiszę, spadną na mnie gromy...no trudno.
Kwiaty ma ładne, ale mnie ta róża nie chwyciła za serce. Szybko się osypuje, na upały zupełnie nieodporna. Na deszcze nie pamiętam, czy jak ona kwitła to padało. Na plus dla niej to, że jest całkowicie zdrowa, odporna jak do tej pory na wszelkie choroby. Kwitnie dwukrotnie z dość długą przerwą między kwitnieniami.
Crocus Rose posadziłam wiosną 2014 r. I tej wiosny przesadziłam ją na podwyższoną rabatę ( tę z murkiem ). Jak ona się szybko tam zadomowiła to jest niesamowite. Widocznie miejsce jej wyjątkowo pasuje. Kwitnie w tym sezonie po raz trzeci i to jak

to nie są pojedyncze kwiaty, ale całe pęki. Przerwy między kwitnieniami nie są długie, bo ona prawie bez przerwy tworzy jakieś pączki. Mam wrażenie, że jej kwiaty też dłużej się utrzymują niż Gruss. Może to kwestia miejsca, bo Gruss rośnie na patelni, a Crocus od 8 do 15 na słońcu, a potem w lekkim półcieniu. Najwidoczniej takie warunki jej służą. Co prawda w tym sezonie dopadł ją mączniak, który sieje u mnie spustoszenie

Pomimo porażenia nadal kwitnie pięknie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku mączniak ją ominie i nie będzie dla tej odmiany normą.
Piszesz, że kupiłaś Gruss i zastanawiasz się nad Crocus. Ona jest absolutnie warta posiadania, więc jak masz okazję to ją kup i nawet się nie zastanawiaj. Zobaczysz obie róże na 'żywo' i sama w przyszłym sezonie wyrobisz sobie o nich opinię.
Tak kwitnie nadal
Crocus Rose to zdjęcie z 30.09
A to dzisiejsze. Od tamtego dnia nie obcięłam jeszcze ani jednego kwiatu. Jesienne kwitnienie zdecydowanie jej służy.
Małgosiu ciekawa jestem czy zdecydowałaś się na jeszcze którąś z róż, które Ci polecałam?
Kota nie mam, bo w domu są dwa psy i M stanowczo protestuje. Boi się, że Mango nie zaakceptuje nowego lokatora i może zrobić mu krzywdę. To pies myśliwski i zauważyłam, że nie lubi kotki sąsiadów

Jak tylko ją zobaczy, to od razu goni z wielkim wrzaskiem. W związku z tym też mam takie obawy jak M i tylko jeszcze dlatego nie ma u nas kota. Ostatnio rozmawiałam z Panią, która hoduje koty tajskie. Poradziła mi żeby zaprosić kogoś znajomego z kotem do nas do domu i zrobić próbę. Zobaczyć jak zareaguje Mango i wtedy podjąć decyzję. Myślę, że to mądra rada i jak tylko uda mi się zmiękczyć eMa to poproszę sąsiadkę żeby przyszła. Na razie kot w sferze marzeń...
Granny kwitnie już kolejny tydzień, nawet nie pamiętam jej bez kwiatów.
Justyno a dlaczego Twoja siostra oddała tego Brytyjczyka?
Pomponella
Krysiu 
Zdjęcie z floksami jest jak najbardziej aktualne. Nigdy nie ścinam przekwitniętych kwiatostanów i one w krótkim czasie znów zaczynają kwitnąć. W zeszłym roku gdzieś na forum przeczytałam, że aby floksy powtórnie zakwitły, trzeba je ściąć. Zrobiłam w tym roku próbę...te, które obcięłam już nie ponowiły kwitnienia. Natomiast te, które zostawiłam w spokoju kwitną do tej pory. Wniosek jest prosty - nie tniemy, bo nie będzie powtórki. Całkiem odwrotnie niż u róż.
Masz rację, koty są piękne

A z oczekiwaniami jest różnie. Pies też nie zawsze je spełnia.To żywe istoty i mają różne charaktery, usposobienia, ale i tak je wszystkie

Ja nie wyobrażam sobie domu bez psa i chociaż często brakuje czasu, to na spacer zawsze go znajdę, bo wiem, że one tak na to czekają.
Clair Renaissance
Wandziu otóż nie, nie jest goły. Nie zrobiłam mu zdjęcia w całości, bo chciałam pokazać kwiaty, a te są na górze. W najbliższym czasie pstryknę zdjęcie całego krzaka. Ogarnęło mnie lekkie zniechęcenie, bo ostatnio jestem zaganiana, ciągle w niedoczasie. Czuję się zmęczona trudnym sezonem i walką z ciągłą suszą

Martwię się, że nie zdążę posadzić wszystkich cebul...A w tygodniu zapowiadają przymrozki.
Amber Cover pięknie powtarza.
Aniu aneczka1979 właśnie, musisz sama przetestować u siebie Weddingg Piano i wyrobić sobie o niej opinię. Jestem ciekawa jakie będziesz miała spostrzeżenia i czy podbije Twoje serce , czy może wręcz odwrotnie...

Ciesz się, że Twoja John Laing zdrowa. Moja odwrotnie, cała omączona, ale mimo wszystko dzielnie kwitnie. Silna z niej kobitka
aneczka1979 pisze:I o zgrozo!!! Zaczynam coraz przychylniej zerkać na żółte róże.

Koniec świata!
To nie koniec świata...to dopiero początek poważnej " różanej choroby "

Wpadłaś po uszy i teraz będziesz zapadać coraz bardziej...to nieuleczalna choroba
Bukiecik
Princess Anne
Yollanda 
Zapraszam, rozgość się i wpadaj na pogaduchy.
Gartentraume
Sławko Ślicznotka z Koblencji ma ok. 60-70 cm wysokości i najmarniej tyle samo szerokości. Mam wrażenie, że nawet bardziej poszła w szerokość. To taka korpulentna dama

Krzaczek nie jest ażurowy, wręcz odwrotnie - gęsty, zdrowy bez jednej plamki. Róża sama się czyści z kwiatów i długo je utrzymuje. To sadzonka z jesieni, więc jej pierwszy sezon. Jak na razie udany, a co będzie w kolejnym, czas pokaże.
Princess Alexandra of Kent pokazała kolejny kwiat. Na krzaczku jest jeszcze dużo pączków.
Aniu Ankos7 
Całkiem niedawno, bo chyba z końcem lipca też ją kupiłam. Jakieś dwa tygodnie temu posadziłam ją w końcu do gruntu. Właśnie zakwitła

U mnie rośnie przy tarasie i słońce ma od rana do godz.15-16 latem. Teraz, jesienią znacznie krócej. Przez pierwsze dni po przyjeździe stała w pełnym

(wtedy były duże upały) i nie najlepiej to zniosła. Potem donicę przestawiłam do półcienia i tam radziła sobie znacznie lepiej. Myślę, że jak większość Austinek nie najlepiej znosi mocne słońce, ale tak naprawdę dopiero w przyszłym roku będę mogła coś więcej o niej powiedzieć.
Dla Ciebie
Tea Clipper
Karolino jestem, jestem
Cream Abundance
I znów krótka przerwa - zabrakło uśmieszków.